Nie jesteś zalogowany na forum.
- To bardzo dziwne, bo ta osoba wciąż - robię nacisk na ostatnie słowo - mi przeszkadza. Jak myślisz, co w takim wypadku mam zrobić?
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Hmm.- zastanawiam się, po chwili na moją twarz rozświetla uśmiech.- Pogadać z tą osobą, być może jej się nudzi i nie ma kogo dręczyć.- śmieje sie.
Offline
- Podręcz kogoś na swoim poziomie. - przewracam oczami i ściągam podkoszulek.
Idę w stronę morza. Może przynajmniej tam będzie cicho?
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Przykro mi, ale nie ma tu nikogo na moim poziomie, wiec zostajesz mi ty.- udaje smutną i zdejmuję narzutkę pod którą miałam kostium kąpielowy. Pora na kąpiel. Pochodzę do oddalającego się chłopaka.- Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?
Offline
- A co? Będziesz mnie śledzić prywatnym helikopterem? - unoszę brew.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Skąd wiesz, że mam prywatny helikopter?- unoszę brwi.- Ale owszem być może to zrobię.
Offline
- Na to mam dwa wytłumaczenia. Albo się we mnie zakochałaś, albo jesteś wariatką. - zanurzam głowę w wodzie i staram się odpłynąć jak najdalej.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Albo po prostu mi się nudzi i nie mam kogo podręczyć.- kiwam głową i wchodzę do wody.
Offline
- Ach tak? - czyli jedyne co mi zostaje to wziąć ją na ręce i wrzucić na głęboką wodę.
Może się utopi? Realizuję mój plan tylko nie trafiam na taką bardzo głęboką wodę. Chociaż... jak nie umie pływać to się utopi.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Słabe i oklepane.- przewracam oczami i podpływam do niego.- Na nic więcej cię nie stać?- pytam znudzona.
Offline
- Możesz iść podenerwować inne osoby? - pytam już wyraźnie zirytowany.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
- Nie ma takiej opcji.- kręcę głowy i przegryzam.- Powiedz mi coś, mi coś o sobie a może się odczepię.
Offline
Wzdycham.
- Mam na imię Josh, pracuję w banku i nie lubię natrętnych dziewczyn. Wystarczy? - unoszę brew.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
Już mam coś powiedzieć, gdy dostaje smsa od matki, że mam natychmiast wracać do domu. Przewracam oczami.- Masz szczęście, moja matka cię uratowała.- pakuje wszystkie swoje rzeczy i wychodzę z plaży.
Offline
Siadam na piasku, obracając zegarek w dłoni. Powinienem sprawdzić co u Joela. Od kiedy stałem się tym, który wyciąga z domu, a nie tym, który jest z niego wyciągany? Od Edgara.
Łapię jakiś kamyczek i rzucam go do wody. Jest gładki i prawie idealnie okrągły. Tu wszystko jest idealne. Pierdolone Centrum. Sztuczne jak cholera i bogate do porzygu, kiedy większość z nas umiera przez choroby.
Nas? Czy w twoim wypadku są jacykolwiek "my"?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Zauważam znajomą twarz na plaży. Podchodzę do niego. - Dzień dobry. - uśmiecham się szeroko
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Marszczę brwi, słysząc znajomy głos. Chwila, jak on się nazywał...?
- Bram? Co ty tutaj... A, Centrum. No cześć.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Siadam obok niego - A ty co tu robisz? Chyba mieszkałeś na przedmieściach... - za późno gryzę się w język - Przepraszam, nie powinienem pytać
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Wzruszam ramionami.
- Teraz mieszkam w Centrum. - Podrzucam kolejny idealny kamyk i pozwalam mu swobodnie lewitować w powietrzu. - A co, omija cię wszystko, co się teraz dzieje w New Insolitam?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie... Może... Trochę... - wzruszyłem ramionami - Ale się tym nie przejmuje
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Zaciskam lekko usta.
To tylko dzieciak.
Wzruszam ramionami.
- No. Tobie wolno. - Opuszczam lewitujący kamyk do dłoni i wyrzucam go, jak poprzedni, do wody. - Bo ciebie to nie dotyczy.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Przekrzywiam głowę - Nie do końca wiem, o czym mówisz
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Macham ręką.
- Polityka. Dużo by gadać.
Śmierć Edgara nie jest polityką. Ani to, że zawiodłeś Joela.
Unoszę brew, zerkając na niego.
- Młody, gdzie ty tak właściwie mieszkasz, co?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Umm... - marszczę brwi - Właściwie to wszędzie. - odpowiadam po chwili namysłu
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
To by wyjaśniało, czemu nikt się nim nie zajmuje.
- To znaczy... nie masz domu? - Marszczę brwi. - I nikt z tym nic nie robi?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline