Nie jesteś zalogowany na forum.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Idę z Ezrą w stronę placu. Wielki telebim już jest ustawiony na placu. Zaraz zacznie się transmisja.
20 lat... I nadal ludzie nie znają prawdy.
Nie. Ci co chcą ją znać, znają.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Wychodzę na ulicę. Podejrzliwie przyglądam się otaczającym mnie ludziom. Zaraz zacznie się apel...
Offline
- Jesteś pewien, że dasz radę? - Pytam Edgara.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Kiwam niespokojnie głową. Utykając podchodzę bliżej.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Przymierzam się po raz kolejny, wyszukując brodacza w tłumie. - Tu cię mam, rybeńko.- uśmiecham się, gdy go zauważam. Spoglądam z góry budynku i oceniam odległość. Ustawiam karabin i celuje. Biorę oddech. - Raz. Dwa. Trzy. - brodacz pada trupem - 96 - uśmiecham się pod nosem i chowam broń. Misja wykonana.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
Trzymam Grace kurczowo za rękę.
- Posiedzimy tu najwyżej pół godziny i zwijamy się. - mówię pogardliwie.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Odskakuje od starszego mężczyzny który padł obok mnie. Odruchowo dotykam małego pistoletu, który trzymam za paskiem.
Cholerni zabójcy...
Offline
Stoję sztywno i spoglądam przed siebie. Oby szybko się skończyło, bo nie mam zamiaru tu stać w dalszym ciągu i marznąć.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
Pada strzał. Cholera. Lokalizuję upadającego mężczyznę i zmierzam najszybciej jak potrafię w jego stronę.
- Odsuńcie się! - Mówię.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nie dostrzegłaś dobrego punktu. - mówię cicho. - Przecież tutaj się roi od naszych starych klientów. Wystarczy, że wyciągniemy kogoś z tłumu...
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Edgar!
Idę za nim i podchodzę do faceta leżącego w kałuży własnej krwi. Rozglądam się zaniepokojony. Chwytam za nóż.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Podchodzę i już widzę, że nie ma sensu nic robić.
- Cholerni zabójcy - mruczę pod nosem. - Zero szacunku do życia.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Mamy już jedno zamówienie do wykonania. Jakaś starsza kobieta bez jednego oka. - mówię i kieruję się na tyły.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Odskakuję zaskoczona, słysząc strzał. Przepycham się przez tłum, mrucząc ciche "przepraszam" i podchodzę tak blisko, jak mogę.
- Zabójcy... - mruczę.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Zostanę na przodzie. Będę obserwować. Daj mi znać, jeżeli ją zobaczysz. - mówię.
Te leki faktycznie trochę działają... szkoda, że tak krótko.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Odsuń się - mruczę do małej blondynki, która podchodzi. - Nie uczyli cię, że jak strzelają, trzeba uciekać?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Rozglądam się po spanikowanym tłumie. Jakie to urocze, wszyscy się boją. O ile Bob dobrze powiedział, kobieta powinna stać gdzieś w środku. Mamy jeszcze godzinę zanim przyjdzie zobaczyć czy się uporałyśmy z nią.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wystrzał. Hałas. Zapach krwi. Zamykam oczy i biorę drżący oddech. Za dużo, za dużo... Przepychający się ludzie, smród ciał i chorób. Zaciskam powieki i uszy jak najmocniej. Niewiele to daje. "Nie panikuj. Nie panikuj". Powtarzam nieudolnie. Z szybko bijącym sercem zakładam słuchawki, puszczam jakąś muzykę i siadam pod jakimś budynkiem. "Będzie dobrze" Powoli oddech wraca do normalności. "Jest dobrze" Oddycham z ulgą.
Leave me
Offline
Ocieram ramię z krwi nieboszczyka.
- Co bym dała za jeden dzień bez zgonów - westchnęłam i kucnęłam obok brodatego mężczyzny.
- Dlaczego zabójcy tak szybko się mnożą...? - rzucam pytanie w przestrzeń.
Offline
Spoglądam na chłopaka z dołu. Mam ochotę coś odburknąć, ale przecież to nie miejsce ani czas na to.
- Uczyli, ale gdyby to był ktoś z twojej rodziny, to nie byłbyś ciekaw? Cholerni zabójcy... - dodaje szeptem.
Jeśli przechodzisz przez piekło - idź dalej.
Offline
- Odpowiedź jest prosta: to łatwy zarobek. - Wzdycham. - W teorii. Pozbycie się człowieczeństwa to dla mnie zbyt wysoka cena.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nie ma tu mojej rodziny. Nie biologicznej - mówię spokojnie. - Mówię poważnie, lepiej się tu nie kręć.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Rozglądam się z budynku. Są i laleczki. Szukają kogoś? Mój wzrok pada na jednooką kobiecinę w tłumie. No żeby staruszke? Co za... Zbiegam z budynku i spokojnie podchodzę do kobiety. - Na pani miejscu bym uciekał i dobrze się schował. - rzucam obojętnie, a jednak znacząco. Kobieta patrzy przez chwilę na opaskę na moim oku, po czym spokojnie odchodzi. Jednka gdy wychodzi z tłumu, odbiega szybko gdzieś. Misja wykonana.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?
Offline
- Nie dość, że chorzy, to jeszcze popsuci wewnątrz. Świat tarza się we własnym brudzie - syknęłam i wyprostowałam się. - Dobrych ludzi można szukać już tylko na cmentarzach...
Offline