Nie jesteś zalogowany na forum.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Stoję przy jednym stoisku i kupuję kilo marchewki. Wyjmuję z portfela pieniądze i podaję sprzedawczyni. Już mam zamiar odchodzić, gdy ta nagle mówi, że dałam jej za mało. Jak to za mało? Nie mam już więcej pieniędzy.
- Ale... ja już nie mam - mówię cicho.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Stoję w kolejce za blondynką.
Sprzedawczyni zaczyna się z nią wykłócać. Dziewczyna ma już zrezygnować lecz wtrącam się do rozmowy.
- Ja za nią dopłacę - mówię. Kupuję potrzebne mi rzeczy i płacę. Zaczynam odchodzić z siatkami do budki, która jest małym sklepikiem z w miarę świeżym pieczywem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Zszokowana podążam za dziewczyną.
- O jejku... boże dziękuje ci. Jak mam ci się odwdzięczyć? Wiesz, że nie musiałaś za mnie płacić? Poradziłabym sobie, ale dziękuje. Co mam zrobić w zamian? A może oddam ci te pieniądze jak zarobię? - zaczynam pytać dziewczynę, jak najęta. Ojejku... Violet ogarnij się.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
-Na prawdę... Nie musisz się odwdzięczać - uśmiecham się blado.
Kiedy w końcu zajrzałam do swojej lodówki i spiżarki okazało się, że świeci tam pustkami.
- Jestem zmęczona i niewyspana. Mam mało czasu - burczę nieco nieprzyjemnie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Ojejku... może ci pomóc w czymś jednak? Albo hm.... nie wiem, ale na pewno się odwdzięczę. - mówię. - Śpieszysz się gdzieś, że masz mało czasu? Czemu jesteś niewyspana? Twoja praca ci na to nie pozwala? Wiesz, że powinnaś spać by dobrze funkcjonować? - wydymam wargi. - Potem będziesz chodziła, jak blady kościotrup.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Wchodzę do sklepu. Na półkach prawie nic już nie ma.
Kupuje kilka bułek i zerkam na dziewczynę.
- Jakoś sobie poradzę.
Wychodzimy ze sklepu.
- Mam dosyć stresującą pracę - odpowiadam na jej pytania powoli, próbując je sobie przypomnieć. - Dlatego tak wyglądam. Śpię tyle ile potrzebuję - w tej chwili okłamuję nawet samą siebie. Wzdycham. - Na prawdę nie musisz mi się odwdzięczać - mówię miękko.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- No dobrze - wzdycham. - A na czym ta praca polega, jeśli mogę spytać? Chyba nie pracujesz jako zabójczyni - ściszam głos. - szczerze mówiąc, to nawet na taką nie wyglądasz. - Przyglądam jej się przez chwilę. - Czym się zajmujesz?
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Jestem lekarzem - mówię krótko i zatrzymuję się bo nagle przed moimi oczami pojawiają się ciemne plamki. Mrugam kilka razy aby się ich pozbyć, a te pomału znikają.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Coś się stało? - pytam i staję przed dziewczyną. - Nie kontaktujesz. - mówię i macham rękoma przed oczami dziewczyny. - O już! - uśmiecham się. - Posada lekarza, to faktycznie stresująca praca. Nie sądzisz, że powinnaś się zbadać? Albo jakiś inny lekarz by cię zbadał? Te mroczki czy zaćmienia czy co tam miałaś przed chwilą, nie wyglądają dobrze.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Tak, wiem - mruczę ruszając znów przed siebie. - Nie pojawiają się często, a wręcz bardzo rzadko, więc na razie nie panikuję.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Podążam za dziewczyną.
- No niby tak, ale wiesz... to i tak zagrożenie. Nie powinnaś tego bagatelizować, tylko dlatego, że występują rzadko. W razie bezpieczeństwa powinnaś się zbadać. Naprawdę. n- kręcę głową.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Zatrzymuję się gwałtownie.
- Chcesz się odwdzięczyć? - pytam zdenerwowana. - To przestań o tym gadać.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- No dobrze, ale już się tak nie denerwuj. - uśmiecham się lekko. - Więc gdzie teraz zmierzasz? Do domu? Czy idziesz coś jeszcze kupić?
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Nie mam w ogóle jedzenia w domu. - Marszczę nos. - Nie jadłam mięsa od... - zacinam się bo nie mogę sobie przypomnieć d jak dawna.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Ojej... - mówię i robię zamyśloną minę. - Co ty na to by to zmienić? Tak się składa, że kupiłam dzisiaj pierś z kurczaka... możemy się nią podzielić... albo wiem! Pójdziemy do mnie, ja ją usmażę i zjemy razem. Przynajmniej tak będę mogła się naprawdę odwdzięczyć. - robię radosną minę, a na mojej twarzy pojawia się wielki banan.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Mam pieniądze, a ty ich najwyraźniej nie masz - kręcę głową zdumiona jej zachowaniem, pomimo to uśmiecham się lekko. - To zabawne... Mało jest już takich ludzi jak ty - wzdycham.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Uśmiecham się nieśmiało na jej uwagę.
- Tym się nie przejmuj - mówię, zbywając jej wypowiedź ręką. - Jutro zarobię nowe pieniądze, a tymczasem spędzimy miło czas i coś zjemy. No nie daaj się prosić. - robię błagalne oczka.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Kręce głową i przygryzam wargę.
- Mhm... No... Dobrze - zgadzam się niepewnie.
Wkładam większość zakupów do plecaka, a w ręku zostaje mi jedna siatka.
- Prowadź. - Uśmiecham się lekko.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Było już późno. Wracałam właśnie od klienta i byłam wyjątkowo zmęczona. Odbiorę tylko zapłatę za ten kurs i wracam do Azraela. Do domu.
Offline
Widzę mój cel. Kurierka. Wygląda niepozornie i dlatego powinienem jeszcze bardziej na nią uważać. Na pewno wie coś o moim starym znajomym...
Ruszam kuśtykając spod muru gdy dziewczyna mnie mija i idę kilka kroków za nią.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Ktoś chyba mnie śledzi. Nie mogę dać się ponieść emocjom. Muszę spokojnie pomyśleć. Kładę dłoń na nóż który mam u pasa i przyśpieszam kroku.
Offline
Zauważyła mnie. Nie mam zamiaru bawić się w kotka i myszkę więc napadam na nią i przyciskam do ściany trzymając przy wątłym gardle ciężki nóż. Podnoszę na nią wzrok.
- Ria Di Santis. Kurier, czy tak? - syczę cicho.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Może - warczę. Jak mogłam tak się podejść? Próbuje wyciągnąć nóż, ale nie mogę ruszać ręką.
- Czego chcesz? - pytam chcąc kupić trochę czasu.
Offline
- Informacji mała. Muszę znać dane jednego z twoich klientów...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline