Nie jesteś zalogowany na forum.
Kręcę głową.
- Nawet za nimi nie wołaj. Nie chcę rozmawiać z takimi... - Krzywię się i nie kończę.
Siadam na piasku.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Inteligentni ludzie, domyślają się, że na PLAŻY mogą się zmoczyć i biorą ubrania na zmianę - prycham i przewracam oczami, kiedy jestem już przebrana, razem z Hall idziemy do kawiarni.
"In the glow of my perfection, you can only sunbathe."
Offline
Prycham i dołączam do Joela.
- Znasz je? - pytam.
Offline
- Znam. Niestety. Nie polecam całowania się z blondynką. Ślini się jak pies. - Krzywię się na samo wspomnienie.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
Zaśmiałem się cicho.
- Zapamiętam na przyszłość. - mówię. - Niestety? Czyżby też na ciebie "napadły"? - pytam.
Offline
Kręcę głową.
- Tamtej ciemnowłosej nie znam. Blondynka jest córką jednej z przywódczyń, więc czasem przychodzi ze swoją porąbaną mamuśką do nas do domu. - Przewracam oczami.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Współczuje - mówię. - Myśli, że skoro jej matka jest kimś, to wolno jej wszystko. Nie znoszę takich bachorów.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Mnie obchodzi tylko to, że jest małą suką. - Przewracam oczami.
Wstaję z piasku.
- Dobra, będę chyba już szedł.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
Ubrana w za duży niebieski sweter mojego taty i czarną chustką na szyi idę brzegiem plaży. W dłoni trzymam moje trampki.
Mokry piach jest zimny, a co jakiś czas lodowata woda dotyka moich stóp. Czuje wtedy jak tysiące igiełek wbija się w moją skórę. Pomimo tego nie rezygnuje ze spaceru.
Przyjemy szum morza mnie uspokaja, a słona bryza orzeźwia.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Siedzę na kocu, który jest pognieciony w niektórych miejscach, ale nie zwracam na to uwagi. Nagle widzę zbliżającą się dziewczynę na horyzoncie. Nie jest jej zimno?
Offline
Idę patrząc przed siebie gdy nagle staję na czymś ostrym. Wypuszczam z rąk trampki w momencie kiedy przypływa fala.
Przenoszę cały ciężar ciała na drugą nogę i o mało co nie tracę równowagi.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Podbiegam szybko do dziewczyny i chwytam ją delikatnie za ramię.
- Nic ci nie jest? - pytam i trzymam dotąd aż nie złapie równowagi.
Offline
- Och... - wzdycham, łapiąc równowagę. - Nie, nie... Nic... - Rozglądam się. - Szlag moje trampki! - mówię bezradnie patrząc jak zabiera je faja.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Patrzę za odpływającymi trampkami. Wypadałoby coś zrobić. Bez zastanowienia zdejmuje bluzkę i buty oraz wyszukuję wzrokiem trampek.
- Widzisz je? - pytam i wchodzę głębiej do wody.
Offline
- Woda jest lodowata. Przeziębisz się. Wychodź. W sumie nie jestem do nich przywiązana - kłamię.
Pomimo moich słów cały czas rozglądam się na nimi w wodzie.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Prycham.
- Nic mi nie będzie. - mówię i wchodzę głębiej. - O! Widzę je. - oznajmiam i zmierzam w kierunku butów.
Offline
Uśmiecham się szeroko kiedy chłopak podaje mi moje przemoczone trampki.
- Dzięki - uśmiecham się z wdzięcznością.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Nie ma sprawy - oznajmiam i odwzajemniam uśmiech dziewczyny. Po chwili zbieram moje porozrzucane rzeczy. Cholera. Nie mam czym się wytrzeć. Kurde.
Offline
Niezręcznie drapie się po karku wolną ręką. W drugiej trzymam cieknące wodą buty.
- Przepraszam... - mruczę.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Za co? - patrzę na dziewczynę, a na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. - Jeśli chodzi ci o mokre ubrania - wskazuje na spodnie - to nie musisz się martwić. Szybko wyschną. - zapewniam dziewczynę.
Offline
Przez chwilę stoję i patrzę na chłopaka. Czuje wyzuty sumienia.
Chmury na niebie nieco się rozrzedzają i wychodzi słońce.
- No nie wiem czy tak szybko wyschną... - mruczę pod nosem.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Nie przejmuj się - mówię i przez chwilę rozglądam się. - Chcesz może się do mnie przysiąść? Akurat możliwe, że trampki ci wyschną, bo przecież nie będziesz boso chodzić - wskazuję gestem na koc i posyłam znów szeroki uśmiech.
Offline
- Emm... - zastanawiam się. Ma trochę racji. - No dobrze - mówię lekko się uśmiechając.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- Jak ci na imię? - pytam.
Offline
- Nel - mówię siadając na kocu. Kładę trampki obok.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline