Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaciskam szczękę.
- Słuchaj mnie. Wstęp jest tutaj wzbroniony. Nie powinnaś się nawet zbliżać do tego muru. - warczę tę samą gadkę, co zwykle.
Offline
- Wiem. - Skinęłam głową. - To... po prostu... wypadło. Pozbieram i już mnie nie ma.
Offline
Wzdycham.
- Inni cię już widzieli. Nie mogę cię tak zostawić. - mówię twardo. - Poza tym... co takie leki robią u takiej dziewczyny, jak ty? - unoszę brew.
Nie wygląda na dilera. Ani nikogo w takim rodzaju.
Offline
- Kupiłam je. - Mówię jak najzwyczajniejszym głosem. - Naprawdę, obiecuję, że już mnie tutaj nigdy pan nie zobaczy. Przenigdy. Tylko... niech mnie pan puści wolno.
Offline
Stanęłam przed tym cholernym murem i zdjęłam kask roztrzęsiona. To pewne. To on. Mój brat - morderca...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Odstawiam butelkę wody na murek, gdy dostrzegam gościa.
- Nie będziesz zawsze przechodzić ze względu na swojego brata. - prycham, zbliżając się.
Offline
- Nie denerwuj mnie - warknęłam. - Wpuszczaj mnie i już - dodałam drżącym tonem od nadmiaru myśli.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Unoszę brwi, drapiąc się po karku.
- Znalazłaś drugiego Moreau? Zdążył cię już poznać? - pytam, widząc jej zdenerwowanie.
Offline
- J-jeszcze nie... byłam w jego starym Domu Dziecka po jego akta... dokumenty... - powiedziałam zaciskając palce na kierownicy. "Próbuje odszukać się w społeczeństwie, jednak bez skutku."
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Znalazłaś cokolwiek? - parskam. Mogę się założyć, że nic się stamtąd nie nadaje.
Offline
- Więcej niż chciałam. Już więcej rozumiem... dlaczego wszytko się tak - wskazałam na mur - Skończyło... - mówię po raz pierwszy od dawna niepewnie.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszam ramionami.
- Gdybyś była tutaj od początku, wiedziałabyś jak to wszystko się budowało. Nie byłabyś zaskoczona i może doprowadziłabyś swojego pragnącego żądzy krwi braciszka do porządku. - Wydymam wargi.
Offline
- On nie chce... - urwałam i otrząsnęłam się z melancholii. - Przepuść mnie i nie denerwuj.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszam ramionami nadal stojąc w miejscu.
- Przykre spotkanie na Przedmieściach? - drwię, choć nie powinienem. - Nie przypominasz tej dziewczyny co ostatnio.
Offline
Zdjęłam nogę z mojego motocyklu i choć dość niska, spojrzałam na niego zimno.
- Masz mnie po prostu wpuścić, jak zwykle. Nic więcej - warknęłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Jak zwykle? - Otwieram oczy ze zdziwienia. - Och, czyli tych razów będzie więcej. - prycham. - Ale spokojnie, już otwieram przed tobą wrota, bo twój kochany braciszek po raz kolejny popisze się władzą. - warczę, zaciskając usta.
Offline
- Nie chodzi mi o brata, o cokolwiek - wybuchłam. - Nie należę to waszej poronionej społeczności, jesteście bandą czubków, bojących się jednego człowieka. Tchórz. Tyle myślę jak patrzę na Ciebie - wywsyczałam. - Więc po prostu wpuść.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wybucham śmiechem, słysząc jej słowa.
- Uważasz mnie za tchórza? To spójrz na swojego brata, który chowa się za orszakiem wielu innych strażników, zamiast wyjść i stawić czoła tym, którym powinien. - warczę. - Może i jesteśmy czubkami, ale na pewno nie sadystami. - syczę zdenerwowany, czując uścisk w piersi. Odwracam głowę w bok, czując napad kaszlu.
Po chwili znów spoglądam na dziewczynę i otwieram szerzej bramę
- No jedź, na co czekasz! - wołam, zaciskając palce.
Offline
Mrużę oczy.
- Jak się nazywasz? - pytam wprost nie ruszając się z miejsca.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Unoszę brew, czując zdezorientowanie.
- A czy to ważne dla takiego kogoś, jak ty? - prycham. - I tak niedługo zapomnisz.
Offline
- Zapomnę, czy nie, to moja sprawa - wzruszyłam ramionami. - Zresztą nie jestem taka jak inny. Jestem z innego popieprzonego świata niż Ty.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Odchrząkuje, czując suchość w gardle.
- Jakoś mi się nie chce wierzyć, że istnieje coś bardziej popieprzonego niż to. - Spoglądam na nią sceptycznie przez kilka minut. - Dashan. - mówię w końcu, opierając się o bramę.
Offline
- Powinieneś pojechać do Nowego Yorku. Zdecydowanie twoje klimaty - parsknęłam i cofnęłam się. - Xana, ale to już wiesz.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszam ramionami.
- Może. Kiedyś. Jak na razie muszę kilka spraw dokończyć. - krzywię się.
Dobrze wiesz, że nie ma kiedyś, Dashan.
Offline
Uniosłam brwi.
- Czyli nigdy. Sprawy pewnie z waszą ukochaną szczepionką? - wywracam oczami. - Gdybyś był dla mnie milszy, to pomyślałabym o ściągnięciu dla Ciebie magicznego specyfiku.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline