Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nad tobą - stwierdzam, wpatrując się w podłogę. - Nad tym... Co ty tu właściwie robisz. - Zerkam na chwilę w górę ale zaraz znów wracam spojrzeniem do podłogi. - Skoro ty mi nie możesz powiedzieć to chyba sama będę musiała sobie na to w końcu odpowiedzieć - dodaję o wiele ciszej, prawie, że szeptem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Marszczę brwi.
- Już odpowiedziałem na to pytanie. Niedawno. W twojej sypialni. - mówię, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jak to zabrzmiało.
Kucam na przeciwko dziewczyny i się w nią wpatruję przez dłuższy czas.
Offline
Mrugam kilka razy, kiedy przenoszę wzrok na twarz Kaspara.
- Nie kłamałeś? - pytam oskarżycielskim tonem. - Oboje robimy sobie na okrągło problemy. Nie łatwiej by było się... odciąć od problemu? - zadaję pytanie, które chodzi mi po głowie. Nie chciałam go wypowiadać na głos ale zanim zdołam się powstrzymać, w ogóle pomyśleć o powstrzymaniu słowa już padają z moich ust. Sztywnieję w oczekiwaniu na odpowiedz.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Przez chwilę moje mięśnie się napinają, pod wpływem słów Wandy. I że przyszły jej z taką łatwością.
- Oczywiście, że było by łatwiej. Ale czy na prawdę tego pragniesz? - pytam bez żadnych emocji w głosie.
Offline
- Nie - odpowiadam automatycznie, nawet się nad tym nie zastanawiając. Tak po prostu, stwierdzam najoczywistszą rzecz na świecie. - Już raz próbowaliśmy - mówię zerkając przelotnie na ramię. - Jestem ciekawa co tak na prawdę wyrządzi więcej szkód na dłuższy dystans.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Marszczę brwi na tamto wspomnienie. Nie chcę pamiętać.
- Widocznie nas do siebie ciągnie... - nie kończę, widząc minę Wandy, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
Offline
- Pytanie brzmi czy to pozytywne czy negatywne przyciąganie? - Unoszę brew i nieco się krzywię.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Zależy jak to kto odbierze - wzruszam ramionami. 4
Wstaję i siadam na kanapie.
Offline
Odchylam się do tyłu i opieram plecami o oparcie starej kanapy.
- Mi się wydaje, że to nieco chore - przyznaję. Widzę spojrzenie Kaspara. - Toksyczna relacja. Ciągnie nas do siebie kiedy jesteśmy osobno. I to jest te... Te dobre przyciąganie. Ale potem? - pytam, nie czekając na opowiedz. - Więc jak ty to odbierasz, Kaspar? Proszę powiedz mi.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Toksyczna relacja. - powtarzam. - Muszę przyznać, że nieźle ujęłaś nasze dotychczasowe stosunki. - potwierdzam. - Wiesz co? Jak dla mnie nasza relacja jest zarazem przerażająca, jak i fascynująca. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Tym bardziej, gdy jesteśmy we dwoje. - wyginam usta w krzywym uśmiechu.
Offline
- Trochę tak tykająca bomba. Tik, tak... Tik, tak... Tylko czeka na jakiś wstrząs aby wybuchnąć. - Bawi mnie to porównanie. Choć nie powinno. Chciałam być poważna ale nie mogę powstrzymać delikatnego uśmiechu jaki wpływa na moją twarz.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Dobrze powiedziane. - potakuję głową. W sumie... wszystko jakby się zgadzało. - Nie wiem, jak ty, ale ja to jestem zmęczony. - Ziewam, unosząc brwi. Dziwne. Nigdy wcześniej taki nie byłem.
Offline
- Ja tak samo - stwierdzam. - Nie wierzę, że droga ze szpitala, aż tak mnie zmęczyła - stwierdzam, przymykając powieki i przechylając się na bok.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wstaję.
- Wypadałoby położyć się w łóżku, nie sądzisz? - pytam, nie oczekując odpowiedzi. Podchodzę do dziewczyny i łapię ją pod nogami, by po chwili unieść do góry, uważając na ramię. Kieruję się w stronę schodów, a następnie ku pomieszczeniu, w którym ostatnio bardzo dużo czasu spędzałem. Stawiam dziewczynę tuż przy łóżku.
Offline
- Jesteś nienormalny - jęczę, patrząc rozbawiona na mężczyznę. - Przecież wiesz, że nie lubię być pozbawiona samodzielności - dodaję. - Poradziła bym sobie sama - śmieje się.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nie wątpię w to. - Kącik ust unosi mi się do góry. - Gdybyś czegoś potrzebowała... będę na dole. - wskazuję ręką na drzwi.
Offline
Waham się tylko przez chwilę.
- W sumie możesz zostać - stwierdzam.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Fotel? - pytam głupio, patrząc na przedmiot stojący w rogu, choć doskonale wiem, że nie o to chodziło Wandzie.
Offline
Wywracam oczami.
- Skoro wolisz fotel zamiast łóżka to proszę bardzo - mówię luźno, choć tak na prawdę czuję się nieco spięta.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Tego nie powiedziałem. - Unoszę ręce w geście obronnym u okrążam łóżko, dopiero przy drugim brzegu się zatrzymując. Siadam na nim. - Jesteś pewna... - Właśnie. Czego pewna? - Nie potrzebujesz więcej miejsca, ze względu na ramię?
Offline
Opadam na łóżko.
- Siedziałeś przy mnie przez kilka dni. Na okrągło - podkreślam i ignoruję jego pytanie. - Chyba nie była bym w stanie zasnąć teraz sama - mówię.
Przechylam głowę na bok przyglądając się mężczyźnie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Bo się przyzwyczaisz. - parskam, także kładąc się na poduszkę.
Offline
- Za późno - stwierdzam poważnie. - Już się przyzwyczaiłam.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Przechylam głowę w jej stronę, nie wiedząc co przez chwilę odpowiedzieć.
Pokrótce zamiast słów decyduję się na coś innego. Przyciągam dziewczynę do siebie, otulając ją i szepcze:
- Dobranoc.
Offline
Biorę głęboki oddech i przymykam powieki, zapominając o odpowiedzi. Nie mam pojęcia ile czasu mija kiedy w końcu się odzywam.
- Dobranoc - szepczę cicho, ponieważ wydaje mi się, że mężczyzna już śpi.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline