Nie jesteś zalogowany na forum.
Mrużę oczy.
- Nie wyglądasz na Infecta. - stwierdzam w końcu.
Zadbana, wytatuowana - Po prostu tu nie pasuje.
Offline
Wywracam oczami.
- Bo nie jestem z waszego zwariowanego miasteczka Wayward Pines - stwierdzam. - Jestem z Nowego Yorku, a szczepionkę sobie sprowadziłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Prycham.
- Nie mam pojęcia czy ten sierociniec nadal funkcjonuje. - mówię. - Kto ci kazał tu przyjeżdżać? - Unoszę brwi. - Gdybym mógł, już dawno bym stąd zwiał.
Offline
- A nie możesz? To nic trudnego, niedaleko jest autostrada, to możesz złapać stopa - zauważyłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- To nie takie proste. - urywam. - Sierociniec jest po drugiej stronie części Przedmieści. - rozglądam się wkoło. - Wątpię, że znajdziesz brata. Pewnie już nie żyje. - wzruszam ramionami.
Offline
Kręcę głową.
- Nie nie, ja wiem, że żyje. Mieszka gdzieś w tym mieście, po drugiej stronie. Po prostu mam nadzieję, że w sierocińcu znajdę jakieś jego miejsce zamieszkania - tłumaczę. - Po za tym szukam go od lat. Zostaliśmy rozdzialeni zaraz po urodzeniu, ale zawsze wiedziałam, że gdzieś jest.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Prycham.
- Jak się nazywa? Może go znam. - przewracam oczami. - Jestem pewny, że nic tam nie znajdziesz. Popytaj ludzi. - wzruszam ramionami. - Będzie szybciej, jeśli ci zależy na czasie.
Offline
Przeczesałam palcami włosy.
- Teraz nazywa się Quentin Moreau, ale nigdzie nie mogę się wywiedzieć, gdzie dokładnie mieszka - wyjaśniłam. - A ludzie dziwnie na mnie reagują...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Stoję osłupiały w miejscu.
- Żartujesz? - wyduszam z siebie, zaciskając dłoń w kieszeni.
Wszędzie Moreau.
Offline
Westchnęłam.
- I właśnie wszyscy tam reagują... Tak, Quentin. Został oddany tego samego dnia co ja, w nasze urodziny. To mój bliźniak. Straszne co? - mówię zirytowana miną tych ludzi.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Nawet nie wiesz, jak bardzo... - mruczę nadal zszokowany. - Słuchaj. - mówię dopiero po kilku minutach. - Pomogę ci go znaleźć, co ty na to? - pytam, nie wierząc sam w słowa, które powiedziałem.
Offline
Unoszę brwi.
- Czemu niby? To mój brat i o ile dobrze widzę, to nie lubi go znakomita część miasta.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
- Powiedzmy, że też go szukam w pewnej kwestii. - odpowiadam. - To jak? Oboje na tym zyskamy. - kwituję.
Offline
Krzyżuje ręce na piersi.
- Czego od niego chcesz? - pytam wprost. - Gdyby się okazał bratem,którego chce, to wolałabym się nie dowiedzieć, że chcesz go zabić...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Skądże. - mówię pospiesznie. - Chcę z nim tylko przeprowadzić miłą pogawedkę. - wzruszam ramionami.
Offline
Nie ufam mu. Ale to miasto jest wielkie...
- Dobra, ale jak tylko jeśli wyskoczysz z czymś to nie ręczę za siebie - ostrzegam go. - Jestem Xana. Xana Moreau.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Potakuję głową, uśmiechając się.
Może nareszcie go znajdę?
- Kaspar Varn. Nadal chcesz iść do tego sierocińca? - Unoszę brew.
Offline
- Nie... dostanie się do centrum to pikuś, ale jak znajdziemy jego dom? - zapytałam rozglądając się.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Marszczę brwi.
- Przepuścili cię do Centrum? No nieźle. - stwierdzam.
Offline
- Okazję się, że wystarczy odrobina uporu i znany brat - rozlożyłam ręce i ruszyłam w stronę dziurawego odcinka muru.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Jak cię znajdę? - pytam, idąc za dziewczyną.
Offline
Wyruszam ramionami.
- Mogę czekać przy dziurze w murze, a jeśli mnie tam nie będzie, to znaczy, że bajeruje strażnika - dodałam ze śmiechem. - Choć wszyscy boją się mnie tknąć, a jedna laska się na mnie wydarła na ulicy.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Na moją twarz wstępuje wyraz zdumienia.
- No nieźle. - parskam. - Od Kiedy chcesz zacząć? - wruszam ramionami.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- W sumie to nie wiem... - przyznałam. - Jak mówiłam rozdzielono nas po urodzeniu, a od kilku lat szukam go... nawet nie wiem jak wygląda...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Jego twarz rozpoznam wszędzie. - silę się na miły ton. - Więc z tym nie będzie problemu.
Offline