Nie jesteś zalogowany na forum.
Parsknąłem szczerym śmiechem.
- Jeśli ktoś ma tu kogo okradać to ja... - a widząc karcące spojrzenie Wandy wywróciłem oczami. - A tak poważnie, nie oceniaj mnie po pozorach. Nie radzę...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wzruszam ramionami.
- Jak tam chcesz, Młody.
Offline
- Azrael ma różne przyzwyczajenie - tłumaczę Kasparowi, patrząc na chłopaka. - Ale z tego co wiem już nie jest, aż tak źle. Prawda, Azrael? - spytałam uśmiechając się.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Heh, zależy co uznajemy za "nie jest, aż tak źle" - zaśmiałem się cicho. - Jestem grzeczny, spoko. Nie zabijam, zbieram grzyby, zaprzyjaźniam się, nie rzucam się na przywódców miasta... Chyba jest dobrze - wzruszyłem ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Problemy z agresją? - szepczę do Wandy ucha.
Offline
Pokręciłam głową.
- Raczej ze złością i żalem - odpowiedziałam. Wyciągnęłam kubek w stronę Azraela. - Odniesiesz do kuchni? - spytałam.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Okeeej - wziąłem kubek i pokicałem do kuchni. Być może to była aluzja Wandy, bym już nie wracał? Taaa pewnie się teraz za niego zabierze. Bierz go kuzynko!
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jego rodzice..? - pytam, spoglądając na Wandę. Pewnie zginęli, jak cała masa innych ludzi. Wzdycham. Nie dość, że bierze dodatkową robotę, gdzie tylko może, to jeszcze na dzieciaka na karku.
Ostatnio edytowany przez Kaspar Varn (2017-01-29 21:01:43)
Offline
- Niedawno człowiek z Centrum zabił jego siostrę - mówię z trudem. - Znalazł listy jakie z do niej pisałam. Tak mnie znalazł.
Przysuwam się do Kaspara.
- Co robiłeś przez ostatnie dni? - pytam, zmieniając temat.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Przykro mi. - mówię, przekrzywiając głowę. - A... byłem tu i ówdzie. - mruczę. - Nic specjalnego. A ty? - pytam.
Offline
- Wreszcie wróciłam do pracy i dzięki temu ożyłam psychicznie. Jeden dzień w tygodniu nie chodzę do szpitala ale wtedy znajduje sobie inne zajęcia. Choć szpital jest teraz przepełniony. - Smutnieje. - Centrum coraz bardziej ingeruje w sprawy Przedmieścia i wymierza własne kary - mówię z trudem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Spoglądam na nią uważnie.
- Pamiętasz o tym, aby się nie przemęczać, prawda? - pytam, ignorując jej dalszą wypowiedź.
Offline
Poczułam się jak dziecko. Zmarszczyłam brwi.
- Kaspar, wyglądam na kogoś przemęczonego? Jak mogla bym być zmęczona po takim czasie nic nie robienia?
Popatrzyłam na niego wyczekująco. Wiedziałam, ze mam lekkie cienie pod oczami ale u mnie to było od zawsze normalne.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzruszam ramionami.
- To była tylko sugestia, co do twojego stanu zdrowia. Dobrze wiemy, że nie będziesz w stanie nic zrobić, kiedy to twoje zdrowie będzie spadać to w dół. - mówię, patrząc prosto przed siebie.
Offline
- Przy twoim szczęściu bym się bardziej martwiła o zdrowie. Przestałam już nawet liczyć ile razy cię łatałam - zażartowałam, chcąc uciec od poprzedniego tematu. Jak Kaspar.za bardzo się nakreci w tym temacie to znów możemy się pokłócić.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nie zamierzam sobie w najbliższym czasie niczego robić. - parskam.
Offline
- I bardzo dobrze, bo wcale nie mam ochoty po raz kolejny widzieć cię jako pacjenta - stwierdziłam, patrząc na Kaspara.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- A co, źle ci było oglądać codziennie moją twarzyczkę? - parskam.
Offline
Skrzywiłam się.
- Jako pacjenta? Tak - odpowiadam, uśmiechając się do Kaspara. - No i trochę miałam już cię dosyć po wypadku - mówię, wywracając oczami. - Choć gdyby nie ty to była bym sama - dodałam z nutą wdzięczności w głosie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nigdy nie byłabyś sama. - dodaję twardo, spoglądając na dziewczynę.
Offline
Spojrzałam Kasparowi w oczy.
- Bo cię znam, a gdybym nie znała... - próbuje mu wytłumaczyć ale on zaczyna kręcić głową. - No co? Tak tylko sobie gdybym. Po prostu się cieszę - podsumowałam, wzruszając ramionami.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzdycham.
- To chyba nie najlepszy moment na takie rozmowy. - mówię. - Nie chcę się kłócić.
Offline
- Gdybyśmy się nie kłócili pomyślałam, że coś jest nie tak - zaśmiałam się szczerze.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Kręcę głową.
- Coś w tym jest. - potakuję. - Każde nasze spotkanie kończy się sprzeczką. - parskam.
Offline
-Większą czy mniejszą. -Wzruszam ramionami. - Tak chyba jest jak ludzie spędzają że sobą dużo czasu - myślę na głos.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline