Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak? - krzyczę. - A jakie gatunki posiadasz? - siadam naprzeciw dziewczyny, nadal nie zdejmując chusty.
Offline
- Wszystkie możliwe, w wszystkich kolorach tęczy.- przewracam oczami
Offline
Mrużę oczy, obserwując bacznie dziewczynę.
- Nie wierzę ci. - obruszam się - Prawdziwy hodowca wielbłądów powinien mieć z nimi prawdziwe zdjęcie! I nosić je w portfelu na dowód swojej lojalności wobec Buddy. - ciągnę. - Masz?! - pytam.
Offline
- A może ty mi najpierw pokażesz swoje?- mrugam rzęsami. Jezu ona serio ma coś nie ten tego z głową.
Offline
- Jasne! - wołam i na dowód wyciągam z portfela niewielkie zdjęcie, na którym widnieje moja osoba na wielbłądzie. - Teraz twoja kolej! Pokaż zdjęcie, albo wtrącę cię pod ziemię za kłamstwo przeciw Wielbłądom i Buddzie! Wielbłądy rzecz święta! - mówię dobitnie.
Offline
Ostentacyjnie przeszukuję torebkę.- O matko, zostawiłam w drugim portfelu dopasowanym kolorystycznie do innej do torebki. Tak mi teraz smutno i źle.- wzdycham.
Offline
Po raz kolejny zawieszam na niej swój wzrok.
- Jak więc nazywa się nasz Budda? - pytam badawczo.
Offline
- No Budda.- wzdycham... Matko skąd mam niby to wiedzieć.
Offline
Klaskam ochoczo w dłonie.
- To było podchwytliwe pytanie, a ty je zdałaś! - wołam. - Polać jej! Na mój koszt!
Offline
- Ja nie pije.- kręcę głową.
Offline
Potakuję.
- Zachowujesz się, jak cnotka. - Mówię. - Jahwe takie lubi. Idealnie byś się nadawała na jego niewolnicę. Oboje byście skorzystali. - ciągnę wesoła. Może coś mi się uda ubić?
Offline
- Boże z kim ja żyję, na tym świecie...- przewracam.- Wybij sobie z tej nawalonej głowy, że będę czyjąkolwiek niewolnicą
Offline
- Ahm... - mruczę. - Nie lubisz starszych. - oznajmiam. - Przykro mi, ale tylko z takimi ubijesz jakikolwiek biznes. - Mówię. - Mnie na przykład sprzedali.
Offline
- Litości.- przewracam oczami.- Odklej sie od mnie okej?
Offline
- Jeszcze się nie zdążyłam dokładnie przykleić! - mówię rozbawiona, wzdychając. - Co myślisz o tamtym barmarze? Mam u niego jakiekolwiek szanse? - pytam, spoglądając ukradkiem na mężczyznę.
Offline
- Sądzę, że go irytujesz i pewnie chciałaby abyś wyszła i nie wracała.- uśmiecham się słodko. Ta dziewczyna zaczyna mi działać na nerwy.
Offline
Prycham.
- To było niemiłe. - Mówię. - Uważaj, bo cię grigri zaatakuje. - śmieje się w głos.
Offline
- Że niby kto?- mrugam rzęsami.
Offline
Przerwacam oczami.
- Gdzie ty kobieto żyjesz?! - pytam. - Piwo dla mnie! - wołam do barmana. Na trzeźwo tego nie przyjmę.
Offline
- Boże, tobie już chyba wystarczy.- wzdycham i zaczynam się rozglądać, gdzie mogłabym zwiać.
Offline
Patrzę przez dłuższy czas prosto w oczy dziewczyny. Jest w nich coś... taki błysk....
- Co wiesz o Gargamelu. - pytam twardo.
Offline
Na stole pojawiają się kolejne drinki. Biorę jeden z nich i zaczynam pić.
- Ej, uważaj, bo zaraz tu przyjdzie. - Mówię z rozbawieniem.
Offline
Poruszam śmiesznie brwiami.
- Jeśli wytrzyma z taką ilością zajebistości, jaką produkujemy we dwie, to proszę bardzo!
Łapię za kolejny kieliszek i upijam łyka drinka.
Smiling through it, she said she'd do it again
Offline
- Jesteśmy na to zbyt zajebiste. - Wywracam oczami, ale po chwili spoglądam na niego, a potem na Rey. - Przypominacie mi kogoś.
Offline
Prycham lekko.
- Może to ta inna osoba przypomina ci mnie? - Unoszę brew rozbawiona i upijam znowu drinka. Zaczynam się przyglądać dłużej blondynowi. - Mi pasuje na jakiegoś aktora ze starych filmów.
Smiling through it, she said she'd do it again
Offline