Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jeszcze nic - mówię i wskazuję na drinka, który czeka przede mną.
Offline
- Byłaś tu kiedyś? - Pytam Victorii, wchodząc do klubu.
Ochroniarz przy bramce wpuszcza nas osobnym wejściem, powodując protesty i jęki zawodu wśród ludzi oczekujących w kolejce.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Niee, rzadko kiedy mnie wypuszczają aby ich sekret się nie wydał.- przewracam oczami i rozglądam się po elegancko urządzonym klubie.
Offline
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Mówię sarkastycznie i siadam w zarezerwowanej wcześniej loży.
Podchodzi jedna z barmanek, a ja zamawiam drinki.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Naczelna suka zaraz tu pewnie wbije. Uwielbia chodzić po klubach i sypiać z przypadkowymi facetami.- uśmiecham się.- Ups chyba miałam tego nikomu nie mówić.- śmieję się.
Offline
- Ups, chyba wszyscy już o tym wiedzą. - Odbieram drinki i podaję jeden Boucher 2.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Ups chyba jej wizerunek idealnej paniusi z dobrego domu nie wyszedł.- kręcę głową i upiłam łyk napoju.- Mmm dobre.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Raczej nie. - Zastanawiam się chwilę. - Jak bardzo chcesz ją wkurzyć?
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Bardzo, już i tak mam przerąbane, więc mogę ją jeszcze bardziej wkurzyć.- uśmiecham się.
Offline
- To dobrze - mruczę. - Bo nie wiem, jak to się skończy.
Wypijam drinka na jeden raz i zamawiam kolejnego. Zdecydowanie podoba mi się pomysł psychicznego zniszczenia Boucher 1. Szkoda, że nie ma tutaj Elie. Nie. To dobrze, że jej tu nie ma. Na pewno by jej sie to nie spodobało. Poza tym... chyba wolałbym, żeby mnie takim nie widziała.
Tak jakby już nie widziała.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
-Planujesz coś konkretnego?- Marszczę brwi i upijam kolejny łyk drinka.
Offline
- Powiedzmy, że mam parę pomysłów. Wolę jednak improwizować. Będę cię informował na bierząco. Chyba. - Upijam łyka drinka.
Unoszę brew, rozglądając się za jakimiś znajomymi ludźmi.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Okej.- kiwam głową.- Halley musiała ci mocno zaleźć za skórę, być może równie mocno co mi.
Offline
- Różnie bywało. - Wzruszam ramionami.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Myśli, ze jest królową wszechświata i wszystko jej się należy.- prycham i znowu upijam łyka.
Offline
Skoro dzisiaj nie mam zmiany, odpocznę. Przychodzę do klubu czarnej, obcisłej sukience i gromię wzrokiem mężczyzn, którzy patrzą na mnie. Zauważam znanego nam wszystkim Joela Snydera. Oj, tatusiu... Trzeba było się sprzymierzyć z jego ojcem. Prycham i siadam niedaleko nich.
Offline
Zastanawiam się przez chwilę. Zauważam, że niedaleko nas siedzi dziewczyna, którą kojarzę. To córka jednego z polityków, który został zastrzelony.
- Suzanne, chciałabyś usiąść z nami? - Wołam, po czym zwracam się cicho do zdziwionej Victorii. - Miałaś poznać ludzi.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
Miałam pozostać niezauważona.
- Nowa koleżanka? - unoszę brew, siadając obok nich.
Offline
- Mhm. - Kiwam głową. - Victoria o dziwo Boucher. - Unoszę brew. - Dasz wiarę?
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Cześć, miło mi.- uśmiecham się lekko.
Offline
- Cześć. - patrzę na blondynkę. - Myślałam, że Boucher nie ma rodzeństwa. - mówię.
Offline
- Oficjalnie jest jedynaczką. - Przewracam oczami i upijam kolejnego łyka.
Goddamn right, you should be scared of me
Who is in control?
Offline
- Oficjalnie. Nie zdziwiłabym się, gdyby trzymali tam innych ludzi w zamknięciu. - prycham. - Bez obrazy.
Offline
- Niestety jestem tylko ja, nikt inny by tyle nie wytrzymał z moją matką i pożal się boże siostrą.- wzdycham.
Offline
- Czyli trupów nie trzymacie. - podchodzi do mnie Milly. - Krwawą Mary.
Offline