Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wypadło? Coś ważnego, skoro zapomniałeś o śmiertelnej chorobie - zauważyłam. - Ogarnij się, naprawdę...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Mrużę oczy.
- Cholera jasna, Xana. To moje życie i moja sprawa czy wezmę te cholerną szczepionkę czy nie. Nie mam w planach umierania, więc nie masz co się tak o mnie martwić - wyjaśniłem, wiedząc, że jedno drugiemu przeczy.
Z resztą... coraz bardziej ciekawi mnie postawa Moreau.
Offline
- Wątpię. Chciałeś szczepionkę, masz cholernego raka, a na to może pomóc tylko szczepionka - zauważyłam wkurzona.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zmrużyłem oczy, a następnie wziąłem od niej szczepionkę.
- Zadowolona? - spytałem podirytowany tym wszystkim.
Offline
Skrzyżowałam ręce.
- Daj, to Ci wstrzyknę. Będę bardzo zadowolona - skwitowałam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Umiem obsługiwać się szczepionką - warknąłem, wciąż nie wiedząc czemu Xana się tak zachowuje. Co ją obchodzi taki człowiek, jak ja?
Offline
- Chce mieć stu procentową pewność, że weźmiesz - odpowiadam. - Zresztą ta szczepionka zada ci... taki krótki, ale okropny ból. Lepiej byś sam sobie tego nie robił.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Uniosłem brew.
- Dam sobie radę. Z resztą kto powiedział, że będę przy tym sam?
Offline
- No tak - mruknęłam i cofnęłam się odwracając wzrok. Spojrzałam na horyzont, a kurz opadł już za Tin Tinem.
- Chyba powinnam gonić brata...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Przyjrzałem jej się badawczo.
- A co w tobie taka nagła zmiana nastroju? - spytałem, chowając szczepionkę mimo wszystko do kurtki.
Tak czy siak uratowała mi życie. Pytanie brzmi: dlaczego?
Offline
- Niby jaka zmiania? Zawsze taka jestem - wzruszyłam ramionami wracając do niego wzrokiem.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Westchnąłem.
- Wyglądasz, jakby ktoś nagle wypuścił z ciebie życie - powiedziałem z nutką ciekawości.
Offline
- Jestem zmęczona. Poznanie brata... teraz mieszkanie z nim... I jeszcze twoje debilne zachowanie - wymieniam. - Nigdy jeszcze nie byłam w żadnym mieście szukając brata, aż tak długo. A zżywanie się z ludźmi nie jest dla mnie takie łatwe.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Debilne, ach tak? - parsknąłem, unosząc brew. Po chwili westchnąłem. - Coś o tym wiem - mruknąłem.
Offline
Wywraca oczami.
- Tak, debilne - zgodziłam się. - Nie chcesz głupiej szczepionki przyjąć i sobie uratować życia. A co, może to na mój widok sprawia, że odechciewa Ci się żyć...? - machnęłam ręką.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Uniosłem brew.
- Co spowodowało, ze tak myślisz? - zapytałem szczerze zaciekawiony.
Offline
Machnęłam ręką.
- Nie wiem, nie wiem też co ci chodzi po głowie... - wzruszam ramionami. - Całe życie spędziłam na ulicy, więc nie często słyszałam komplementy, może mi tak zostało? - parsknęłam nie wiedząc już co plotę.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Przekrzywiłem głowę w bok.
- To, że spędziłaś życie na ulicy nie oznacza braku chęci do życia na twój widok - stwierdziłem, opierajac się o mur.
Offline
Wywracam oczami. Psychoanalityk się znalazł.
- Jestem podrzutkiem. Wywalili mnie z sierocińca. Żebrałam u stóp mieszkańców, błagam by mnie nakarmili - zaczęłam. - Byłam tylko dzieckiem, które lubiło być ważne, a dostałam tylko kopa w brzuch. Ludzie, którzy mnie przygarnęli zmarli mi na rękach. A rodzeństwo, los rzucił na drugą stronę kraju - skończyłam wyliczankę. Rozłożyłam ręce.
- Czasami zastanawiam się kto mnie nienawidzi - stwierdziłam, dzielnie się trzymając pionu.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zmarszczyłem brwi, czując dziwne ukłucie w środku. Spojrzałem na nią z żalem, z początku nie wiedząc co powiedzieć. Nie jestem dobry w te klocki.
- Wiesz co... Nie mogę sobie wyobrazić przez co przeszłaś, ale jestem pewien, że musiało być to okropne. Rozumiem cię po części - krzywię się.
Offline
- Super. Nie potrzebuję współczucia - kwituję. - Tylko weź szczepionkę i zrozum wartość życia. Bo to kapryśna rzeczy - burknęłam znów odwracając wzrok.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Jasne - odpowiedziałem, rozmyślając nad sensem jej słów. - Dzięki, Xana. - Spojrzałem jej prosto w oczy. Dopiero teraz wydała mi się taka tajemnicza.
Offline
- Po prostu żyj - odparłam chwilę utrzymując więź naszych oczu, ale zaraz odwróciłam się do swojego motocyklu. Chwilę wahałam się ale wsiadłam na maszynę. Założyłam kask.
- I ogarnij się przystojniaku - dorzuciłam grzejąc silnik.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Pokiwałem głową.
- Ma się rozumieć - powiedziałem z błąkającym się uśmiechem na ustach.
Offline
Przez kask uśmiechnęłam się i przejechałam z impetem lekko unosząc przednie koło do góry. Przejechałam przez bramę, jadąc w stronę domu. Mojego rodzinnego domu.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline