Nie jesteś zalogowany na forum.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Podchodzę do stoiska mojego starego dilera.
- Cześć Leon. - uśmiecham się czarująco. - Masz to co zwykle? - kiwa głową i wyciąga trawkę owiniętą srebrną folią.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Nie udało mi się wykraść ze szpitala antybiotyku, który jest potrzebny mojej sąsiadce, a dokładnie jej małej córeczce.
Nie lubię chodzić w takie miejsca. Głównie sprzedają tu prochy, narkotyki i całe to gówno skracające życie.
Przewracam oczami.
W pewnym momencie ktoś wpada na mnie i pcha mnie na jakąś dziewczynę.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Odwracam się. Grypa daje we znaki, a leków wcale nie przybywa. Głośno kaszlę i patrzę wilkiem na dziewczynę.
- Ty. - wskazuję na nią. - Uważaj jak chodzisz sztywniaczko.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Przewracam oczami.
- Przepraszam - mruczę pod nosem i ruszam dalej nawet nie patrząc na dziewczynę.
Nie mam zamiaru się kłócić z tymi ludźmi. Większość jest na haju i jest zdolna do wszystkiego.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Ile? - nie patrzę na dziewczynę tylko pytam Leona. - 20?
- To było za poprzedni. 40. - oznajmia i wyciąga rękę.
Dobrze wie, że nie mam tyle pieniędzy.
- Mówiłeś, że 20. - warczę zaciśnięte zęby.
- Zawsze możesz to jakoś odpracować. - wzrusza ramionami i uśmiecha się złośliwie. - Tak robiła twoja siostrzyczka. - otwieram szerzej oczy i upuszczam pakunek na blat.
To nie może być prawda.
- Nie mówisz prawdy. - kręcę głową.
- Przyjdź do jednego z klubów to zobaczysz złotko. - przegiął.
Wyciągam z kieszeni pistolet i strzelam. Trafiam w głowę. Niech ma nauczkę. Biorę z blatu trawkę i chowam się w tłumie.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Robię zaledwie kilka kroków, a za plecami słyszę strzały.
Odwracam się i na chwilę paraliżuje mnie strach. Widzę, że jakiś gościu dostał w głowę - nie ma co zbierać. Lecz nie to wywołuje we mnie panikę ale widok wyłaniających się z tłumu, umundurowanych strażników z Centrum.
Panika. Panika i chaos. Tylko tak da się opisać to co dzieje się w tej chwili na ulicy.
- STRAŻNICY! - Krzyczy ktoś, a inni mu w turbują.
- Cholera - klnę pod nosem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Gwałtownie się odwracam. O nie... Amber mówiła, że mam to szybko załatwić, a nie jeszcze wchodzić w dyskusję. Ale teraz mnie to nie obchodzi. Mamy do pogadania, a ja muszę uciekać. Przedzieram się przez tłum wywracając przy okazji jakieś osoby. Gdybym miała więcej nabojów byłoby prościej. Nie taranowaliby drogi.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Musisz biec Wanda - mówi jakiś głos w mojej głowie.
Ponieważ ta opcja jest najbardziej racjonalna puszczam się sprintem przed siebie.
Podczas biegu słyszę kolejne strzały. Strażnicy wrzeszczą i wyłapują wszystkich poklei. Po jakimś czasie nie mogę złapać cholernego oddechu.
Oddychaj! Nakazuje sobie ale to nic nie pomaga.
Gwałtownie się zatrzymuję i chowam za rogiem. Zaczynam przeszukiwać nerwowo kieszenie w poszukiwaniu inhalatora.
NIE MOGĘ ODDYCHAĆ! POMOCY! Drę się w swojej głownie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Zauważam tą dziewczynę. Amber mówiła, że... Muszę przestać myśleć co ona by zrobiła. Chowam się w zaułku. Tu mnie nie znajdą. Oddycham głośno i wyciągam z kieszeni pistolet. Czarne, zimne urządzenie, które mnie chroni i dodaje bezpieczeństwa. Przejeżdżam opuszkami palców po spuście i uspokajam się.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
W końcu znajduję inhalator. Biorę dwa głębokie wdechy i czuje się o wiele lepiej.
Kiedy w końcu mogę oddychać rozglądam się i zauważam tą samą dziewczynę na, którą wpadłam.
- Po co w ogóle to zrobiłaś, kretynko - szepczę do niej zdenerwowana.
Nie wiem czy strażnicy już opuścili ulicę i jak daleko dałam radę odbiec.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Patrzę na nią. Gdyby coś komuś powiedziała... powinnam ją zabić. Powinnam.
- Idź stąd. Szybko. - mówię do dziewczyny.
Póki ma szansę niech ucieka. A jeśli ją zmarnuje to będzie miała problemy.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Nic nie mówię ani o nic nie pytam.
Po prostu się się jej przyglądam. Muszę jeszcze chwilę poczekać. Będę musiała biec, a mój puls się jeszcze nie uspokoił. Nie mogę "sobie stąd iść".
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Przegryzam wargę.
- Masz 20 sekund, żeby opuścić to miejsce. - mówię i celuję w nią pistoletem, ale jeszcze nie naciskam na spust.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Unoszę ręce do góry. Pokazując inhalator
- Spokojnie. - Oddycham głęboko. Wiem, że zaraz będę musiała się zerwać do biegu. - Muszę tylko złapać oddech - tłumaczę i robię mały krok do tyłu.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Stoję z boku, pod ścianą. Długi czarny płaszcz i zniszczony kapelusz o szerokim rondlu skutecznie zakrywaja moją twarz. Rozgldąm się, szukając -
wzrokiem konkretnej osoby. Zauważam człowieka z opaską na oku.
- Christopher Cameron. Mam nadzieję, że poświęcisz mi chwilę - mówię cicho i zimno, stając po jego lewej stronie.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Bawię się garścią drobniaków, przerzucając je z ręki do ręki. Po chwili "przypadkiem" wrzucam je do kubka jakiegoś chłopczyka. Nie odwracając głowy odzywam się do mężczyzny obok mnie. - Jeśli będzie to warte swojej ceny.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
- O to się nie martw. Mam dla ciebie nietypowe zadanie. Powinno zainteresować personę taką jak Ty...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Spluwam w bok. Tylko Sanus używają takiego słownictwa. - Co taki laluś jak ty robi w dzielnicy takiej jak ta? - pytam, bawiąc się bezpiecznikiem pistoletu.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
- Interesy, jeśli się jeszcze nie domyśliłeś prostaku - odparłem
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Uśmiecham się zimno. - Mógłbym cię teraz zastrzelić. - zaczynam to poważnie rozważać.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
- Wtedy nie dowiedziałbyś się, co mam Ci do zaoferowania za niewielką przysługę. A stawka jest wysoka - mówię zachowując spokój.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Czego chcesz. - pytam znudzony, kręcąc bronią na palcu.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
- Musisz znaleźć jedną ważną osobę. Wiem, że się gdzieś tu ukrywa, od wielu, wielu lat. Zostałeś mi przedstawiny jako dobry w znajdywaniu ludzi. Więcej informacji dostaniesz jak zatwierdzimy szczegóły - wyjaśniam.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Prycham. - Nie.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline