Nie jesteś zalogowany na forum.
Czuję ciepło na policzkach, które ignoruję.
- To w sumie nie jest ważne - mówię wymijająco. Chowam dłonie do kieszeni i przenoszę wzrok na jej twarz. - Bardziej mnie dziwi, że go zatrzymałaś.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Dla mnie jest ważne. - Odpowiadam stanowczo. - A to... Nieważne.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przechylam lekko głowę.
- Równie dobrze mógłbym powiedzieć to samo. - Unoszę lekko brwi. - Nie sądziłem, że będzie kiedykolwiek coś, co będzie ci głupio wypowiedzieć na głos.
Odruchowo obracam w dłoni kieszonkowy zegarek.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Bo to jest... Jest głupie. - Mówię patrząc na niego.
A może nie?
- Chyba.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Marszczę czoło, niezbyt rozumiejąc, o co tutaj chodzi.
- Strzelam, że nie jest to głupsze, niż moje powody.
Cholera. Nie po to tutaj jestem. Ale ciekawi mnie, dlaczego.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Nie znam twoich powodów, Ezra. - Przez chwilę się waham. Nie powinnam się wahać. - Dlaczego po prostu tego nie powiesz teraz? Tylko ostrzegam, jeśli to ma w środku jakiś licznik śmierci i za chwilę może wybuchnąć, to nie wiem co ci zrobię. - Dodaję z lekką ironią.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Krzywię się.
- Proszę, koniec ze śmierciami na chwilę - mruczę, starając się odpędzić od siebie myśli. - Nie wiem. - Wzruszam ramionami. - Wiedziałem już wtedy, że albo trafię do Centrum albo umrę. - Marszczę lekko brwi. - W sumie sam nie rozumiem, czemu poczułem, że muszę ci to dać. Nie wiem. Może po prostu hmm... nie wiem. - Wzruszam ramionami, patrząc na wodę. - Nie wiem. Po prostu cię umm... lubię, - mówię ostrożnie słowo, jakby miała z niego cokolwiek wyczytać - mimo że sama chyba się nienawidzisz.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Znaczy... To nie tak. - Przez chwilę zastanawiam się nad słowami. Mimo wszystko... Lubi mnie.
- To skoro chcesz wiedzieć, czemu zatrzymałam ten naszyjnik...Po tej kłótni też myślałam, że się już nie zobaczymy. W zasadzie, dużo rozmawialiśmy i mimo tego, że sama wiesz jaka jestem - wywracam oczami. - Rozmawiałeś ze mną. I... - I ta najgorsza część. Raczej ta, której się najbardziej boisz. - Chyba też cię polubiłam.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Odwracam w jej stronę głowę zaskoczony. Nie mam pojęcia, czego się spodziewałem. Na pewno po tamtej rozmowie nie spodziewałem się tego.
- To wszystko... komplikuje - zauważam, nie wiedząc, co powiedzieć.
Czy się cieszę? Może nie? Przyglądam się jej. Patrząc na to, z jakim trudem przyszło jej powiedzenie tego, mówi prawdę. Uśmiecham się słabo, nawet tego nie kontrolując. Mrugam kilka razy, żeby się ogarnąć.
- Tak właściwie, nie przyszedłem tutaj, żeby rozmawiać - mówię, czując się nadzwyczaj głupio.
Czy wyznanie uczuć nie powinno wszystkiego ułatwić?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- W takim razie... Po co tu jesteś? - Marszczę brwi. - I... Czemu komplikuje?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Drapię się po karku.
- Mieszkasz na Przedmieściach. Ja mieszkam w Centrum. Z moim bratem... - bratem. To nadal tak dziwnie brzmi. - Nie jest z nim najlepiej.
Wyciągam z kieszeni przedmiot, z którym przyszedłem do Amber.
- Byłem w tym cholernym laboratorium, w którym na mnie eksperymentowano. - Obracam w dłoniach strzykawkę. - Przypomniałem sobie naszą pierwszą rozmowę i pomyślałem, że... może cię to zainteresować.
Podaję jej metalową, nieprzezroczystą strzykawkę.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Patrzę się oszołomiona na chłopaka. Nigdy, ale to przenigdy nie sądziłam, że ktoś będzie w stanie tyle dla mnie zrobić. Ale...Sumienie, czy nadal gdzieś jest?
- Co w niej jest? - Pytam.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- To, czego zawsze chciałaś - odpowiadam, patrząc znacząco na strzykawkę i wyciągając ją bardziej w jej stronę, żeby ją zabrała. - Lek na śmierć. Próbka porównawcza do mojego serum, bez żadnych "ulepszeń". O ile można to tak nazwać.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Dotąd nie miałam żadnych zawahań, żeby brać to czego chciałam, ale teraz...
- Robisz mi dylematy. Gdybyś był wredny pozbyłabym się zastrzeżeń, a na obecną chwilę... Argh, Ezra co ty robisz z moją złą duszą. - Uśmiecham się krzywo. A może nawet niekrzywo...?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Jest irytująca. W sposób, który lubię, ale jednak irytująca. Kręcę głową rozbawiony.
- Amber, nie baw się ze mną w kotka i myszkę i weź to serum. - Uśmiecham się, nadal słabo.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Wiem, że powinnam to zrobić. Chcę to zrobić. Jedna strzykawka może odmienić moje życie. Biorę od chłopaka to małe metalowe naczynie i przyglądam się mu przez chwilę.
- Jesteś pierwszą osobą, która dla mnie zrobiła coś dobrego, Snyder. - Zauważam.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Patrzę to na strzykawkę, to na nią.
- Lubię cię - powtarzam zażenowany. - Może nie wszyscy ludzie są tacy źli, jak ci się wydaje?
Chowam ręce znowu do kieszeni i zaczynam się kiwać na stopach w oczekiwaniu.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Może... Może to wszystko przez choroby i władze... - Zastanawiam się, wzruszający ramionami.
I znowu, lubię cię. Policzki mi nieco czerwienieją. Ugh. To dziwne uczucie.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Uśmiecham się pod nosem, praktycznie niewidocznie, ale jednak. Mimo wszystko może, może choć trochę zmieniła swoje myślenie...?
- Mieszkanie na Przedmieściach dało mi inną perspektywę. - Wzruszam lekko ramionami. - Ludzie tam... oni w ogóle nie mają pojęcia, jak tam jest. Władze to ignorują. Zwykłym obywatelom wmawia się, że to my... - waham się przy słowie "my". Czy ja należę do tego "my"? Czy mam prawo się tak określać? - ...jesteśmy winni wszystkiemu, co się tu dzieje.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Idioci. - Mruczę pod nosem. - Niech wyślą na Przedmieścia te napuszone dzieciaki, to zobaczą co się dzieje. Zmieniłeś coś swoim powrotem?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Kręcę głową.
- Nie rozumiesz. To nie jest wina dzieciaków. - Zastanawiam się przez dłuższą chwilę. - W życiu mojego brata. Sam nie wiem, czy na lepsze. - Spuszczam wzrok i gapię się na moje buty. Powinienem był jeszcze przynieść jej jakieś porządne ubrania. Robi się coraz zimniej.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- To znaczy? Zabiłeś kogoś? - Mrugam kilka razy i obejmuję się mocniej ramionami, gdy zaczyna wiać mocniej
.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przymykam na chwilę oczy, gdy wieje mi prosto w twarz.
- Nie ja. Mój brat. - Kręcę głową. Sam nie wiem, dlaczego o tym mówię. Nigdy jej nie interesowało to, co mam do powiedzenia. Co się zmieniło? - Ojciec próbował mnie zabić, ale Joel był szybszy.
Wiatr zmienia kierunek i w końcu mogę otworzyć oczy. Zerkam na Amber i zdejmuję swoją bluzę, zostając w koszulce na krótki rękaw i podaję ją jej.
- Zamarzniesz - zauważam.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Kręcę głową, starając się nie przewrócić oczami.
- To tylko wiatr. Włóż to, bo będzie ci zimno. - Wzruszam ramionami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przewracam oczami.
- Może mieszkam w Centrum, ale żyłem tutaj 5 lat. Jeszcze nie zadomowiłem się na tyle, żeby zapomnieć, jak tutaj przetrwać - mówię i ignorując jej słowa, sam nakładam jej bluzę na ramiona.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline