Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Offline
―1―
Mijałem ludzi. Różnych ludzi. Niektórzy byli ledwie żywi, niektórzy śmierdzieli, niektórzy byli pijani, a dziwki im... Dobra, zatrzymam się na opisie mojego otoczenia.
Stałem w umówionym miejscu, na skrzyżowaniu dwóch dróg. Rozglądałem się co jakiś czas, boją się, że zwrócę uwagę kogoś niepożądanego, ale nikt nawet nie zwracał na mnie uwagi. Może lepiej? Tak, zdecydowanie lepiej dla mnie...
Skwar lał się z nieba, wszystko parzyło po dotknięciu, a ja sam, ze swoją bladością mogłem tylko stać jak kołek i czekać.
Na co czekać?
Na kuriera.
Oprócz marzeń warto mieć też papierosy.
***
Offline
Nie wierzę, że Bob mógł mnie wysłać w taką pogodę do pracy. Jeszcze na drugi koniec miasta. Było ponad 35 stopni, nie dało się oddychać w mieście, a ten mi mówi, że muszę dostarczyć list. Chyba go coś boli, albo już wkrótce zaboli!
Przynajmniej klient był w umówionym miejscu.
Zbliżyłam się, ocierając dłonią mokre czoło od potu.
- Luca? Luca Russo? - upewniłam się, czując jak pot przebija mi się przez cienką koszulkę.
Offline
Spojrzałem na blondynkę, która do mnie podeszła i zamarłem. Przyglądałem się chwilę dziewczynie, ale widząc jej irytację, oprzytomniałem.
- T-tak - odparłem pośpiesznie. - Luca, to ja - pokiwałem jeszcze głową. - A ty...? - zapytałem nim pomyślałem.
Oprócz marzeń warto mieć też papierosy.
***
Offline
Parsknęłam.
- Jestem kurierką, niech tylko to ci starczy do wiadomości - rzuciłam tylko. Sięgnęłam do torby przewieszonej przez ramię i ostrożnie, wilgotnymi palcami zaczęłam szukać listu, który miał być dostarczony do Lucy.
Offline
Nadal jej się przeglądałem. Była... Inna. Inna niż wszyscy mnie otaczający ludzie. To znaczy... Miała to samo zmęczone oblicze i tą samą niechęć, ale... Była inna. Wydawała się dryfować nad całym tym brudem i upodleniem świata. Była ponad to, z tym lekceważącym wzrokiem i parsknięciami.
- No tak... kurierka... - mruknąłem do siebie, zupełnie onieśmielony jej osobą.
Oprócz marzeń warto mieć też papierosy.
***
Offline
Zerknęłam na chłopaka, który bezwstydnie mi się przyglądał. Po raz pierwszy od dawna poczułam, że wilgotna koszulka może zbyt intensywnie przesiąknęła i zbyt obkleiła moje ciało? Czułam się prześwietlana pod jego spojrzeniem.
- To twoje - powiedziałam w końcu, podając mu dość sporą i ciężką kopertę.
Offline
Uśmiechnąłem się, odbierając od dziewczyny kopertę.
- Dziękuję, kurierko... - powiedziałem, znów unosząc na nią wzrok. - Na pewno nie zdradzisz mi swojego imienia...? - zapytałem jeszcze raz z nadzieją, ściskając kopertę w dłoni.
Oprócz marzeń warto mieć też papierosy.
***
Offline
Rany, to... Trochę dziwne. I namolne.
- Ria - odpowiedziałam w końcu, a oczy chłopaka rozbłysły, jakby poznał właśnie odpowiedź na najważniejsze pytanie życia. - Spadam. Polecamy się na przyszłość - rzuciłam na odchodne, wymijając Russo i idąc dalej ulicą. Jeszcze kilka listów i odbieram dniówkę.
Offline
- Ria... - powtórzyłem pod nosem, odprowadzając dziewczynę wzrokiem. Zniknęła w tłumie, choć jeszcze chwilę widziałem jej jasną czuprynę, unoszącą się i opadającą w skocznym kroku.
- Ria... - znów powiedziałem, praktycznie bezgłośnie. Uśmiechnąłem się lekko.
To było naprawdę piękne imię, które pasowało do rak pięknej dziewczyny.
Oprócz marzeń warto mieć też papierosy.
***
Offline
Strony: 1