Nie jesteś zalogowany na forum.
Zmrużyłam oczy.
- To kim on jest do cholery? - pytam zniecierpliwiona zagadkami i tymi niedopowiedzeniami.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Westchnąłem - Mordercą. Nie byłoby przesadą gdybym dodał, że seryjnym. No i trzyma miasto w garści.
Is fecit, cui prodest
Offline
Zardżała mi brew.
- A to ciekawostka... - przyznałam coraz ciekawsza mojego braciszka. - Trzyma miasto w garści co? I budzi strach?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- U większości strach. U mnie obrzydzenie - zadrżałem, kręcąc głową
Is fecit, cui prodest
Offline
Przekrzywiam głowę.
- Obrzydzenie? Znasz go dobrze? - ale trafiłam, przypadkowy, szary człowieczek, a zna odpowiedzi na wszystkie moje pytania!
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Za dobrze. - westchnąłem zrezygnowany - Był moim przyjacielem
Is fecit, cui prodest
Offline
- Był? - uniosłam brwi. - Co takiego się stało? - Zapytałam szczerze zainteresowana. No co? To mój brat, chyba mogę pytać, no nie?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Nie chcę o tym mówić. - zacisnąłem usta - A teraz jeśli pozwolisz, muszę już iść
Is fecit, cui prodest
Offline
- Ej nie! - zarodziłam mu drogę. - Chcę się czegoś dowiedzieć o nim, to w końcu mój brat! No i mam go znaleźć nikogo nie pytając o drogę! - przypomniałam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Mógłby być nawet zaginionym chomikiem, ale ja już muszę iść. - warknąłem, poprawiając torbę
Is fecit, cui prodest
Offline
Uparcie stałam mu dalej na drodze. Nie cofnę się, nie teraz.
- Skoro był twoim przyjacielem, to wiesz o nim wszystko! Daj spokój, właśnie odnalazłam brata, to współpracuj - warknęłam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Nic. Więcej. Nie wiem. - wycedziłem - Jakbyś nie zauważyła ja jestem tu, a on jest tam. Więc nie wiem gdzie może być poza tym, że jest tam - wyminąłem ją i zacząłem sz y bko iść w kierunku domu
Is fecit, cui prodest
Offline
Ruszyłam truchtem za nim.
- To mnie poprowadzisz! Mogę przejechać na drugą stronę, a ty mi pokażesz gdzie szukać! - proponowałam. - Nie poddam się nie ma mowy - dodałam twardo.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Byłbym idiotą, gdybym chciał go szukać. Wybacz, już skończyłem ci pomagać. - skwitowałem i zamilkłem
Is fecit, cui prodest
Offline
Warknęłam.
- Cholera, nie wiem co Ci zrobił, ale nie musisz się wyżywać na mnie! - zauważyłam nadal idąc obok niego.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Nie odpowiedziałem. Jak pozbyć się Moreau? Ignorować.
Is fecit, cui prodest
Offline
Ignoruje mnie? Ma tupet.
- Hej! - wyprzedziłam go i znów zagradzałam mu drogę. - Pytałam się o coś, głuchy jesteś?! - Zapytałam głośniej.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wyminąłem ją, nadal milcząc. Najwyżej mnie postrzeli, w końcu to rodzina
Is fecit, cui prodest
Offline
- No kurde, jestem powietrzem! - krzyknęłam. - Nie ignoruj mnie! - dodałam poirytowana.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Chyba mam deja vu Znów poprawiłem torbę, pozostawiając ją bez odpowiedzi
Is fecit, cui prodest
Offline
Znów warknęłam i znów zrównuje z nim kroku.
- Nie wiem nawet jak wygląda, więc jak mam go samej szukać?!
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zacząłem cicho gwizdać, licząc prawdopodobieństwo zgubienia jej w większym tłumie. Mało możliwe, ale warte ryzyka. Skręciłem gwałtownie na plac
Is fecit, cui prodest
Offline
Znów zaklęłam i patrzyłam jak odchodzi w ulicą
- NIC DZIWNEGO, ŻE JESTEŚ BYŁYM PRZYJACIELEM! MOŻE I JEST MORDERCĄ ALE TO TY NIE MASZ UCZUĆ! - ryknęłam i wycofałam się by znaleźć mój motocykl.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Wmieszałem się w tłum i odetchnąłem z ulgą. A teraz pracować
Is fecit, cui prodest
Offline
Zła wróciłam do ciemnej uliczki... Ale nie tej.
- Dobra, oficjalnie się zgubiłam... - mruknęłam pod nosem i idę dalej ulicą.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline