Nie jesteś zalogowany na forum.
Otwieram drzwi, które lekko skrzynia i niemal wtaczam się do środka domu Wandy. Kładę na stole przeróżne, jeszcze nie rozpakowane siatki, które jak podejrzewam należały do Wandy i padam na najbliższy fotel. Przymykam lekko powieki i ocieram struzkę krwi z kącika warg.
Oddycham nierównomiernie.
A w głowie wciąż mam wyraz twarzy tego człowieka. Zasłużył na to.
Offline
Chyba pierwszy raz od dawna spałam tak dobrze. Kiedy powoli zaczynam się podnosić do pozycji siedzącej jestem prawie pewna, że obok siedzi Kaspar. Jednak kiedy otwieram oczy pokój jest pusty. Wzdycham i spuszczam bose stop na chłodną posadzkę. Jestem pewna, że tu był bo inaczej sama bym się nie położyła. Po chwili przypominam sobie jak znalazłam się w łóżku ale potem wszystko się zlewa tak jak by ktoś chciał słuchać dziesięciu piosenek na raz i przez to nie mógł zrozumieć słów ani jednaj z nich. Tak, to zdecydowanie dobre porównanie.
Nie wiem dlaczego ale podchodzę do drzwi na palcach i po cichu otwieram drzwi, bojąc się, że przez stratę czujności ktoś wszedł do domu.
- Kaspar - mówię bezgłośnie i ruszam w jego kierunku. Kątem oka zauważam jakieś siatki. Co w nich jest? Nie tracę jednak czasu na rozmyślanie nad tym. Niezdarnie przeciągam dłonią po jego policzku, a potem zjeżdżam niżej aby sprawdzić puls na szyi. - Kaspar - powtarzam miękko, przerażonym głosem. Kolejna rzecz której nie powinnam robić. Być przerażona. Powinnam zachować spokój. Biorę głęboki oddech.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Otwieram oczy i spoglądam na przerażoną na przeciwko mnie Wandę. Podnoszę głowę i wpatruję się w nią przez dłuższy czas.
- Myślałem, że będziesz dłużej spać. - mówię, próbując zabrzmieć spokojnie.
Offline
- Kto ci to zrobił? - pytam. - Jak to się stało? Kiedy to się stało? - wypytuję roztrzęsiona. Nie mogę się uspokoić, zmęczenie nie pozwala mi trzeźwo myśleć.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Marszczę lekko brwi.
- To tylko przecięta warga. - mówię spokojnie. - Usiądź, uspokój się.
Offline
Unoszę brew ale pomimo tego, że kręci mi się w głowie nie siadam.
- Co się stało? - pytam spokojnie, biorąc głęboki oddech.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Podnoszę się, łapie ja za nadgarstki i kieruję w stronę fotelu.
- Tak lepiej. - Tłumacze, a sam staje ba przeciwko dziewczyny. - Pomyślałem tylko, że ten świat wymaga choć trochę sprawiedliwości. - Powinna się domyślić o co chodzi.
Offline
Przez chwilę tępo patrze się na mężczyznę. Zerkam na siatki stojące na podłodze. Znów na Kaspara.
- Powiedziałam ci co się stało - stwierdzam. Biorę głęboki oddech i powoli zaczynam sobie to przypominać. - A ty poszedłeś i...
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Żyje. - przerywam jej. Drapie się po karku i odwracam w Drugą stronę. - To twoje. Rzeczy nie zostały nawet rozpakowane. Nie musisz dziękować. - Rzucam od niechcenia i ruszam w kierunku drzwi.
Offline
Podnoszę się z miejsca.
- Czemu to zrobiłeś? - pytam ale on się nie zatrzymuje. - Dlaczego? - dopytuję idąc za nim. Mężczyzna dochodzi do drzwi i je otwiera. Do pomieszczenia wpada chłodne powietrze. - Kaspar - próbuje go zatrzymać.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzdycham ciężko, a jednak zatrzymuje się.
- Naprawdę chcesz wiedzieć Wando? - pytam, nie odwracając się.
Offline
Czuje się jak małe dziecko. Jak dziecko które nic nie wie, a dorośli nic mu nie mówią, chcąc oszczędzić mu prawdy. Okrutnej bolesnej prawdy.
- Tak - odpowiadam krótko ale mój głos nie brzmi tak jak bym chciała. Nie mam pojęcia dlaczego zadrżał wypowiadając to jedno, proste, trzyliterowe słowo. Nie rozumiem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Opieram się o farmugę drzwi, a dłonie wkładam do kieszeni. Nadal wpatruje się tępo przed siebie.
- Jesteś pierwszą osobą, która w jakiś sposób do mnie dotarła. A uwierz mi, to bardzo rzadko się zdarza. - Śmieje się sucho. - Ta sytuacja jest zarazem fascynująca, jak i przerażająca.
W tamtym momencie, gdy o wszystkim mi powiedziałaś, poczułem coś dziwnego.
Zasługujesz na sprawiedliwość, Wando, jak nikt inny. Należała ci się. - kończę. Mam wrażenie, jakby Wanda stamtąd uciekła, jakby zniknęła. Za mną panuje kompletna cisza, a jednak mimo to nie odwracam się.
Offline
Wpatruje się w jego plecy nie wiedząc co powiedzieć. Cisza przedłuża się w nieskończoność. Wypuszczam powietrze z płuc, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymywałam.
- Należy mi się? - dziwię się, a mój głos jest pozbawiony jakichkolwiek emocji. - Sprawiedliwość umarła jako jedna z pierwszych, zaraz za miłością i prawdą - prycham.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzruszam ramionami.
- Jednak nie u wszystkich. - Co ja tu jeszcze robię? Powinienem dać jej odpocząć.
Offline
Na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia. Co on chce osiągnąć tą rozmową?
- U prawie wszystkich - mówię opanowanym głosem. - Ale sprawiedliwości na pewno nie wymierza się brutalnością - stwierdzam. - Pewnie musisz już iść. I tak za dużo czasu tu straciłeś. - Mam wrażenie, że słowa parzą moje usta, kompletnie nie pasują do tego co na prawdę myślę.
Pomimo to odwracam się na pięcie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- "Sprawiedliwości nie wymierza się brutalnością". - cytuję. - Nie pobiłem go. - tym momencie odwracam się w jej stronę. Stoi tyłem. - Przyszedłem tylko po twoje rzeczy. Pierwszy mnie uderzył. Ale ja go nie tknąłem. - stwierdzam sucho, przypominając sobie o drugiej części wypowiedzi dziewczyny. - Masz rację. Mam dużo innych spraw do załatwienia. - mówię bez zająknięcia. Czy to cię zabolało, Varn?
Stoję jeszcze chwilę w miejscu, po czym opuszczam dom. Kieruję się przez siebie. W nicość.
Offline
Prycham pod nosem. Gardło mam zaciśnięte i wyschnięte na wiór. Jakbym przez bardzo długo czas krzyczała najgłośniej jak potrafię. Czuję ucisk w piersi. Na początku wystraszona tym podbiegam do toreb, które przyniósł Kaspar i zaczynam szukać leków na astmę. Ale po chwili wiem, że to wcale nie taki ucisk. Czuje to, to coś zupełnie innego.
Żal? Ale, że aż tak mocny? Odczuwam go prawie jak fizyczny ból. To nienormalne. Pęknięcie, coś we pękło.
Opadam na podłogę gdyż moje nogi nie są w stanie udźwignąć ciężaru mojego ciała. Jestem wykończona. I fizycznie i psychicznie. Pierwszy raz od bardzo dawna przyznaje to przed samą sobą. Mam po prostu dość.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Staję przed drzwiami jakiejś fabryki. Pukam trzy razy. Jeśli Kaspar faktycznie zadaje się z tą dziewczyną, z tego co słyszałem, to musi wiedzieć gdzie on jest. Muszę go znaleźć. Jest mi potrzebny.
Offline
Głowa mnie boli i przez poprzednie dwie noce w ogóle nie mogłam spać. Jestem wypoczęta fizycznie ale zmęczona psychicznie i to niedane mi spać. Co w rezultacie i tak daje mi nic.
Powoli schodzę się z hamaka i zakładając na siebie dodatkowy sweter podchodzę do drzwi. Nawet nie myślę o zobaczeniu kto to po prostu je otwieram. Kiedy jednak uświadamiam sobie, że nie powinnam od tak otwierać od razu chce je zatrzasnąć.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Oblatuję dziewczynę z dołu do góry, a potem posyłam jej wzrok pełen pogardy.
- Wiesz gdzie znajdę Kaspara? - pytam, wpraszając się do środka. Może tu gdzieś się zapodział.
Ostatnio edytowany przez Gerard Varn (2016-10-11 21:58:02)
Offline
Otwieram zdziwiona usta. Mężczyzna wchodzi do środka i zaczyna się rozglądać.
- Wyjdź stąd - nakazuję, zbierając się na jak najbardziej twardy głos. - Natychmiast.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Ignoruję komendę dziewczyny i wchodzę wgłąb domu.
- Wiem, że tu był. Gdzie jest teraz? - pytam, jak na razie spokojnie.
Offline
- Nie mam pojęcia o kim mówisz - kłamię gładko. - Natychmiast opuść mój dom - powtarzam się, zdenerwowana. Kim on jest i czego chce od Kaspara?
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Kłamiesz. - warczę. Moja cierpliwość się kończy. - Droga Wando. - mówię i widzę jej zaskoczenie kiedy to wymawiam jej imię. - Nawet nie wiesz jak mi pomożesz, gdy mi powiesz gdzie jest Kaspar. Potrzebuję go. - naciskam.
Offline