Nie jesteś zalogowany na forum.
Wiadomość dodana po 1 h 49 min 11 s:
Chodzę po podłodze z miejsca na miejsce. Nie mogę się uspokoić. Czuję, że zaraz te deski się załamią, jak pozostała część mieszkania. Dziwne, że to miejsce nie runęło... Czekam na Amber, aż wreszcie wróci z klubu. Musimy porozmawiać.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Biegnę przez miasto, a za mną czterej kolesie. Zaczynam mocno kaszleć. O nie... Zatrzymuję się przy jakimś ślepym zaułku i czekam aż mnie miną. Banda idiotów. Biorę głęboki oddech i zaciskam dłoń, w której trzymam worek z paroma lekami. Gdyby bardziej go pilnowali to może bym go i nie zabrała. Idę powoli na platformę z gruzu. Skaczę z niej prosto na zniszczony balkon. Pukam do okna.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Odwracam się gwałtownie i biorę do ręki łom. Nigdy nie wiadomo, kto chce cię nawiedzić. Odsłaniam postrzępione zasłony. Na szczęście to tylko Amber. Otwieram okno i wpuszczam ją do środka.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Cześć. - mówię i podaję jej worek z lekami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Skąd? - unoszę brew. - Handlowałaś?
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Poszło mi dziś trochę łatwiej. Na czarnym rynku spotkał pewnych miłych dżentelmenów, którzy mieli przy sobie trochę leków. - uśmiecham się krzywo.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Czyli ukradłaś? - pytam i siadam kanapie, z której wystawały już sprężyny.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Teoretycznie to tak. - kiwam głową. - Nie chcieli mnie zgubić, więc musiałam coś zrobić. - siadam obok niej.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie mów mi, że ich zabiłaś. - patrzę na nią znacząco i wyciągam leki z worka.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Tylko jednego. - już ma zamiar coś powiedzieć, gdy dodaję. - Było ich pięciu na jedną. No błagam cię Grace. - przewracam oczami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- A mnie porównują do ojca. - krzyżuję ramiona. - Nie miałyśmy zabijać tylko za leki i jedzenie? - unoszę brew.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Nie porównuj mnie do niego. - syczę. - A poza tym, chciałaś żeby mnie zabili? Grunt, że mamy leki. Masz. - podaję jej fioletową butelkę.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
*Po czarnym rynku*
Wbiegam do mieszkania i zatrzaskuję drzwi od balkonu. Cholera, zabiłam naszego dilera. Miałam zabijać tylko na polecenie. Słyszę piskliwy (i zresztą zepsuty też) dźwięk domofonu i biorę do ręki nóż.
- Kto? - pytam.
- Twój nowy klient. - oznajmia.
Wychodzę z mieszkania i schodzę aż do podziemii. Tam czeka.
- Dzień dobry. - wita się.
- Nie taki dobry. - mówię. - Przejdźmy do konkretów.
- Jest pani rzeczowa. Podoba mi się to. - mężczyzna wygląda na takiego grubo po trzydziestce, a zarost dodaje mu jeszcze bardziej wieku. - Tu ma pani zdjęcie chłopaka. - podaje mi kartkę. - Pojutrze ma przebywać w parku, jakieś spotkanie z dilerem czy coś takiego.
- Ile? - unoszę brew.
- To zależy od tego jak go pani usunie. - uśmiecha się.
- A jak miałabym go usunąć? - pytam. - poćwiartkować?
- Upewnić się, że nie zmartchwywstanie.
- Ile? - pytam ponownie zniecierpliwiona.
- Uparta jesteś. - mówi. - przypominasz mi moją..
- przerywam mu.
- Do rzeczy.
- 500. - wytrzeszczam oczy.
Będzie nas stać na leki. Ostatni raz, gdy ktoś proponował nam taką kwotę, było dawno temu. Miałam chyba 16 lat.
- Zgoda. - biorę zdjęcie i odchodzę do mieszkania.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Wchodzimy z Grace do wysokiego budynku. Hm... pewnie tu mieszka.
Ostatnio edytowany przez Kaspar Varn (2016-07-06 19:08:54)
Offline
Otwieram drzwi do mieszkania i czekam aż wejdzie pierwszy.
- Idź do salonu. - a przynajmniej do części, w której pozostało coś po salonie.
Wchodzę do prowizorycznej kuchni i wyciągam z jednej z odrapanych szafek bandaże i wodę utlenioną. Wracam do chłopaka.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Siadam na kanapie i czekam aż dziewczyna wróci.
- Wiesz, że będę wyglądać idiotycznie, jak optoczysz mi głowę bandażem? - pytam i unoszę brwi.
Offline
Przewracam oczami. Naśladuję ton jego głosu i mówię:
- Wiesz, że jak tego nie zrobię to zachorujesz? Chyba, że wolisz być chory. - krzyżuję ramiona.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Wzdycham.
- Będę wyglądać, jak mumia, ale niech będzie.
Offline
- Mumie są uro... - nie kończę.
Robię z siebie idiotkę. Biorę do ręki płatek kosmetyczny i wodę utlenioną, a potem delikatnie przemywam rany.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Krzywię się, a do moich oczu napływają łzy. No no... Kaspar Varn pierwszy raz przy kimś płacze.
Szybko ocieram oczy rękawem i zaciskam pięści.
- Chciałaś powiedzieć urocze? - pytam, a na mojej twarzy majaczy się coś dziwnego. Zaraz... Czy to uśmiech? Nie. Varn nigdy się nie uśmiecha. Zaciskam usta w cienką linie.
Offline
- Nieee... - mówię przeciągając litery. - Już prawie kończę. - mówię do niego i przemywam ostatnią ranę.
Jest większa od pozostałych, ale nie aż tak wielka.
- Jeżeli będzie szczypać to mów. - spoglądam w stronę jego twarzy.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Kiwam głową. Nie może być tak źle... Jednak, gdy Grace oczyszcza ranę, niemal nie wytrzymuję. Zabije sukinsyna za to, zabije.
Offline
Okładam płatek kosmetyczny, który jest trochę przesiąknięty krwią, a następnie kładę gazę przy jego głowie po czym przyklejam ją taśmą, żeby się trzymała. Teraz czas na bandaż.
- Zaraz zostaniesz mumią. - unoszę brew. - Jakieś ostatnie życzenie?
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
Prycham cicho.
- Żebym został uroczą mumią, jak to powiedziała pewna osoba.
Offline
- Chyba ją znam. Lubię tą dziewczynę. - mówię z lekką ironią i bandażuję jego głowę. - Gotowe mumio.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline