Nie jesteś zalogowany na forum.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Siedzę przy stoliku w kącie i popijam słodką kawę z mlekiem. Na stole stoi też talerz z nietkniętym ciastkiem czekoladowym.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Wchodzę do kawiarni pisząc sms a następnie zamawiam ulubioną kawę. W oczekiwaniu na napój podchodzę do dziewczyny Jaya.- Heej, ty jesteś Penelope prawda?- uśmiecham się sztucznie i mówię przesłodzonym tonem.
Offline
Podnoszę wzrok na blondynkę z klubu.
- Tak - mówię przygryzając wargę. - Choć wystarczy Nel - dodaję nieco ciszej.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Bardzo mi miło, jestem Halley Boucher.- uśmiecham się słodko.- Mogę się dosiąść?- pytam najmilej jak potrafię. Booże zaraz się porzygam z tej słodyczy.
Offline
Joel jej nie lubi ale... Nie wydaje mi się aby dobrze przyjęła odmowę.
- Jasne - mówię i niepewnie się uśmiecham.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Dosiadam się do stolika.- Powiedz, jak się układa związek z naszym kochanym Jayem?- opieram twarz na dłoni i mrugam rzęsami.
Offline
Marszczę brwi.
- Słucham? - pytam zaskoczona.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- No nie udawaj kochana, mi możesz powiedzieć.- uśmiecham się.- Wszyscy wiedzą, że jesteście razem, a ja jestem po ciekawa jak wam się układa.- marszczę brwi.
Offline
Śmieje się pod nosem. Nawet nie wiem dlaczego...
- Jesteś ciekawa bo ci się podoba? - pytam.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Wchodzę do kawiarni. Panuje tutaj jak zwykle cisza. Siadam przy jednym ze stolików i zamawiam latte. Powinienem z kimś porozmawiać. Albo napisać do Lu.
Ludzie będą wam nieustannie doradzać, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba popełnić kilka błędów samemu.
Offline
Unoszę idealnie wyregulowane brwi i wybucham dźwięcznym śmiechem.- Jest przystojny ale to dupek.. Zamiast niego mogę kilkoro innych którzy będą mnie na rękach nosić i po stopach całować.- mówię pewna siebie.
Offline
Uśmiecham się.
- Ale musiałaś go pocałować... - mówię pod nosem cicho. - No cóż... Nie jest moim chłopakiem - zaprzeczam.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Świat jest pełen kłamstw i manipulacji a to była jedna z nich. Czego się nie robi pod publiczkę.- przewracam oczami.- Och nie jest? Jesteś pewna? A może ty byś chciała a on nie chce?- dopytuje.
Offline
Czuję się nieco zażenowana. Na moich policzkach pojawiają się czerwone plamy.
- Nie - mówię przeciągle, dalej zaprzeczając. - To mój przyjaciel.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- Jak długo się znacie?- pytam odbierając swoją. Najlepiej wiedzieć jak najwięcej o wrogu, jak to mówią przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej.
Offline
- Od paru lat. - mówię krótko.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- I naprawdę nic zupełnie nic, między wami nie zaiskrzyło przez ten czas?- marszczę brwi i upijam łyk kawy.
Offline
Wzruszam lekko ramionami. Kręce głową nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie. Jesteśmy po prostu przyjaciółmi.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
-Na pewno? A może on czuje coś więcej? Pytałaś go o to?- zaczynam naciskać, nudzi mi się więc pomęczę biedną dziewczynę Joela.
Offline
Nie lubię takich pytań. W ogóle nie lubię jak koś zwraca na mnie uwagę.
- Halley... Po raz kolejny powtarzam, że nic pomiędzy nami nie ma - mówię z wypiekami na twarzy.
Idź już sobie. Idź.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
- A ja stwierdzam, że to bzdura. Baardzo dobrze się ukrywacie, muszę przyznać. Ale ja i tak odkryję prawdę.- Mówię z chytrym uśmieszkiem.
Offline
Przyglądam się jej przez chwile ale zaraz spuszczam wzrok.
Skupie widelczykiem ciastko czekoladowe i milczę.
Mam jej dosyć... Nie mam zamiaru się wykłócać. Wiem co jest prawdą i nie dam sobie wmówić, że jest inaczej.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline
Moja cholerna mamusia traktuję mnie jak służącą. Coś w stylu ugotuj, podaj pod sam wyoperowany nos a potem jeszcze posprzątaj. " Idź po Halley. Natychmiast!" A co ja kurde jestem jej niańką? Jest pełnoletnia ma prawo robić, co chce ale nie idealna matka musi ją kontrolować. Wchodzę do kawiarni i swoją " ukochaną" siostrzyczkę z kolejną ofiarą. Podchodzę do ich stolika.- Matka, cię wzywa do domu, musicie omówić kolejną imprezę.- mówię mrużących oczy. Halley klnie pod nosem i tak zupełnie bez słowa wychodzi.
Offline
- Bożee dziękuję - podnoszę wzrok na dziewczynę i zamieram. Jest strasznie podbora do Halley. Cholera.
Deszcz jest jak kamuflaż... Można ukryć w nim łzy.
Offline