Nie jesteś zalogowany na forum.
Przekręciłem głowę w bok, marszcząc brwi. Te rumieńce...
- Nie... - Ale nie tak trudno się domyślić.
Offline
Zacisnęłam usta. Przez chwilę milczałam.
- Gdzie jestem...? - zapytałam, przerywając w końcu ciszę, pełną dziwnego napięcia.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Ponownie wlepiłem wzrok w sufit.
- U mnie w domu. Postanowiłem nie zostawiać cię tam samej. To by było głupie - skwitowałem i wstałem. - Idę wziąć prysznic. W sumie możesz po mnie. Te ciuchy - wskazałem na jej ubranie - raczej nie przyciągają.
Offline
- Tak... Dziękuję Dash - odparłam, nie patrząc na niego. - Serio, pewnie z moim szczęściem nadziałabym się na kogoś...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Moim obowiązkiem jest ochrona ciebie - mruknąłem niezbyt wyraźnie I wszedłem do łazienki.
Offline
Zrobiło mi się niesamowicie ciepło na sercu. Troska o mnie? Nie musiał mnie zabierać aż do siebie... Ale to zrobił. Kiedy go już nie było uśmiechnęłam się błogo. Gdy Quentin się o mnie martwi... to zupełnie co innego, niż kiedy robi to Dash...
Cholera. Kobieto otrząśnij się.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Po paręnastu minutach opuściłem pomieszczenie. Zmierzwiłem wilgotne włosy i ruszyłem w stronę szuflady, by wyciągnąć jakiś T-shirt. Złapałem przy okazji badawczy wzrok Xany. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyjąłem również dresy i bluzkę i położyłem na łóżku.
- Twoja kolej - powiedziałem i zadowolony, jak nigdy wcześniej, zszedłem na dół.
Offline
Zabrałam przygotowane cichy i poszłam pod prysznic. To... dziwne uczucie, nie zniknęło nawet po prysznicu i zmyciu z siebie smrodu. Nadal... byłam u Dasha.
Ubrałam dres i zdecydowanie zbyt dużą koszulkę i niepewnie zeszłam na dół.
- Dzięki za ubranie - mruknęłam tylko.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Nie odpowiedziałem. Zamiast tego w milczeniu przygotowywałem tosty.
- Mam tylko to. - Niezauważalnie się skrzywiłem. - Zjesz?
Offline
- Nie będę narzekać - wzruszyłam nieznacznie ramionami. Zerknęłam na Dasha.
- Coś ty taki wesoły...? - zmrużyłam oczy. Nadal łeb mnie boli.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Dobry dzień, świetna noc, towarzystwo wspaniałe, czego chcieć więcej? - odparłem żartobliwym tonem. Po chwili jednak spoważniałem. - Czasem się zdarzy raz na ruski rok.
Postawiłem przed nią talerz z tostami i szklankę z sokiem pomarańczowym.
Offline
- Myślałam, że twoje ulubione towarzystwo, to... brak towarzystwa - zauważyłam patrząc w tosta.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Trafna uwaga. Aczkolwiek nie mam na co narzekać. Mogło być gorzej, prawda? - Uniosłem kącik ust w górę.
Offline
- Nie wiem... - mruknęłam, byle nie patrzeć na Dashana. Ostatnio było mi wyjątkowo trudno, a po pijańskiej przygodzie... nie mogłam mu spojrzeć w oczy.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Pokręciłem głową wzdychając.
- Twój motor. Chciałabyś go odzyskać zapewne.- Zmierzyłem ją wzrokiem. - Gdy zjesz, pojedziemy po niego.
Offline
Przetarłam skroń.
- Nie brałam go do miasta, bo wiedziałam, że nie wrócę na nim... - zawahałam się. - Już... To chyba raz mówiłam...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Kiwnąłem głową.
- Z twoich wczorajszych słów zrozumiałem, że gdzieś go zostawiłaś. - Westchnąłem. - Mniejsza. Niedługo mam wartę, więc cię odwiozę.
Offline
- No dobra... muszę się przebrać...? - spytałam patrząc na jego ciuchy, na moim wychudzonym ciele.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zaprzeczyłem głową.
- Nie musisz. Poza tym nie masz w co. - Machnąłem ręką. - Zatrzymaj.
Offline
- Okej... - mruknęłam i skupiłam się na szklance soku, który miałam w rękach. - Ja chciałam jeszcze...ten No... przeprosić. Nie zawsze panuje nad tym co mówię gdy jestem podpita... więc wybacz... - podrapałam się po karku.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Och, Xano. Nie masz za co przepraszać. Nie często trafiam w sytuację, w których w taki sposób muszę ratować innych, ale nie powiem, ta była dość przyjemna. - Wzruszyłem ramionami z nieznacznym uśmiechem. Co ty wyprawiasz...?
Offline
Niekryjąc zaskoczenia, uniosłam brwi. Spojrzałam na niego.
- P-przyjemne...? - powtórzyłam. - Kim jesteś i co zrobiłeś z Dashem...? - spróbowałam zażartować. A tak naprawdę, bałam się jak bardzo rumiana się zrobiłam. Szlag.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Mój uśmiech się poszerzył, gdy tylko zauważyłem czerwone policzki dziewczyny. Opuściłem głowę w dół z cichym chichotem. Spojrzałem na nią ponownie, a moje oczy nadal wyrażały... rozbawienie?
- Nic, nic - odparłem na pytające spojrzenie Xany. - Po prostu...Utwierdziłaś mnie w pewnym stwierdzeniu. - Przejechałem palcami po wargach.
Offline
Przez moment śledziłam wzrokiem jego palce, ale zaraz się otrzasnełam się.
- Jakim stwierdzeniu...? - zapytałam niepewnie.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Przez kilka chwil mierzyłem ją wzrokiem. Jakby próbując coś wyczytać, przejrzeć jej umysł, dowiedzieć się o czym myśli. Wiedząc, że nie mogę tak dłużej stać, podszedłem i stanąłem tuż koło niej. Nachyliłem się i szepnąłem wprost do jej ucha:
- Wiesz. Nie trudno się domyślić. - I zadowolony odchyliłem się do tyłu.
Offline