Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zabieram od niej szklankę i od razu upijam sporego łyka.
- Dzięki - mruczę. - Nie mówiłem, że jesteś zła. Ty po prostu wybitnie mnie nie znosisz i mogłabyś mi chcieć zrobić na złość.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Och, no tak. Zapomniałam dodać tam arszeniku. - Przypominam sobie. - Ale to chyba nie problem, prawda? - Już mam zamiar się zaśmiać, ale... nie robię tego. Zapomniałam jak to jest wesoło chichotać, kiedy miałam czternaście lat.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Kiwam głową.
- Och, oczywiście. Przecież jestem bogiem i takie rzeczy na mnie nie działają! - Mówię sarkastycznie, ale pewnym tonem.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Wiedziałam. A póki co, będziesz musiał zadowolić się tym jakże cudownym napojem. - Stwierdzam i siadam obok niego.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzdycham zdegustowany.
- W moich rodzinnych stronach pijamy ambrozję, ale skoro już muszę... - Wypijam wodę do połowy szklanki.
W końcu czuję, że serce przestaje mi bić jak szalone, nogi nie są jak z galarety i nie mam sucho w gardle.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Ambrozja... prawie jak arszenik. - Wzruszam ramionami. - A poza tym, skoro jesteś Bogiem to nic cię nie zabije. Nawet ci pijacy, którzy byliby tacy szczęśliwi, gdyby zobaczyli twoje martwe ciało na pięknej kamiennej drodze.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Przewracam oczami.
- Nie żeby oni jedyni. - Uśmiecham się pod nosem. - Wiesz, mówią o mnie Ezra Snyder, bóg, którego wszyscy chcą zabić. I to nawet nie jest żart. - Marszczę brwi. - To znaczy z tym, że nie oni jedyni. Nikt mnie jeszcze tak nie nazwał.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- To kto cię jeszcze ściga młodociany przestępco? - Unoszę brew.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wyciągam dłoń przed jej twarzą. Wyprostowuję jeden palec.
- Ludzie z tego laboratorium, o którym ci mówiłem, pewnie byliby chętni. - Wyprostowuję drugiego palca. - Jakiś pieprznięty Sanus, który ostatnio wpadł do szpitala i wypytywał mnie o gościa, którego nie znam. - Kolejny palec. - Te typki. To chyba tyle.
Marszczę brwi i wyprostowuję kolejny palec.
- A nie. Jednak nie. Jeszcze chyba moja była, Julia.
(specjalna dedykacja dla ciebie, Juleł XDDDD)
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Musisz być strasznie denerwujący skoro ciąle ktoś cię ściga - zauważam. - Zastanawiam się czy ci współczuć, czy udawać, że współczuję. Albo... w ogóle nie udawać. Jesteś ciągłym obiektem zainteresowań i to zaczyna być dziwne.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Wolałbym nie być. - Bawię się szklanką w dłoniach. - Może mam po prostu pecha do spotykanych ludzi. - Wzruszam ramionami.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Do mnie też masz pecha? - Pytam nieco rozbawiona. - W sumie, chciałam cię zabić.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Marszczę lekko brwi, udając, że się zastanawiam.
- Ostatecznie mnie nie zabiłaś. Także albo jesteś słabym zabójcą albo po prostu za bardzo mnie lubisz, żeby to zrobić. - Prycham, próbując powstrzymać śmiech.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Gdybym chciała to zabiłabym cię. - Przewracam oczami. - Poza tym pomogłabym tamtym ludziom, którzy cię ścigają i byliby ze mnie dumni. Skąd wiesz, że nie należę do nich i tylko udaję taką jaką jestem?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Unoszę brwi.
- Bo już bym nie żył, bo faktycznie dodałabyś mi do wody arszeniku? - Sugeruję.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- A może wolałabym, żebyś cierpiał w jakiś... inny sposób? Choćby upokorzenie publiczne? A zresztą... Jeśli kiedyś będę miała taki zamiar to cię zabiję. Zobaczysz. - Wzruszam ramionami.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Unoszę kącik ust do góry.
- Nie jesteś taka - mówię krótko.
Dopijam wodę i odstawiam szklankę. Podchodzę do okna, a raczej tego, co do jego pozostałości i patrzę na ulicę.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Jaka. - Mówię po prostu i wstaję.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- No... - Zastanawiam się. - Taka.
Odsuwam się od okna i wracam do niej spojrzeniem.
- Nie wydaje mi się, żebyś zabijała dla zabawy i tylko dlatego, że ktoś cię irytuje. - Wzruszam ramionami. - Może się mylę. Nie wiem. W każdym razie mam wrażenie, że tak naprawdę nie sprawia ci to tyle przyjemności, ile próbujesz po sobie pokazać, gdy o tym mówisz.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- To dotyczy mnie. Robię to co większość ludzi, żeby przetrwać. Tak było, jest i będzie. Koniec tematu. - Odpowiadam twardo i przez chwilę zastanawiam się czy może mieć ra... nie może.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Kiwam lekko głową.
- No tak. Nie zmienia to jednak faktu, że ciągle mam wrażenie, że udajesz kogoś, kim nie jesteś. - Przechylam głowę. - Ale dobra. Jak wolisz.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Czemu cię to w ogóle interesuje? - pytam podniesionym głosem. - Przecież masz swoje problemy. Dużo problemów.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie wiem - odpowiadam spokojnie, co kontrastuje z jej podniesionym głosem. Unoszę brew. - Może po prostu cię lubię. To wystarczający powód, czy mam napisać rozprawkę na ten temat?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Milczę. Kilka razy otwieram usta, ale nie wiem co powiedzieć.
- Nie powinieneś. - Kręcę głową. - To może się źle skończyć. Chyba, że żartujesz, ale... - spoglądam na niego. - Pewnie nie żartujesz.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Unoszę oczy do góry.
- O matko. Zapomniałem, że ja mam takie powalające poczucie humoru! - Wzdycham teatralnie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna