Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dwa słowa. Czarny rynek. Tylko, nie możesz ubrać falbaniastej sukienki i się do wszystkich uśmiechać, bo zginiesz po kilku krokach - mówię przewracając oczami.
Offline
- Chyba będę musiała złożyć tam niedługo wizytę. - mówię trochę zbyt poważnie. Jejku, co się ze mną dzieje? Czyżby obudziła się we mnie nagła chęć przetrwania? Krzywię się.
- Wiesz może... hm... w jakiej cenie są tamtejsze bronie? - pytam zażenowana. W pewnym momencie czuję, że powinnam wiedzieć takie rzeczy.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Trudno powiedzieć. Raczej nie tanie, ale utrzymanie jest najgorsze. Lepiej kupić coś taniego i sprawnego z łatwo dostępnymi nabojami - wypowiadam się niczym ekspert.
Offline
- Tak będzie chyba najlepiej - potakuję. - A co z nożami? Też je tam znajdę? Chyba, że kuchenny się nada - mówię i nie wiedząc czemu śmieję się cicho.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Nie widzę w tym, nic śmiesznego, ale dobra.
- Wszystko co ostre, od nożyczek po tasaki zawsze jest twoim przyjacielem. Chyba, że akurat dzierży to twój potencjalny wróg... - westchnęłam. - Na czarnym rynku znajdziesz wszystko - podsumowuje.
Offline
Potakują zrozumiale głową. Czas odwiedzić Czarny Rynek.
- Wiesz... dzięki. Gdyby nie ty, to pewnie dalej bym żyła w tak zwanej nie wiedzy... - uśmiecham się smutno.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Albo wcale byś nie żyła - dorzucam.
Offline
- Dokładnie. Ale dzięki tej rozmowie mam chociażby szansę. To znaczy wcześniej też chyba miałam, ale teraz są o wiele większe na przeżycie.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Życzę powodzenia. I staraj się nie wyglądać na przerażoną przy kupowaniu czegokolwiek na rynku, bo ktoś jeszcze będzie chciał wykorzystać twoją niewiedzę.
Offline
- Zapamiętam. Gorzej, jak ktoś mi coś wciśnie na chama, a ja nie będę wiedziała co to jest. - mówię.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Trzeba umieć się rozpoznać. Czasami idziesz na wyczucie - stwierdzam ziewając.
Offline
- To prawda. A gdyby poszło coś nie tak, to mam uciekać? - pytam, mając nadzieję, że jej nie nudzę.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Zastanawiam się.
- Niee... Choć, jeśli sytuacja będzie naprawdę tragiczna, to radzę szukać wyjścia awaryjnego. I nie narażaj się. Jak ktoś mówi nie, to nie. Nie wiadomo jakich wrogów sobie tworzysz.
Offline
- Umm... mówisz? Szkoda, że wcześniej się do ciebie nie zgłosiłam - mówię coraz ciszej i przypominam sobie sytuację z Chrisem. Ale on nie wyglądał jakby był moim wrogiem. Olewał mnie i ignorował, to prawda. Ale nie zachowywał się jakby był moim wrogiem. Chyba.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Ty się do mnie nie zgłosiłaś. Ty mnie naszłaś w czasie moich rozmyślań - poprawiłam ją z nutą lekkiego wyrzutu.
Offline
- Wybacz, nie chciałam ci przeszkodzić - mówię i wstaję. - Dzięki za rady, ale teraz będę się zbierać. Muszę jeszcze odwiedzić jedno miejsce. Czeeść. - Tak, Czarny Rynek. Po chwili odchodzę.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Kiwam głową i macham jej na pożegnanie.
- Cud jeśli ta laska przeżyje - podsumowuje sama sobie z westchnieniem.
Offline
Poprawiam czapkę na głowie, wpatrzony w morze. Uwielbiam to miejsce. Przywołuje wspomnienia... A raczej coś na ich kształt. Przywołuje dobre uczucia. Kładę dziennik na kolanach i kontynuuję notkę. Woda szumi, obijając się o brzeg.
Macie strój... bo...tak xD
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Snuję się po plaży jak cień. Nie mogę siedzieć w domu, nie mogę spokojnie spać. Przymusowy urlop? Pff... No super.
W którymś momencie zauważam znajomą twarz. Przez chwilę zastanawiam się czy podejść... Chłopak podnosi wzrok z nad dziennika.
- Cześć, Ezra - witam się i podchodzę bliżej.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Gdy słyszę głos, niemalżę natychmiast zamykam dziennik.
- Cześć, Wanda (Wandeł, pff) - witam się. - Nie jesteś w szpitalu?
Cóż za oczywistość, Ezra.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Siadam obok chłopaka i patrzę przed siebie.
- Nie, nie jestem. Mam urlop - wyjaśniam. - Przymusowy - dodaję przewracając oczami. - Uwierzysz w to?
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Marszczę lekko brwi.
- Dlaczego dostałaś przymusowy urlop? Myślałem, że potrzbują pielęgniarek cały czas.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Mhm... Też tak myślałam. - Wzruszam ramionami. - Nie wiem co ze sobą zrobić - śmieje się nerwowo.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Uśmiecham się słabo.
- Wiesz, możesz mi nie uwierzyć, ale czasami mogłabyś usiąść i po prostu nie robić nic. Zdziwiona?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Strata czasu - komentuje jego słowa. - Poza tym... Chyba tak nie umiem. - Biorę głęboki oddech. - Co u ciebie słychać? - zmieniam temat nie chcąc się skupiać na mnie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline