Nie jesteś zalogowany na forum.
- Chodzi mi tylko o to, że... - Wzdycham nie mogąc znaleźć słowa. - Ludzie przestają zachowywać się jak ludzie, a zachowują się teraz jak zwierzęta. Bądźmy ludźmi, w nieludzkich czasach. Rozumiesz? - pytam łagodnie, dotykając jego ramienia.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Westchnąłem.
- Dobrze Wando... - spojrzałem na nią i z rozbawieniem odkryłem że jestem od niej wyższy.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Zdjęłam dłoń z jego ramienia.
- Nie wiem do czego właśnie doszedłeś - stwierdzam z zastanowieniem. - Ale cieszę się, że się uśmiechasz.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- Wiesz... akurat zauważyłem, że jestem od Ciebie tak trochę wyższy - zauważyłem rozbawiony.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki oddech. Zrobiłam krok do tyłu.
- Okej. I tak cieszę się, że się uśmiechasz - powtórzyłam. Wywróciłam oczami. - Ale i tak to ja jestem tu dorosła - ostrzegłam go, nieco rozbawiona. - Chcesz coś do jedzenia, swoją drogą? Ugotowałam zupę... Albo coś przynajmniej zupo podobnego. - Krzywię się.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Zaśmiałem się cicho.
- Z chęcią spróbuję. Może się nie otruje - mrugnąłem do niej radośnie.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Mam nadzieję, muszę się w końcu nauczyć gotować - przyznaję. - Bo mam zakaz żywienia się surowymi warzywami - śmieje się, myśląc o Kasparze. Powoli wchodzę po schodach do kuchni.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Tak? Jaki zakaz...? - pytam ciekawski.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Oh, nigdy nie miałam dużo środków do życia. Kobieta, która mnie wychowała była bardzo biedna, więc sama musiałam zarabiać na jedzenie. Ile zarobiłam, tyle mogłam zjeść. Przywykłam do... Specyficznego trybu żywienia - tłumaczę spokojnie, podchodząc do szafki i wyciągając głębokie talerze.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Ale od razu zakaz? - unoszę brwi przygotowując stół to jedzienia.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Cos ty taki ciekawski - mówię, marszcząc nos. Wzdycham. - Tak jak wiesz, jestem po... Małym wypadku i przy moim starym planie żywienia mój organizm nie chciał się regenerować i moje ściemnianie, że to na pewno nie przez to, w końcu przestało działać. - Znów wzdycham. Zastanawiam się chwilę. Cholera. - Mój przyjaciel zagroził mi znów szpitalem. Tyle, że ja się nie odnajduję w roli pacjentki - kończę opowiadać i stawiam miskę zupy przed chłopakiem, a sama siadam naprzeciwko.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Pokiwałem głową.
- Bardzo mądrze ze strony Twojego przyjaciela - przyznałem. - Nie chcemy stracić kolejnego dobrego lekarza... - tak jak straciliśmy już Edgara. Jak ja... gdyby nie ja Edgar by żył. Ale ja... ja... on mnie...
Spóściłem głowę i utkwiłem swoje spojrzenie w wodnistej zupie.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Przyglądałam się jak chłopak spuścił głowę. Nie nadaje się do roli opiekuna... Przez całe życie ograniczam kontakt z ludźmi do minimum, a teraz nagle pojawili się Kaspar i Azrael.
- Zjedz, proszę - mówię jedynie. Stukam palcami o blat. Chyba też powinnam zjeść ale jakoś mi niedobrze. Zorbie to później.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Mhm... Ale Ty też zjedz! - zachęciłem ją z na wpół wymuszonym uśmiechem. Szczerze chciałem się uśmiechnąć do niej, była dla mnie bardzo miła, ale po tym wszystkim... nadal się nie pozbierałem...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jadłam już wcześniej - skłamałam gładko. - Zjem wieczorem, dziękuję, że się o mnie martwisz. - Zaśmiałam się. - Zastanawiałeś się już... Co mógłbyś zrobić pożytecznego? - spytałam, opierając brodę na dłoniach, a łokcie na stole.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Zacząłem niepewnie siorbać zupę.
- Skontaktowałem się z byłym szefem mojej siostry. Pomyślałem, że mógłbym być kurierem jak ona. Umiem się bronić... - Co Rii nie ochroniło. - Umiem wybrnąć z trudnych sytuacji... - Rii się nie udało. - No i jestem jeszcze dzieckiem, nikt by mnie nie podejrzewał, że mam przy sobie coś cennego - wzruszyłem ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- To niebezpieczne, nie zmuszam cię do pracy - mówię nieco wystraszona. - Chodziło mi... - Wzdycham. - Kawałek stąd jest budynek w którym segregują ubrania i paczkują aby sprzedawać bardzo tanio lub oddawać za darmo tym którzy nie mają nic. Taki... Hmm, wolontariat? - proponuje. - Nie chcę cię abyś się narażał.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Parsknąłem.
- Wando... Uczyłem się jak zabijać, wiem jak zadbać i o siebie. Rozumiem twoje zaniepokojenie, ale to dla mojej siostry. Czasami niektóre listy czy paczki nie można przekazać osobiście, ale ja mogę im pomóc, bo się nie boję... - westchnąłem. - Chyba potrzebuję kapkę adrenaliny... - stwierdziłem z czymś na wzór rozbawienia.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wywróciłam oczami.
- Wiesz co jest najgorsze? Że cię świetnie rozumiem ale wewnętrznie czuje, że to nieodpowiedzialne ci na to pozwalać. Póki co nie powinieneś pakować się w takie rzeczy, proszę.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Teraz to się zaśmiałem.
- No rozumiem... Ale i tak będę kurierem jak moja siostra - ostrzegłem. Skończyłem zupę i wstałem od stołu. - Nie najgorsza, szczerze ci powiem - przyznałem i podszedłem do zlewu by od razu umyć miskę.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Aaa, jak siostra - mruczę pod nosem, w końcu rozumiejąc jego upór. - Ria chciała abyś był bezpieczny - przypominam sobie. - Była szczęśliwa, że jesteś bezpieczny. Nie chciałaby abyś ryzykował - zauważam, również wstając.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Wiem. Ale martwej trudniej mnie upilnować... - powiedziałem dość ostro. Potem się odwróciłem. - Sorry, powiedziałem, że będę się trochę kryć, a dopiero za jakiś czas znów wrócę do moich dreszczyków...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- ja po prostu chcę abyś uważał. Tyle - powiedziałam spokojnie, przyzwyczajona do niekontrolowanych wybuchów i ostrych słów. - Ale i tak pewnie zrobisz co chcesz. - Wzruszyłam ramionami. - Idę się położyć, bo nie najlepiej się czuję. Będziesz jeszcze wychodził? Jeśli tak to wazie czego mnie obudź.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nie, raczej nie będę wychodził... - odparłem. - Będę u siebie, muszę wyczyścić broń... moje rzeczy... - wyjaśniłem i ruszyłem do "swojego" pokoju.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Zeszłam razem z chłopakiem na dół. On wszedł do pokoju, a ja położyłam się na hamaku. Westchnęłam, zastanawiając się co ten dzieciak wymyśli. Byłam prawie pewna, że praca jaką sobie wymyślił to wierzchołek góry lodowej.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline