Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- Czemu...? - drgnęła mi brew. Powie, czy nie? Ciekawe...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Skrzywiłem się. Wiedziałem, ze takie pytanie padnie, ale...
- Nie pomyślałaś, że... dla niektórych osób mogłaś stać się... ważna? - spytałem, a słowa ledwo przeszły mi przez gardło. W sumie to takie dziwne, chcesz coś powiedzieć, ale nie wiesz jak.
Offline
- Ważna...? Dla kogo...? - Patrzyłam na niego zaciekawiona. - Dla... Ciebie...?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Ponownie odwróciłem głowę w bok.
- Może to się wydawać głupie, ale w pewnym sensie... no jakby to ująć, to... tak. - Odetchnąłem głębiej i niepewnie na nią spojrzałem. To było głupie, Dashan.
Offline
Uśmiechnęłam się.
Położyłam na jego policzku dłoń i nim zadążył cokolwiek powiedzieć, pocałowałam go z lekkim uśmiechem.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Szok, to zdecydowanie pierwsze co mną zawładnęło. Zupełnie nie spodziewałem się tego po Xanie, a mimo to... Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i oddałem pocałunek z podwójną siłą.
Offline
Prawie się zadławiłam, spodziwałam się, że mnie odepchnie, a tutaj takie zaskoczenie. Ale znałam go na tyle długo, że wiedziałam - tego potrzebował.
- Wiesz co przystojniaku? Chyba się w tobie zakochałam - szepnęłam cicho, by tylko i wyłącznie on to usłyszał.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zaśmiałem się cicho i przewróciłem ją na plecy. Dłonią odgarnąłem włosy z jej czoła, za nic nie potrafiłem pozbyć się uśmiechu, który zawisnął na moich ustach.
- Miło mi to słyszeć, Xano - szepnąłem wprost do jej ucha.
Offline
Może się trochę szczerzyłam. Pewnie to jeszcze przez wspomnienie alkoholu w mojej głowie.
- A ty... wydajesz się szczęśliwy z tego faktu - spostrzegłam, sama mu to szepcząc do ucha.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Mhm - przytaknąłem. - Jak mogłoby być inaczej? - powiedziałem, pozbywając się wszelakich oporów. Jak to możliwe, że tak szybko minęły?
Offline
- No... nie wiem, nie wiem, myślałam, że mnie tylko lubisz - mruknęłam, patrząc na niego z uśmiechem, cicho rozbawiona.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Też tak myślałem przez jakiś czas - przyznałem. - Ale w chwili, gdy miałem cię stracić, zrozumiałem... że to coś więcej. Nie możesz odejść. Nie teraz.
Offline
Patrzę na niego z zaciekawieniem.
- Nie teraz... No dobrze. Nie odejdę od ciebie, nie dziś... Ale wiesz. Jeśli nie odejdę od ciebie teraz... to trudno mi będzie odejść już kiedykolwiek - ostrzegłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- W takim razie zrobię wszystko, byś nie musiała odchodzić kiedykolwiek - zaproponowałem zadowolony.
Offline
Uśmiechnęłam się.
- W takim razie... dziękuję Dashan - mówię łagodnie, a iskierka szalonego szczęścia skacze mi w oczach.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Popatrzyłem na nią spokojnie. A rzadko kiedy to się zdawało. Zazwyczaj w moich oczach błądziła agresja, wściekłość, zazdrość... a teraz? Czysty spokój.
- Nie ma za co, Xano - odparłem i delikatnie musnąłem jej usta swoimi.
Offline
Oddałam delikatny pocałunek, wtulając się w chłopaka. Tak mi było dobrze. Nie w luksusowym domu Q. Tutaj było mi dobrze, w jego ramionach.
- Mogę... zostać na noc?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Skinąłem głową.
- Możesz. Teraz i już zawsze - odparłem, a dziwne uczucie zawładnęło moim ciałem. Czyżby to było... szczęście?
Offline
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
- To dobrze... bo nie chce mi się stąd ruszyć - przyznałam mrucząc i znów muskając jego usta swoimi.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Objąłem ją ręką i oddałem pocałunek w milczeniu. Teraz byłem już pewien, że nie mogłem jej stracić.
Offline
Popołudnie. Nie bardzo wiedziałam kiedy wraca Dash. Wiedziałam tylko, że wyszedł wcześnie rano, na mur, zostawiając mnie samą u siebie. Po prysznicu, nie miałam niczego na zmianę, więc skończyłam w samej bieliźnie i przydużej koszuli Dasha. Mam nadzieję, że nie będzie zły za pożyczenie jej.
Pomyślałam, że może zdążę jeszcze zrobić coś do żarcia nim wróci. Odpaliłam coś ze swojej komórki i paradując w koszuli po kuchni, robiłam coś na ząb, co nie było dla odmiany suchym chlebem i wodą.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Jak zwykle zmęczony wróciłem do domu. Wszystkie graty zostawiłem w przedpokoju. Miałem ochotę się położyć i nie wstawać z łóżka, ale gdy tylko przekroczyłem próg kuchni, moja twarz rozjaśniła się z sekundy na sekundę. Oparłem się o blat i w milczeniu obserowałem Xanę.
Offline
Z nudów nuciłam jakiś stary kawałek pod nosem, który akurat leciał w odtwarzaczu. Everybody Knows Leonarda Cohena. Ahh, przypominało mi się życie w NY, a przynajmniej te miłe momenty. Kiedy wszystko było proste, byłam otoczona miłością... Teraz też jestem, jakby nie patrzeć.
Odstawiłam garnek z makaronem na bok, a palnik wyłączyłam. W momencie, gdy obracałam się by poszukać talerzy, puls skoczył mi do 180.
- Jasna cholera, Dashan! - fuknęłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- No co - mruknąłem i podszedłem do niej, kładąc dłonie na jej biodrach. - Ciekawie to wyglądało...
Offline
Przekrzywiłam głowę.
- Mogłeś się przywitać, a nie gapić jak pedofil na plac zabaw - zwróciłam uwagę, zarzucając ręce na jego kark. - Myślałam, że zdążę przejść się do Q po jakieś ciuchy na zmianę, nim wrócisz...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna