Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dlaczego? - znów wracam do niego wzrokiem
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
- Ostatnio sporo się działo. - Nie chcę straszyć dzieciaka. Niech żyje w bańce mydlanej radości, dopóki może. - Dlatego lepiej, żebyś nie wychodził z Centrum, bo możesz zachorować.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Marszczę nos - Mogę?
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Wzruszam ramionami.
- No jak nie dostałeś serum, to chyba możesz.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- A skąd mam wiedzieć, czy dostałem serum czy nie? - unoszę oczy do góry i przyglądam się chmurom.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Drapię się po głowie.
- Nie wiem... Zazwyczaj dostaje się je, gdy ma się 20 lat. - Zastanawiam się przez chwilę. - No i rany bardzo wolno się goją.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Dlaczego? - tamta chmura wygląda jak pociąg.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Mam ochotę sobie iść. Nie chcę gadać z nikim. Nie chcę tutaj siedzieć. Nie chce mi się nawet żyć.
- Nie wiem. Bo tak jest. - Bo Quentin nasz miłosierny tak zrobił serum. Na wspomnienie o nim, zaciskam dłonie w pięści. - A co? Wolno ci się goją rany?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Sam nie wiem... Zależy co ma się na myśli mówiąc "wolno" - nadal patrzę w niebo. Gdzie się podział pociąg? Jeszcze chwilę temu tu był.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Wzruszam ramionami.
- Młody, ty nie powinieneś już wracać do Centrum? - Pytam zmęczonym głosem.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie wiem. - wracam wzrokiem na ziemię - Nikt mi nigdy nie kazał wracać do domu.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Marszczę lekko brwi.
- No... to teraz ja ci każę. Na Przedmieściach nie dzieje się za dobrze. Tam będziesz bezpieczniejszy.
Jestem coraz mniej pewny tego, czy to prawda.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Spoglądam na niego ciekawsko - A czy ty możesz mi kazać coś zrobić?
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Przechylam lekko głowę.
- Nope. - Wstaję z miejsca. Jak nie, to nie. - Skoro ty nie idziesz, to ja wracam do domu.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Pokiwałem głową smutno. Fajnie się rozmawiało, a teraz znowu zostanę sam. - Dobrze, proszę pana. - odpowiedziałem cicho, patrząc na morze.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
- To powodzenia - rzucam i odchodzę w stronę domu.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Kiwnąłem głową i zostałem sam. No, przynajmniej na chwilę, bo koło mnie usiadła mewa, którą wcześniej goniłem. Rzuciłem jej kilka okruchów z kieszeni, a kiedy podeszła bliżej, udało mi się pogłaskać ją po skrzydłach. I już nie byłem sam.
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Idę wzdłuż plaży, kopiąc napotykające się kamyki pod nogami. Wkładam dłonie do kieszeni i patrzę wprost przed siebie. Nie mam pojęcia co powiedzieć. Nic nie jest w stanie pocieszyć w tym momencie Wandy. Nic.
Offline
Nie wiem ile milczymy ale w końcu mam dość tej ciszy pomiędzy nami.
- Muszę usiąść - mamroczę, robię kilka kroków w głąb plaży i siadam na suchym, zimnym piachu. Przyciskam kolana do piersi i obejmuje je jednym ramieniem, prawa ręka nadal boli więc kładę ją luźno na piasku. Kaspar siada obok. Cały czas milcząc. - Ludzie ciągle umierają - mruczę, opierając brodę na kolanie. Próbuję brzmieć lekko i po części mi się udaje, po części nie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzdycham.
- Ten proces będzie się powtarzał cały czas. Ludzie umierają i będą umierać. Nie zmienisz tego. - wyjaśniam, choć dziewczyna pewnie już to wie.
Offline
Drżę ale nie z zimna.
- Widziałeś to? - pytam po raz setny. Chce to usłyszeć jeszcze raz. Przechylam głowę i patrzę na Kaspara zmęczonym spojrzeniem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Spoglądam na Wandę z ukosa.
- Znasz odpowiedź. - mówię, zaciskając szczękę. - Widziałem wiele śmierci. I tą Edgara. Nie było cię wtedy. - stwierdzam.
Offline
- Nie było - powtarzam z poczuciem winy. - Cholerna rana - burczę pod nosem. Mam ochotę zerwać bandaże, rozdrapać strupy. Frustracja. - Uratował tyle ludzi. Cały szpital na nim polegał... Wydawałoby się, że ten człowiek jest nieśmiertelny - uśmiecham się ze smutkiem. - Niezniszczalny - poprawiam się.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Potakuję.
- Zrobił naprawdę wiele. Mogę się założyć, że przez wielu nie zostanie zapomniany. Był wielkim człowiekiem. - przymykam powieki.
Offline
- Chyba gdyby nie Edgar nie została bym w szpitalu. - Kręcę głową, przygryzając wargę. - To dzięki niemu się pozbierałam po tych wszystkich spieprzonych operacjach. Po mojej własnej pierwszej operacji, którą spieprzyłam - mówię nieco łamiącym się głosem na to wspomnienie. Przysuwam się bliżej Kaspara i opieram głowę na jego ramieniu. Drżenie nieco ustaje/
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline