Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 7 8 9
- Osobę, która przestała mnie irytować. Coś pomiędzy przyjaźnią, a... nie wiem czym. To dziwne uczucie. - Stwierdzam, choć zdaję sobie sprawę jak to głupio brzmi.
Olga: JEZU, NO PO PROSTU POWIESZ CRUSHA:"). Czy to takie trudne?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Uśmiecham się słabo. Zaczynam kiwać stopami na boki. To dziwne, kiedy Amber nie potrafi się wysłowić.
Waham się przez chwilę, zanim coś powiem.
- Ale wiesz... przynajmniej nie jesteś odosobniona w tym... uczuciu, czy jakkolwiek to nazwać. - Wzruszam ramionami i patrzę na wodę.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Ty... też? - pytam z oszołomieniem.
Naprawdę nie mam pojęcia co się teraz dzieje. Ale... nadal patrząc na niego, uśmiecham się niepewnie. Chociaż... może ja coś brałam? A może to przez to serum?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Ezra: A, nie, tak se żartowałem.
Wera: /facepalmuje na nich obu/
Krzywy uśmiech nadal błąka się na moich ustach.
- No... z reguły staram ci się nie kłamać. - Roztrzepuję niepewnie włosy palcami. - Czyli w sumie tak. No tak.
Marszczę lekko brwi. Co ja robię?
Ona mieszka na Przedmieściach, Ezra.
Ale przestała zabijać. I jest taka... inna.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Czyli... Co ja do cholery wyprawiam? Nie wiem co powiedzieć. Po prostu bezsensownie się na niego gapię, bo inaczej tego nazwać nie można. Mam za duży natłok myśli, a one wszystkie się kumulują. Chcę się jednocześnie śmiać, uśmiechać... Boże.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Mrugam kilka razy. To co mam ochotę zrobić, wydaje się tak cholernie głupią decyzją, że sam mam ochotę palnąć się w łeb.
- Zrobię coś głupiego, okay? - Ostrzegam, ale ona nadal tylko patrzy.
Z zawahaniem kładę jej dłoń na policzku. Siedzi na tyle blisko, że wystarczy, że tylko lekko się nachylę...
Delikatnie muskam jej usta swoimi wargami. Trwa to zaledwie kilka sekund, gdy się odsuwam, czekając na jej reakcję.
W sumie bardzo możliwe byłoby, gdyby mi przywaliła w twarz. To byłoby... w jej stylu.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Oddech mi przyspiesza. Serce bije szybciej. Nawet nie mam pojęcia co się dzieje. To uczucie jest dziwne. Tak dziwne, że nawet gdybym chciała zrobić teraz coś złego, nie potrafiłabym, bo w głowie mam tylko to, co działo się przed paroma sekundami. To było... niecodzienne. Nowe. Inne. Przyjemne.
- Chyba... mamy tendencję do robienia głupich rzeczy. - Mówię podnosząc głowę.
Może daję się ponieść emocjom? Chyba tak. Bo gdybym tego nie zrobiła to czy właśnie teraz przybliżyłabym się tak jak Ezra przed chwilą i pocałowała go? Cholera. To uczucie powinno być zakazane jeśli chce się przeżyć. Albo właśnie kłamię samej sobie w żywe oczy.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Po chwili zaskoczenia przyciągam ją bliżej do siebie. To chyba najdziwniejsza sytuacja, w jakiej byłem. Ale też jedna z najprzyjemniejszych.
Uśmiecham się między pocałunkami, aż w końcu się od siebie odsuwamy.
- Nie chcę tego mówić, ale chyba będę musiał iść - mówię dziwnie ciszej.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Kiwam głową.
- Ja... też powinnam się zbierać. - Podnoszę łuk. - Powodzenia w Centrum.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie zapomnij o lekach - mówię.
To strasznie dziwnie. Niby zachowujemy się jakby nic się nie stało, ale jednak... to dziwne. Robię się czerwony na twarzy.
Gwiżdżę na Bustera.
Już mam odejść, ale waham się przez chwilę.
- Jak chcesz możemy... umm spotkać się jeszcze raz - znowu nerwowo rozczochruję włosy
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Jasne. - Odpowiadam, natychmiastowo się odwracając. - To... za dwa dni? - pytam marszcząc brwi.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Kiwam głową.
- W tym samym miejscu, czy gdzie indziej? - Pytam, uśmiechając się słabo.
W Centrum mało kto sprawia, że się uśmiecham. W ogóle od śmierci Edgara...
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Niedaleko lasu jest mała ulica. Stoi tam zniszczona ławka i hydrant. Możemy się tam spotkać. - Proponuję, z niewielkim uśmiechem.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Jasne. Brzmi dobrze. To... do następnego razu - mówię i zanim kompletnie się ośmieszę idę w stronę muru, a Buster podąża za mną.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Do zobaczenia. - Odpowiadam i wracam.
Nie mam pojęcia co myśleć, ale uśmiecham się. To nie zdarza się na codzień. To nie zdarzało się nigdy.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 7 8 9