Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie. Mówię to z sarkazmem. Naprawdę uważasz, że Infecto mogą być szczęśliwi? Bo ja tak nie uważam. -mówię gorzko.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- A uważasz, że wszyscy Sanus są szczęśliwi? - Kręcę głową. - Podnieś się i przestań się użalać. Wszsycy przeżywamy to samo.
Myślę o Edgarze. Myślę o Wielkim Buncie. O tej staruszce z ulicy, której zabili syna, jedyną osobę, która mogła ją utrzymać i której na niej zależało.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie wiesz co przeżywam, bo mnie nie znasz. Myślisz, że każdy cierpi tak samo i przeżywa to samo. Nie. Tak nie jest. Każdy znosi inny rodzaj cholernego bólu. Każdy doświadcza innej straty. - i zdrady.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- A ty nie znasz mnie - stwierdzam. - A na początku powiedziałaś o moim "szczęślliwym życiu Infecta". - Unoszę brew. - Hipokryzja?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Depresja. - stwierdzam i zanurzam się w wodzie.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Ile tam musi być bakterii... wirusów... chorób. Krzywię się. Tak jakby cię to obchodziło.
Wzdycham i wchodzę do wody. Łapię ją i wyciągam z wody na brzeg.
- Nie zachowuj się jak dziecko - mruczę. - Życie trzeba przeżyć. A za długo nie pożyjesz, jak się otrujesz wszystkim, co się da.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Czemu. To. Zrobiłeś? - syczę.
Znowu zaczynam szczękać zębami, bardziej niż poprzednio.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Jeden: żebyś się nie utopiła. Dwa: żebyś się nie otruła, choć nie wiem, czy to coś dało, skoro już od zamoczenia stopy można czegoś dostać. - Wzruszam ramionami. - Z różnych powodów.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie powinieneś. - zaczynam kaszleć.
Nikt nie powinien chcieć mnie ratować.
- Powinnam już była dawno umrzeć. - gromię go wzrokiem.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przygryzam dolną wargę i siadam obok.
- A czemu? - Pytam w końcu. Chyba od tego powinienem zacząć rozmowę.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Czemu? Bo nikt mnie tu nie potrzebuje. Nikt. Moja siostra olała mnie dla jakiegoś chłopaka, ojciec czerpał tylko ze mnie materialne korzyści, a matka... nieważne. - zaciskam usta w wąską kreskę. - Ciągle tylko szukanie leków i nowych mieszkań. Ukrywanie się przed innymi. Co to daje? Nic. Absolutnie nic.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- No w sumie... nic - Zastanawiam się przez chwilę. Moje nogi już zaczynają schnąć. Więcej konsekwencji nie będzie. Z nią może być gorzej, jeśli się tego nałykała. - Ale nie można tak po prostu się poddać. Zawsze nasza praca coś daje innym, nie? Więc jednak ktoś nas potrzebuje.
Chyba, że jest morderczynią.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Oczywiście... pieniądze, które wydajemy tylko po to żeby przeżyć. - przewracam oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie o to mi chodziło. - Kręcę głową, ale nie tłumaczę nic więcej.
Łapię kamień i rzucam go przed siebie. Leci kawałek i z pluskiem wpada do wody.
- Jakby już nie miała z kim, zawsze możesz ze mną pogadać. - Wzruszam ramionami. Może tego pożałuję. Pewnie tak.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Gadanie z dziewczyną od depresji i próby zabicia się. Jasne... Pomyślę o tym. - wyciągam z czarnej torby paczkę papierosów i zapalam jednego. - Chcesz? - unoszę brew.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie mam z kim gadać. - Wzruszam ramionami. I zerkam na paczkę papierosów. - Mhm.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Podaję mu paczkę i zapalniczkę. Wkładam papierosa do ust i zaciągam się dymem.
- Taki miły Infecto i nie ma z kim rozmawiać. Ciekawe. - staram się nie przewrócić oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Sarkazm jest tu chyba zbędny - stwierdzam, choć w sumie mi to nie przeszkadza. Gorsze rzeczy się słyszało. - Czemu tak bardzo podkreślasz to bycie Infecta? - Kolejny kamień z pluskiem ląduje w wodzie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie podkreślam. Stwierdzam tylko, że Infecto nie mają raczej przyjaciół. - patrzę na niego ukosem.
Zaczynam szukać jakichś rzeczy w torebce. Bylebym mogła się czymś zająć.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzruszam ramionami po raz kolejny.
- Sanus też chyba ich wielu nie mają.
Za dużo mówisz, Ezra. Najwyraźniej ona nie wie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- A skąd niby masz takie informacje? - pytam z lekką pogardą.
Znajduję pistolet. Zawsze mogę się przecież zastrzelić. Ale nie teraz.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Z doświadczenia - mówię krótko i zaciągam się papierosem, wpatrzony w dal.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Byłeś Sanus? - odwracam się w jego stronę.
Co on tutaj robi?! To właśnie przez takich jak ten chłopak, mamy kłopoty...
Ostatnio edytowany przez Amber Sullivan (2016-07-29 22:21:37)
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przewracam oczami. Coś te papierosy jej nie pomagają na nerwy. Wydycham spokojnie dym.
- Jestem - mruczę. - Nim nie można się odstać.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- No tak. - rzucam papierosa na trawę. - To właśnie przez was mamy te cholerne problemy i każą się was pozbywać. - jesteś zabójczynią.
No dalej, pozbądź się go.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline