Nie jesteś zalogowany na forum.
Marszczę brwi.
- Nie wszystko kręci się wokół szczepionki. - mówię, choć kiedy wymawiam te słowa, zaczynam w nie wątpić. - Poza tym... - Przez dłuższą chwilę milczę. - Nie potrzebuję jej. Jestem Sanus. - mówię twardo słowa, które powtarzam w kółko. A mimo to czuję dziwny niepokój.
Offline
Prychnęłam.
- Śmiem wątpić. Ale jak chcesz. Powtarzasz to sobie na dobranoc? Rany, nie zazdroszczę dziewczynie - zakładam nogę na motocykl.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Gdybym ją jeszcze miał. - prycham. - Z resztą co ty wiesz. - kręcę głową, spoglądając na dziewczynę, a raczej w dół jej ciała...
Przestań, Dashan.
Karcę się w myślach, odwracając wzrok w bok.
Offline
- Sporo slodziaku, nawet nie wiesz jak dużo - parsknęłam cicho rozbawiona i zagrzałam silnik.
- Do zobaczenia Dash - zaśmiałam się i wsadziłam na głowę kask i odjeżdżam przez otwartą bramę.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Jeszcze przez dłuższą chwilę oglądam się za odjeżdżającą Xaną. Stoję po prostu patrząc.
Gdy znika jednak, zamykam bramę i wracam na moje poprzednie miejsce. Upijam łyk wody, myśląc nad tym co się przed chwilą wydarzyło.
Offline
Jechałam z pełną prędkością na moim maleństwie, aż zamajaczył mi mur. Uśmiechnęłam się pod kaskiem i wycisnęłam wszystko z maszyny.
Dopiero gdy byłam już coraz bliżej muru zaczęłam hamować gwałtownie, a strażnika co stał przy bramie oblałam falą błota spod kół.
Zaśmiałam się w niebo głosy zdejmując kask.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zacisnąłem powieki, licząc w myślach do trzech.
Ta kobieta za dużo sobie pozwala.
Dopiero po chwili przetarłem twarz dłonią i otworzyłem oczy. Spojrzałem nienawistnym wzrokiem na Xanę.
- Co cię tak bawi? Hm? - zapytałem o dziwo spokojnie.
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Ależ tak! No co? Pośmiać się nie wolno Panie władzo? - zaśmiałam się odkładając kask. - Po za tym... ubrudziłeś się tutaj - wskazałam palcem całą jego twarz, starając się opanować chichot.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Patrzyłem na nią przez dłuższy czas, trzymając nerwy na wodzy.
Dopiero widząc jej uśmiech, odwróciłem głowę w bok.
Oblizałem wargi.
- Jak to możliwe, że trafiasz ciągle na moją wartę? - prychnąłem.
Znowu chce przejechać?
Offline
- Przypadek? Zrządzenie losu? Skąd mam wiedzieć, po prostu między dwoma punktami stoi mur więc muszę przez niego przejechać - wzruszyłam ramionami. - Taka trochę fiknięta ta architektura tego miasta.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Parsknąłem.
- Nie możesz ciągle przejeżdżać ot tak - powiedziałem najoczywistszą rzecz na świecie. - Przynajmniej nie na mojej warcie - zmrużyłem oczy.
Wiadomość dodana po 01 min 19 s:
Parsknąłem.
- Nie możesz ciągle przejeżdżać ot tak - powiedziałem najoczywistszą rzecz na świecie. - Przynajmniej nie na mojej warcie - zmrużyłem oczy.
Offline
Zeszłam z motocyklu.
- Nie przejeżdżam od tak! - zastrzegłam. - Zawsze muszę Cię zdenerwować, a dopiero potem pozwalasz mi przejechać - zaśmiałam się i podałam my chusteczkę
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Przez chwilę wahałem się nad chusteczką, wyciągniętą w moją stronę.
W końcu ją wziąłem.
Muszę jakoś wyglądać.
- Nie mam pojęcia, jak prosisz innych Strażników o przejazd, ale na mnie już twój piękny uśmiech nie podziała - zastrzegłem, spoglądając na zegarek.
Niedługo koniec tej zmiany.
Ostatnio edytowany przez Dashan Abrette (2017-03-14 18:17:18)
Offline
Uniosłam brwi.
- Czyli kiedyś działał - uniosłam podbródek patrząc na niego ze złośliwym rozbawieniem
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zmrużyłem oczy, nic nie dając po sobie poznać.
- Po prostu informuję cię, że nie przejedziesz już na mojej warcie. - wytłumaczyłem.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Daj spokój i tak muszę przejechać - wzruszam ramionami. - Jakoś nie przeszkadzało Ci to kilka razy z rzędu, jak się zagapiałeś na mój tyłek - skrzyżowałam ręce.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Uniosłem brwi do góry.
Że co proszę..?
- Obowiązek, potem przyjemności - powiedziałem, obserwując jej reakcję. Widząc jej minę, machnąłem zbywająco na poprzednie słowa.
Śmiesznie.
- Musisz się nauczyć, że nie każdy będzie ci ulegał ze względu na twoje nazwisko. W tym przypadku to będę ja - droczyłem się z nią.
Ostatnio edytowany przez Dashan Abrette (2017-03-14 20:01:27)
Offline
- Nie denerwuj się ogierze - wywracam oczami. - Nie chodzi mi o nazwisko. Mam papiery, że mogę jeździć wszędzie na terenie całego kraju. Ten murek to nic, zresztą pewnie w rozkazach masz zakaz wpuszczania chorych, a ja... jestem Sanus! - zauważyłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Mam posadę, której nie zamierzam stracić przez głupi świstek papieru - wyjaśniłem. - I zakaz wpuszczania każdego - podkreśliłem.
Po raz drugi zerknąłem na zegarek.
Pokiwałem z satysfakcją głową.
Offline
- Wychodzisz? - zapytałam i nie czekając na reakcję kontynuowałam. - I super. Sama wejdę - wzruszyłam ramionami.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wsadziłem dłoń do kieszeni, sprawdzając czy znajduje się tam to, co potrzebowałem w owej chwili.
Ruszyłem w kierunku muru, gdzie znajdowała się brama.
Stanąłem przy niej, czekając na kobietę.
- Jedziesz? - zapytałem, unosząc brew.
Ukradkiem spojrzałem na niewysokie okienko z kratami.
Idealnie.
Offline
- No jasne. Muszę tylko otworzyć bramę - zauważyłam jak do dziecka podchodząc do niej i otwierając zapadkę.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Uśmiechnąłem się przebiegle pod nosem.
Kiedy nadgarstek kobiety znalazł się tuż przy mojej twarzy, w szymbkim tempie go chwyciłem i lada chwila zostały założone kajdanki, które przypiąłem do krat w oknach.
Refleks strażnika.
- Naprawdę myślałaś, ze cię wpuszczę? - zaśmiałem się, kręcąc głową. - Za dziesięć minut kończy się przerwa - powiedziałem. - Może ktoś uratuje damę z opresji - zakpiłem i zacząłem się oddalać. - Do zobaczenia, Xana! - rzuciłem na odchodne, śmiejąc się pod nosem.
Offline
- DASHAN! - krzyczę. - NIE ZOSTAWIAJ MNIE TAK! - wołam za nim wściekła i wyrywam się z kajdanek.
Nie pierwszy raz zostałam skuta, ale... co za fi*t. Jak mógł?! Szarpię się z kajdankami i próbuje wykorzystać dość chudy nadgarstek.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Odwróciłem się w jej stronę z bananem na ustach.
- Dziewięć minut! - zawołałem, stukając palcami o zegarek.
Westchnąłem głęboko, czując nagłą zmianę nastroju.
Skracając za róg, rzuciłem się od razu w kierunku pokoju dla służby.
To był dziwny dzień.
Offline