Nie jesteś zalogowany na forum.
Strzeliłem jej pstryczka w ucho.
- Niech mnie pani nie nazywa smarkaczem, okej? - proponuje na pozór spokojnie.
Ostatnio edytowany przez Azrael Di Santis (2016-07-10 14:49:50)
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Naprawdę? To może niech takie dzieci jak ty, nie przychodzą do takiego miejsca jak to. - syczę i chwytam go za nadgarstek: - Zapamiętaj sobie. Mnie się nigdy nie dotyka. - mówię wytrącona z równowagi.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Rozumiem, że jest pani wściekła jak osa, ale może trochę spokojniej? - fuknąłem wyrywając swój nadgarstek. - Trochę kiepska sława od nawrzeszczenia na "smarkacza" - robię w powietrzu cudzysłów.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- To jest coś więcej niż wściekłość. Nienawiść. - podchodzi do mnie kelner i pyta o zamówienie.
Podaję mu nazwę alkoholu i odchodzi.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nienawiść? Do siebie? - pytam niewinnie. - może do lustra?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Do różnych osób. - warczę i czekam na zamówienie.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Wow jestem pod wrażeniem. Czyli jest ich kilka - podsumowałem. - Ale dlaczego wkurzyły taką uroczą kobietę jak pani?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Bo to idioci. Miernoty. - kelner przynosi mi alkohol. - A ty co robisz w barze? - krzyżuję ramiona.
Nie wierzę. Gadam z jakimś dzieciakiem.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Siedzę. Sprawdzam czy wszytsko stoi - pukam w lichy stołek, a ten skrzypi niemiłosiernie. - I ogólnie denerwuje wszytsko dookoła. Tak sobie. Nie mogę? - pytam. - Ktoś mi zakaże?
Ostatnio edytowany przez Azrael Di Santis (2016-07-10 15:13:44)
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- W tym świecie i tak nie ma zasad, więc rób co chcesz. - nim zginiesz przez chorobę.
Piję trochę alkoholu i zaczynam się czuć nieco lepiej.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzruszam ramionami. Przez chwilę wodzę palcami po nadniszczonym blacie. Jeden z kelnerów z miłym uśmiechem podsuwa mi szklankę wody, choć o to nie prosiłem. Upiłem łyk i znów spojrzałem na rozzłoszczoną kobietę.
- Co wie pani o zabójcach?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- O zabójcach? - po co on się o to pyta? Nie może iść się pobawić jak inne dzieciaki? A nie. Większość dzieciaków nie żyje. - Ludzie, którzy zabijają i tyle.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Ojej, ależ ty mądra! - zachwyciłem się tak sztucznie jak to możliwe. - Chodziło mi o to, czy jest ich wiele.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Skąd mam wiedzieć? - kończę pić. - Wyglądam ci na encyklopedię? - przewracam oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- No tak. Jednak przeceniłem twoją inteligencję. Trudno - dopiłem wodę. - To powiedz mi chociaż gdzie jest wejście na czarny rynek - pytam coraz ciszej.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jesteś dzieckiem. - syczę. - Zajmij się zabawą z innymi smarkaczami, a nie zabawą w targ na czarnym rynku. - warczę.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Znów pstryknąłem ją w ucho tym razem mocniej.
- Niech mnie pani nie nazywa dzieckiem. Skoro chce dostać się na czarny rynek to znaczy, że chyba nie chce tam szukać przyjaciół - przewracam oczami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- To nie sprawy dla ciebie. - gromię go wzrokiem. - Jak dorośniesz, to może twoja rodzina cię zaprzyjaźni z tym rynkiem. - prycham.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wyciągam mój ulubiony nóż i wbijam w blat, dokładnie między palce kobiety.
- Gdzie.On.Jest. - powtórzyłem. Wyciągnąłem nóż i zacząłem nim obracać w dłoni.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wkładam jedną rękę do kieszeni i chwytam za pistolet.
- Słuchaj smarkaczu, nie mam zamiaru ci nic mówić, tylko dlatego, że masz takie kaprysy. - syczę.
Jak będzie trzeba to dostanie kulką w łeb.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- To bynajmniej nie jest mój kaprys - zauważam. - Mamy ciężkie czasy, a ja umiem się do nich dostosować. Znam się na tym i owym, a kieszenie mam puste - wyjaśniłem spokojnie. - Nie mogę tylko znaleźć czarnego rynku.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- To poproś rodzinę, żeby ci powiedziała, gdzie jest czarny rynek. Nie mam żadnego obowiązku ci mówić o tym i owym. Równie dobrze, możesz zapytać się barmanów o to. - wskazałam mu na mężczyzn, przewracając kolejny raz oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Sądzę jednak, że ty mnie tam zaprowadzisz najszybciej. Jesteś tu prawdopodobnie stałą bywalczynią, a za tym idzie musisz znać miasto najlepiej. Dawno mnie już tu nie było więc, a do tego nie wejdę tam niezauważony sam - wziąłem oddech. - Gdyby moja rodzina się dowiedziała, że choć planuję pytać się kogokolwiek o drogę musiałbym, natychmiast wracać na wieś. Chce po prostu trochę dołożyć się do rodzinnego budżetu, czaisz? - wreszcie milknę i macham nogami wiszącymi w powietrzu przy wysokim stołku barowym.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nie mam teraz na to czasu, ani chęci. - stwierdzam. - Poza tym jak cię zabiją, albo skrzywdzą to będziesz żądał odszkodowania. Nie szukam kłopotów. - prycham.
Bo to one zazwyczaj znajdują mnie...
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie dadzą rady mnie zabić - przewracam oczami. Choć zawsze uczyłem siebie, że po tych słowach, każdy atakuje, to i tak zaryzykowałem i teraz z napiętymi mięśniami czekałem na ruch kobiety.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline