Nie jesteś zalogowany na forum.
- Możliwe. Choć... Nie oszukujmy się. Na początku również nie obyło się bez podobnych sytuacji. - wzruszam ramionami.
Offline
Kiwnęłam głową.
- To bardziej skomplikowane. Może nie myślimy nad tym - wzdycham ciężko, czując coraz to bardziej narastające zmęczenie. - Ale mimo tych kłótni... Nie lubię jak cie nie ma. Martwię się wtedy.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Spoglądam na dziewczynę z ukosa.
- Też wyczuwam wtedy... dziwny niepokój. Gdy cię nie widzę przez dłuższy czas. - dodaję.
Offline
Czuję dziwny ucisk w żołądku. Cholera, czy to... panika? O mój Boże.
- Wybacz Kaspar ale jestem zmęczona i głowa mnie zaczyna boleć, a jutro idę na cały dzień do pracy i... - Wywracam oczami jak bym wcale nie myślała tylko o tym że jutro mogę iść do pracy. Taka ignorancja - nawet powierzchowna - pozwoli Kasparowi być spokojnym.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Unoszę brew do góry, bacznie obserwując dziewczynę.
- Jak wolisz. - wzruszam ramionami, wstając z kanapy i sięgając po kurtkę.
Offline
Wstaje razem z nim. Przebieram nerwowo palcami u dłoni, które po chwili chowam w rękawy swetra.
- Wpadnij jak będziesz mógł. Przez najbliższe kilka dni chodzę do pracy na dzień - informuje.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Otwieram szerzej oczy. Czym się tak zdenerwowała?
- Czy to sugestia na przyjście w nocy? - parskam, zakładając kurtkę.
Offline
- Jasne - Wywracam oczami, udając obojętność. Jednak wypieki na twarzy mogą mnie zdradzać co nie co. Ugh. - Ja po prostu... - Wzdycham. - Nieważne. Nie ma mnie w dzień w domu. Do szpitala nie przyłaź. Nie chce się tam widzieć - mówię ostro, głupie wypieki nie znikają. Cholera.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Co cię ugryzło, huh? - pytam zdezorientowany na dziewczynę.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Nic. Jestem zmęczona, to tyle - odparłam.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Spoglądam na nią ostatni raz i odwracam się.
- To... cześć. - wzdycham i wychodzę. Nie mam zielonego pojęcia, co jej odbiło.
Offline
Staje zdesperowany pod drzwiami Wandy.
Czuję, że muszę to zrobić.
Minął tydzień od kąd się ostatni raz widzieliśmy.
Nasza relacja polegająca na -rozmowa-kłótnia jest chora. Trzeba o tym porozmawiać.
Wzdychając pukam do drzwi.
Offline
Idąc do drzwi splątuje włosy w luźny kok. Naciskam na klamkę i uczyłam drzwi.
- Miałeś nie wracać. A może już się zemściłeś i teraz masz wyrzuty sumienia? - pytam, wywracając oczami.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Przez dłuższą chwilę się nie odzywam i po prostu patrzę w milczeniu na dziewczynę.
Ta jej upartość i wyszczekany język...
- Cholera. - mruczę, przyciskając w jednej chwili Wandę do ściany i głęboko całując.
Offline
W pierwszym odruchu kładę dłonie na jego ramionach i chcę go odepchnąć. Kiedy do mnie dociera co się właśnie dzieje, miękką mi kolana.
- Kaspar - mrucze odchylając głowę w bok i zaciskam powieki. Przygryzam wargę. - Nie... - mowę bez przekonania, bo tak na prawdę, chce aby zrobił to jeszcze raz.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Nie mam pojęcia co mną kieruję.
Desperacja, smutek, chęć poprawy?
Wiem jedynie, że nie chcę przestawac.
Nie wiem dlaczego tak długo czekałem, by ją pocałować. Powinienem to zrobić już dawno!
Jednak, gdy słyszę Wandę... mimo wszystko odsuwam się.
Oddech mam przyspieszony i unoszę na nią oczy.
- Ja... Um... przepraszam. - mówię, otwierając szerzej oczy co chwilę.
Offline
Mrugam, przyglądając się mężczyźnie. Zjeżdżam dłońmi z jego ramion na jego pierś. Opuszczam spojrzenie, policzki mi czerwienieją. Na początki chce powiedzieć, że się trzęsie ale po chwili uświadamiam sobie, że to nie on tylko ja.
- Nie rozumiem - matrycę, marszcząc brwi. Opuszczam dłonie i lekko zaciskam pięści. Podnoszenie na niego wzrok. - Co się zmieniło, Kaspar? - Serce bije mi strasznie szybko.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Rozglądam się na boki w poszukiwaniu jakiegoś... punktu zaczepnego.
- Zrozumiałem coś. - wyjaśniam nadal ciężko oddychając. Spoglądam dziewczynie prosto w oczy i znów czuję tą niewyjaśnioną chęć pocalowania dziewczyny.
Offline
Widzę jak mu oczy błyszczą. Opieram się cały czas plecami o ścianę. Gdyby nie ona, pewnie bym się przewróciła. Nogi mam jak z waty.
- Chyba przez ten tydzień dużo myślałeś - mówię złośliwie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Mówię poważnie. - oznajmiam, kładąc ręce po obu stronach głowy Wandy.
Widzę, że ma ochotę uciec. Uniknąć tematu.
Ale nie teraz. Nie pozwolę. Zostanie tutaj i mi nie ucieknie. Nie tym razem.
Offline
Zerkam na boki, na jego dłonie. Podnosze wzrok w stronę sufitu. Byle by nie patrzeć na niego.
- To przestań - mówię cicho, wręcz szepczę. - Chcesz wszystko skąplikować. Ti jest niepotrzebne, i tak wszystko jest trudne... - Czuje ucisk w żołądku.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Kręcę przecząco głową.
- Teraz to ty wszystko komplikujesz. - mówię nad wyraz spokojnie. - I dobrze o tym wiesz.
Offline
- Nie... Ja...
Om na cholerną rację i nie mogę zaprzeczyć, ale nie chcę potwierdzać. Boże, niech on się odsunie.
Znów próbuje uciec ale Kaspar mnie lekko przytrzymuje. Wzdycham.
- Nagle sobie wymyśliłeś, że coś do mnie czujesz? - spytałam, bez pewności jaką zazwyczaj można było usłyszeć w moim głosie. - Zabierz te ręce... - poprosiłam szeptem. Nie mogłam się skupić.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Oblizuję usta, spuszczając głowę w dół. /Czy tylko u mnie w wyobraźni tak seksownie to wygląda? /zboczona minka, którą forum usunęlo//
- Nagle? - pytam, głucho się śmiejąc.
Ostatnio edytowany przez Kaspar Varn (2017-02-19 23:44:38)
Offline
/Aww, nie tylko dla ciebie <3 _<3 /
Nie posłuchał mnie, a jego dłonie nadal tkwiły na moich policzkach. Spojrzałam zdenerwowana na Kaspara, tyle, że teraz to on spuścił wzrok. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Gardło kompletnie mi się scisnęło. Uniosłam dłonie i złapałam Kaspara za nadgarstki, ciągnąć jego ręce w dół.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline