Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaciskam usta.
- No to dawaj. Wyciągnij w końcu ten pistolet - mówię chłodno.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- I to niby ja jestem depresantką. - prycham. - Przecież życie trzeba przeżyć. - robię cudzysłów w powietrzu.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie chcę ci przeszkadzać w pracy - mówię. - Z resztą zastanawiało mnie, jak często zdarzało ci się rozmawiać ze swoimi ofiarami, zanim je zabijałaś.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Rozczaruję cię. Nigdy. Póki co nie wyznaczyli mi celu zabicia cię. - zaczynam bawić się nożem, który wyjęłam z torby. - Działam tylko na zleceniach. Muszę jakoś przeżyć. - wzruszam ramionami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie rozczarowałaś mnie. Tak podejrzewałem. - Patrzę przed siebie ignorując nóż w jej dłoni. Mógłbym wyciągnąć swoje noże... - Każdy musi. Ale ja nie zabijam za kasę i jeszcze jakoś żyję - mówię takim tonem, żeby nie pomyślała, że mógłbym nią za to gardzić.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Doprawdy? Gdybym nie pracowała w taki sposób to już dawno bym skończyła jak moja matka. Martwa. Dobre zarobki. - mówię dziwnie spokojnym tonem.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Kosztem moralności? - Pytam. - Zasada "czasem należy zrobić coś, co nie jest zgodne z twoim sumieniem, by utrzymać porządek. Po jakimś czasie się do tego przyzwyczaisz"?
Sztywnieję. Co... Co to było? Jakby... Gdzie ja usłyszałem te słowa? Na pewno nikt na Przedmieściach by ich nie użył. Mrugam kilka razy skonfundowany i żeby ukryć zdziwienie, zaciągam się papierosem.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Mhm. - zaciągam się. - Nareszcie coś sensownego, a nie tylko rady jak żyć.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nawet nie wiesz, jak bardzo przypominasz Sanus, z takim myśleniem. - Przystawiam usta do papierosa, ale ostatecznie się nie zaciągam. - A ostatecznie to chyba dla ciebie obraza, patrząc na twoją reakcję na mnie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie byłam Sanus. Nikt z mojej rodziny nim nie był. - skrzywiam się. - Sanus to dupki, które myślą tylko o kasie. Mogą się bawić, bo nie są chorzy. Bo dostali cholerne szczepionki. - prycham.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Śmieję się zimno.
- O mój Boże. Czy ja ci na takiego wyglądam?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Sanus, który jest Infecto... Jak na razie, doprowadzasz mnie do szału. - mruczę pod nosem. - Gdybyś był w dzielnicy Sanus, pewnie taki byś był. Nie wiem. - wzruszam ramionami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Sam chciałbym to wiedzieć. - Naprawdę bym chciał. - Choć życie tutaj mi nie przeszkadza.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Ta... Życie tutaj jest naprawdę wygodne. Przez cały czas robisz wszystko żeby przeżyć i iść do celu po trupach. To wspaniałe, że możemy mieszkać w takim zapchlonym mieście. - mówię z sarkazmem. - Skoro jesteś Sanus to co robisz w tej dziurze? Bo na pewno nie jesteś tu na swoje życzenie.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- I to jest pytanie za sto punktów - stwierdzam. - Jeśli uda ci się dowiedzieć, będę wdzięczny. - Śmieję się szczerze.
Trochę mnie bawi ta sytuacja. Nigdy nie miałem takiej przyjemności z irytowania kogokolwiek.
Wyciągam nóż i zaczynam się nim bawić, jakby odruchowo.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Mało mnie obchodzi twoje życie. - mówię. - Póki co, nie mam zamiaru bawić się w detektywa i szukać czemu Sanus jest w Infecto. Może rodzice cię nie chcieli. - rzucam papierosa na ziemię i zadeptuję go butem.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Jest taka możliwość. Gdybym cokolwiek pamietał z 16 lat mojego życia przed... czymś... to bym ci powiedział, jak było naprawdę. - Przymykam oczy gdy zachodzące słońce zaczyna mnie lekko razić. Uśmiecham się lekko. - Czemu ty się tak denerwujesz?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Takie dni. - wzruszam ramionami. - Ostatnio zbyt dużo się wydarzyło, żebym mogła siedzieć spokojna. - zresztą ja nigdy nie jestem spokojna... - Mam pewne powody. - staram się nie mówić z jadem, choć niezbyt mi to wychodzi.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Jak spytam jakie, to pewnie mi nie odpowiesz, co nie? - Również gaszę papierosa.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Zgadłeś, jasnowidzu. - klaszczę w dłonie. - I wątpię, żebyś kiedykolwiek dowiedział się czegoś o mnie. - wstaję.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Zobaczymy. - Uśmiecham się lekko, nadal nie wstając. - Ale na razie przestanę cię wkurzać.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Całe szczęście. Myślałam, że będę musiała się utopić przez twoją gadaninę. - unoszę brew. - A teraz żegnam miły Sanusie, który jest Infecto. - niknę w gęstwinie drzew.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Do widzenia, Infecto, która jest Infecto. - Macham jej, choć raczej mnie nie widzi.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Ledwo udało mi się otrząsnąć z ataku paraliżu, który dopadł mnie jakieś 20 minut temu. Zaczęły się zdarzać coraz częściej. Jeszcze przed... śmiercią Edgara je miałem. Ale teraz jest ich coraz więcej. I coraz więcej w nich paniki.
Wycieram skapujące po policzkach łzy. W sumie... nawet nie wiem, kiedy pociekły. Zawsze ciekły.
Patrzę się przez chwilę na wodę i nie mogę się powstrzymać. Jak zawsze rzucałem kamieniem do wody, tak teraz pozwalam mu swobodnie lewitować i siłą umysłu wyrzucam go tak daleko, że praktycznie mógłby trafić na drugi brzeg jeziora. Sfrustrowany siadam pod jakimś wyschniętym drzewem. Gałązki wokół mnie zaczynają się trząść, a liście podrywają się z ziemi do lotu. Oddychaj. Przewracam oczami.
Cholerna telekineza.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Na ramieniu mam torbę z lekami i bronią. Jednak Czarny Rynek nie jest taki zły, a "negocjacje" popłacają. Uśmiecham się pod nosem, ale zaraz potem sobie przypominam, że przecież ledwo uciekłam tym ludziom. Trudno, odczekam tu chwilę, a potem pójdę do domu. Zresztą, co mi szkodzi? Deptając po nierównej ścieżce ruszam przed siebie i już jestem prawie przy jeziorze, gdy widzę jego.
- Czy ty musisz być wszędzie? - pytam przewracając oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline