Nie jesteś zalogowany na forum.
- Narazie Królowo - zaśmiałem się i odszedłem w stronę ciemej uliczki by wskoczyć w starą studzienkę kanalizacji.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Przechadzam się po ulicach i siadam na wyższym murku obserwując ludzi. Uśmiecham się do poniektórych.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Rudy biegnie jak zwykle przede mną, gdy nagle widzę, że się zatrzymuje przy murku, na który wskakuje i szczeka na chłopaka obok siebie. Podbiegam bliżej i zauważam, że znam tę osobę.
- Cześć Azrael!! - Macham do niego z entuzjazmem.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
Spojrzałem na psa i uśmiechnąłem się do niego. Potem spojrzałem na dziewczynę.
- Cześć Autumn, to twój pupil? - spytałem.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Kiwam głową.
- Mhm. Rudy. Jest trochę nienormalny. - Wskakuję na murek obok niego i śmieję się. - To znaczy mniej niż ja. Trudno byłoby mu zdjąć mnie z tronu królowej Przedmieściowych wariatów, co nie? Jak tam u ciebie? Wszystko w porządku? Strasznie dawno cię nie widziałam!
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
- Eh, jakość rzadko poruszam się po głównej ulicy... No wiesz, od czasu apelu... - westchnąłem. Chyba gość, który rzucił się na Moreau potrzebował czasu by zejść z ust wszystkich Infecto.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Otwieram na chwilę usta, ale zaraz je zamykam.
- Och. W sensie Edgar... - wymyka mi się.
Drapię się po głowie. Rudy szczeka i wraca mnie do rzeczywistości.
- Ale wiesz. Ezra znalazł rodzinę. Edgar już był umierający, a ty przynajmniej jeszcze pożyjesz, jak nie będziesz pakował się w kłopoty. Nie było to taka bez sensu śmierć, a myślę, że on tak chciał umrzeć. - Uśmiecham się. - A z resztą. Może nie gadajmy o tym, co? Znaczy nie wiem. Niby możemy. Ale nie chcę żebyś się dołował. - Marszczę brwi. - Bo w sumie to mamy ładny dzień i nie ma co się dołować.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Faktycznie, w sumie ładny.Tum, orientujesz się może jaką pracę można znaleźć pracę dla kogoś w moim wieku? Nie dla mnie, ale moja przyjaciółka szuka czegoś. Wcześniej pracowała na czarnym rynku, a chcę jej jakość pomóc - wyjaśniam.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Drapię się po głowie.
- Czy ja wiem? W szpitalu pewnie coś by się znalazło, tylko do tego trzeba mieć nerwy. Ewenutalnie... - w ostatniej chwili gryzę się w język, zanim wypowiem słowo "kurierka", przypominając sobie, że była nią siostra Azraela. - Jakby chciała zostać jednak na rynku, to mogę zapytać Jace'a, czy nie potrzebuje kogoś do pomocy. Z nim byłaby bezpieczna. - Klaszczę w dłonie, gdy wpadam na pewien pomysł. - Albo mogę ją nauczyć szycia i będzie ze mną sprzedawać na targu! O ile się mnie nie wystraszy - wybucham śmiechem.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
- Wiesz, mnie wytrzymuje, a to chyba dość spore osiągnięcie! Więc... uznaj się za kolejny poziom wtajemniczenia wariatów. Podrzuce jej ten pomysł, dziękuję Ci Tum! - uśmiechnąłem się szeroko.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Droobiazg! - Macham ręką. - Fajnie by było. W końcu nie musiałabym siedzieć sama. - Marszczę brwi. - Choć w sumie zawsze z kimś gadam. Nie ważne. Poczuję się jak jakiś mistrz który uczy swojego ucznia. Jak już o tym mowa ostatnio znalazłam u mnie na stacji jakąś płytę Gwiezdne Wojny czy coś takiego. Zapowiada się fajnie! Tylko nie mam jej na czym odtworzyć. Ezra chce koniecznie spróbować mi coś załatwić. Albo znam takiego jednego chłopaka, który ma lapto... pa? - To słowo tak śmiesznie brzmi. Nadal nie potrafię ogarnąć nazw wszystkich starych technologii. - Tylko że jego nigdzie nie ma. (Wcale nie było to do ciebie, Oliwia. ) Ale jak się uda, to możesz obejrzeć ze mną!
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
Unoszę brwi.
- Serio? Super, dzięki! - ucieszyłem się. - Zawsze możesz mnie znaleźć w szpitalu, pomagam tam mojej kuzynce. A gdzie mam wysłać moją przyjaciółkę?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Wiesz co, jak będzie chciała się tylko ugadać, to siedzę na targu, jakoś tak w połowie mam stoisko. A jeśli już będzie chciała od razu się coś nauczyć to mieszkam na Dworcu Głównym Insolitam w pociągu na samym końcu. - Szczerzę się. - Albo się włóczę po mieście. Ale wieczorami ma pewność, że mnie zastanie w domu.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
Pokiwałem energicznie głową.
- Dzięki Autumn, bardzo mi pomogłaś. Jeszcze dziś dam jej znać. Margo jest całkiem fajna, ale wiele przeszła. Ma chorą mamę i stara się jak może by zdobyć pieniądze na leki - wyjaśniam. - Pracowała jako ktoś na wzór kuriera, ale... nielegalny, spoza ich filii. No wiesz, nielegalne produkty i takie tam... Ale wiesz, nie mogłem jej na to pozwolić - westchnąłem.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Kiwam głową ze zrozumieniem.
- Jasne. Dobrze, że jej nie pozwalasz. O matko, to takie urocze, że się tak o nią troszczysz! Jak Jace o mnie! - Kładę mu rękę na ramieniu. - Azzi, uwielbiam cię. Normalnie brakuje takich facetów jak ty, tylko starszych. - Śmieję się i zabieram rękę. - W ogóle takich ludzi brakuje na Przedmieściach.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
Śmieje się.
- Oj tam, bo się zarumienię - parsknąłem. - Staram się jak mogę by pozostać radosnym, a smucą mnie smutni ludzie. Skupiam się a tym by im pomagać, a wtedy zapominam o wszystkich problemach i cieszę się ich szczęściem - wyjaśniam wzruszając ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- I tak powinno być! Jakby wszyscy się tak zachowywali, to byłoby fajnie. - Śmieję się i głaszczę Rudy'ego po głowię. - Piąteczka? - Wyciągam do niego rękę.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
- Piąteczka! - uśmiechnąłem się i przybiłem jej piątkę. - Nie wiem jak ci dziękować Tum - śmieje się.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wzruszam ramionami rozbawiona.
- To nie dziękuj. Jeszcze niczego nie zrobiłam. A dla mnie zawsze miło poznać kogoś nowego, co nie? - Kiwam stopami uniesionymi lekko nad ziemią.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
- To świetnie. Będę iść szukać Królowej Margo - zaśmiałem się zeskakując z murku. Głupi pomysł. Dostałem nagłego ataku kaszlu, jednak szybko się z nim poradziłem. - Jeszcze raz dzięki Tum... - wycharczałem słabiej.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Uważaj na siebie, Azzi! - Wołam za nim, machając do niego.
The question isn't who is going to let me. It's who is going to stop me.
Offline
- Ja? Zawsze! - odkrzykuje rozbawiony i ruszam ulicami do bloku, gdzie mieszka Margo.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wychodzę z lasu prosto na ulice. Rozglądam się wokół, a kiedy nie widzę nikogo podejrzanego, idę w stronę domu.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Ustawiam karabin snajperski Barrett m82 i szukam celu na ulicy. Od tygdnia wybijam płatnych zabójców, człowiek po człowieku. To już będzie 4 ofiara. Grace Sullivan, jedna z dwóch sióstr morderczyń. Druga się wycofała, a i Grace coraz rzadziej przyjmuje zlecenia. Jednak... Łapie ją na muszkę.
Pytanie, czy zabić na amen, czy wprowadzić zamęt?
Uśmiecham się pod nosem i pociągam za spust.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Gwałtownie się odwracam słysząc strzał. I nagle... czuję ból. Okropny ból przechodzący przez całe ciało. Paraliżuje mnie, a ja upadam.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline