Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja jestem Dorian - przedstawiam się ochoczo. - Nel... hm... to zdrobnienie od czegoś, prawda?
Offline
- Tak, od Penelope - mówię z uśmiechem.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Ładnie - przytakuję i także się uśmiecham. Słońce wyszło zza chmur i teraz przygrzewa.
- Lubisz tak spacerować? W ciszy i spokoju? - pytam.
Ostatnio edytowany przez Dorian McCarin (2016-07-03 14:42:51)
Offline
Kiwam głową.
- Mhm... Chyba nie mam nic lepszego do roboty. - Wzruszam lekko ramionami.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Potakuję.
- A jak twoja noga? Chyba stanęłaś na coś ostrego... - pytam i spoglądam na dziewczynę.
Offline
- Nic mi nie jest... - patrzę na spód stopy. Widnieje na niej niewielkie zadrapanie ale krew nie leci. - Przeżyje - żartuję nieśmiało.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Chichoczę cicho.
- To dobrze - potakuję. - Ciepło się robi - mówię i czuję jak promienie słońca muskają moją skórę. Spodnie już prawie wyschły, a skóra jedynie lepi się gdzieniegdzie od piasku. Chyba mogę się już ubrać. Wstaję i zakładam koszulkę oraz buty. - Widzisz? Nie przeziębiłem się. - oznajmiam, a na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, lecz jak na zawołanie kicham.
Offline
Chichoczę.
- Mhm, wcale, a wcale...
Obejmuję się ramionami.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Zimno ci? - spoglądam na dziewczynę.
Offline
- Niee - mówię przeciągle i kicham. - Ale dzięki, że pytasz - uśmiecham się lekko. Zerkam na buty. - Mmm... - mruczę z niezadowolenia widząc, że nadal są mokre.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Jasne - podsumowuje po krótce i podaje leżącą wcześniej na kocu kurtkę dziewczynie. - Masz, bo w końcu ty się przeziębisz - uśmiecham się.
- Nie martw się, wyschną szybko. Najwyżej możemy się przejść do mnie to ci coś pożyczę. Mieszkam z dziesięć minut stąd. - oznajmiam wesoło.
Offline
Kręce głową, nie przyjmując kurtki.
- Zaraz wyschną. W sumie - zaczynam się podnosić - chyba już pójdę. Zanim wyjdę z plaży buty pewnie będą już - znów kicham - suche. - Uśmiecham się jednym kącikiem ust. - Dzięki za pomoc.
Otrzepuje spodnie z pisaku.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Uśmiecham się szeroko i sam zarzucam kurtkę na plecy dziewczyny.
- Jeśli jej nie przyjmiesz będę czuł się winny za to, że się rozchorowałaś przy mnie. - mówię i unoszę ręce w geście poddania się. Też wstaję i zaczynam składać koc. Pora się zbierać.
Offline
- Umm... - wzdycham. - No dobrze. - Zaczynam szukać telefonu ale go nie znajduję. Musiałam zostawić go w domu. Przygryzam wargę. - Wiesz może która jest godzina?
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Hm... Jasne - uśmiecham się i wyjmuję telefon z kieszeni. - W pół do siódmej. - mówię.
Offline
- Dzięki - mówię. - Zapomniałam swojego z domu - tłumaczę choć nie muszę. Powolnym krokiem ruszam do przodu. Uderza we mnie kolejny zimny podmuch wiatru. - Dziś chyba nie jest najlepsza pogoda na spacerowanie... - śmieje się pod nosem.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Chwytam koc w dłoń i pakuję go pośpiesznie do torby. Doganiam powoli dziewczynę.
- No niezbyt niezbyt - uśmiecham się. - Musiało ci się bardzo nudzić - dodaję i chichoczę pod nosem.
Ostatnio edytowany przez Dorian McCarin (2016-07-04 13:50:07)
Offline
- Umm... Po prostu musiałam się przewietrzyć i uspokoić - po kłótni z bratem, dodaje w myślach. - Lubię plażę - przyznaję się.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Uspokoić? Pewnie coś cię skłoniło do wyjścia w tak dżdżysty dzień, by się przewietrzyć. - uśmiecham się lekko pod nosem. - Też ją lubię. Na szczęście mam widok na plażę, więc nie muszę się zbytnio wysilać by na niej być. - mruczę wesoło.
Offline
- Też niby nie mam jakoś daleko - marszczę nos w zastanowieniu. - Jakieś 20 minut drogi.
Słońce zaczyna przygrzewać, a zimny wiatr już tak bardzo nie przeszkadza.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Uśmiecham się.
- Widzisz jacy z nas fanciarze - chichoczę cicho.
Ostatnio edytowany przez Dorian McCarin (2016-07-04 14:15:32)
Offline
Unoszę podbródek do góry i zerkam na niebo.
- Mmm... I nawet chmury znikają - dodaję uśmiechając się.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- A twoje trampki prawie wyschły - mówię, szczerząc się do dziewczyny.
Offline
Zerkam na buty. Uśmiecham się.
- Moje wyjście - wskazuję dłonią w bok. - To cze...
Nagle burczy mi w brzuchu. Szlag... Prawie nic nie jadłam przez cały dzień.
- Cześć - kończę lekko się krzywiąc i powoli skręcam w stronę wyjścia z plaży.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Chichoczę cicho.
- Zjedz coś Nel - uśmiecham się i macham do dziewczyny.
Offline