Nie jesteś zalogowany na forum.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Siedziałem na korytarzu, tupiąc nogą co kilka sekund.
Nie wiem, jak długo tu już czekam. Może wypadałoby jakos powiadomić Quentina o tym..? A z resztą... To nie moja sprawa.
Odchyliłem głowę w tył, czekając aż Xana wróci z zabiegowego.
Offline
W końcu mnie wypuścili i z bandażem podeszłam do Dasha.
- Nie musiałeś czekać. Dostanę wypis i wracam do domu - powiedziałam siadając obok.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Kluczyki też miałem dać komukolwiek? - Uniosłem brew, wyciągając je z kieszeni i machając nimi przed kobietą.
Offline
Odetchnęłam.
- Dobra dobra, to by mi się przydało... - sięgnęłam po klucze przed moim nosem.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Tak też myślałem - pokiwałem głową. - Quentin o tym wie? - mruknąłem. Jeszcze brakuje tego, by zwolnił strażników za brak ochrony innych.
Offline
- Napisałam do niego, że będę później - sprostowałam. - Wyjaśnię wszystko jak wrócę - machnęłam ręką j schowałam kluczyki do kieszeni. Spojrzałam na Dasha.
- A co tak się martwisz o mojego brata.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Prychnąłem.
- Martwić o niego? Coś ty. Chcę mieć pewność, że nikogo nie zwolni za to co się stało - wyjaśniłem.
Offline
Wywracam oczami.
- Nie martw się, wyjaśnię mu wszystko - mruknęłam i lekko tupałam nogą czekając na te cholerne pielęgniarki.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Potakuję.
- Jestem niezwykle rad - parsknąłem, drapiąc się po karku. Co to się stało, że Abrette wylądował w szpitalu i to nie ze swojego powodu?
Offline
Siedzimy tak obok siebie w milczeniu kilka chwil.
- Nie musisz tu siedzieć ze mną - zauważam patrząc na Dasha.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Fakt, nie muszę tu siedzieć - przyznaję. - Ale może wolę twoje towarzystwo od żadnego, huh? - zapytałem, opierając głowę o ścianę. Przymknąłem oczy.
Offline
Uniosłam brwi.
- Fajnie... - mruknęłam. Chwilę mu się przeglądałam, ale zaraz odwróciłam wzrok. Zaczęłam skubać z nudów mój opatrunek.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Otworzyłem jedno oko, spoglądając na nią.
Westchnąłem.
- Zostaw to - powiedziałem. - No chyba, ze chcesz mieć zakładany od nowa - stwierdziłem, zamykając z powrotem oko.
Ostatnio edytowany przez Dashan Abrette (2017-03-22 16:39:13)
Offline
Fuknęłam.
- Dobrze tato - wywróciłam oczami krzyżując ręce na piersiach.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Uchyliłem powieki, parskając.
- Jesteś niemożliwa. - Westchnąłem prez dłuższą chwilę, będąc rozbawioby.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nudzi mi się - wyjaśniłam. - Po za tym jestem nadal zdenerwowana przez ten napad. No i odłamki szkła... głupia nie wzięłam znieczulenia - westchnęłam, a noga nadal mi skakała jak nakręcona.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Odmówiłaś? Czemu? - zapytałem, patrząc na nią z ukosa.
Offline
- Sądziłam, że wytrzymam - wzruszam ramionami i mimowolnie przejeżdżam ręką po karku, gdzie kilka bladych blizn prześwituje mi spomiędzy tatuaży.
- Nie takie rzeczy się znosiło, co nie? - dodałam parskając.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Mimo jej słów, mój wyraz twarzy nadal jest zaniepokojony.
- Nie powinnaś odmawiać czegoś, co może ci pomóc. Lub sprawić, że będzie lepiej. Czy nie tego mnie ostatnio pouczałaś?
Offline
- No tak... Ale to tylko znieczulenie... - mruknęłam. - Oj daj spokój, ty to co innego - zauważyłam. Dbasz o niego bardziej, niż o siebie...?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Nie był bym taki pewny tego. Tu i tu chodzi o lek, coś co może pomóc - wydąłem wargi. - Nie jesteś cyborgiem, który zniesie wszystko, Xana. Nie popadaj w obłęd, nie wytrzymasz każdego bólu - stwierdziłem.
Offline
Potarłam zabandażowane ramie.
- No... niby tak... - westchnęłam. - Wiesz po czym poznać dzieciaki z sierocińców? Takie jak ja i Q? Po tatuażach zasłaniających blizny... - wzruszam ramionami. - Ja mam problem z przyznaniem się... do słabości. Problem Quentina już wszyscy znają, dążenie do władzy i udowodnienie swojej wielkości... - westchnęłam. Nie koniecznie dobrze mi się to mówiło.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Nie musisz o tym mówić. Nie musisz się tłumaczyć, jeśli sprawia ci to trud - powiedziałem uważnie ją obserwując. - Xana, nikt cię nie ocenia. Nie tutaj u nie teraz.
Offline
Skinęłam w milczeniu głową, a pielęgniarka w końcu przyszła z tym wypisem. Pół godziny się plotkowało...? Zgarnęłam papier i bez słowa wyszłam przed szpital zapalić.
Chwilę kręciłam się w kółko wypalając szluga.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline