Nie jesteś zalogowany na forum.
Leave me
Offline
Siadam pod wierzbą i opieram się o jej pień. Ten cmentarz pamięta jeszcze czasy Starego Insolitam City. Znam chyba wszystkie nazwiska osób pochowanych w tamtym czasie.
Leave me
Offline
Wchodzę na cmentarz i kieruję się na jedno z w miarę odosobnionych miejsc. Staję przy krzywym, drewnianym krzyżyku, na którym nie ma podpisu. Nie musi go być. Bo ja zawszę pamiętam, kto tu leży.
Z ledwością kucam przed grobem i delikatnie kładę pęk polnych kwiatów, wymieniając je z wczorajszymi.
- Dzień dobry, Eleno - mówię cicho, uśmiechając się lekko. - Nie mogę przychodzić częściej. Ezra... Miał pewien wypadek. Naprawdę ciężko mi go upilnować, żeby faktycznie zostawał w domu.
Wyciągam z kieszeni zdjęcie i przejeżdżam po nim palcem. Zawsze mam nadzieję, że gdzieś tutaj jest. Że mnie słyszy.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Przyglądam się mężczyźnie. Słyszę, że coś mówi. Elena... A więc do niej należy grób. Zawsze zastanawiały mnie te puste, niepodpisane nagrobki.
Leave me
Offline
Klęczę jeszcze chwilę przed nagrobkiem, odmawiam krótką modlitwę i robię znak krzyża. Podnoszę się i zauważam chłopaka pod drzewem. Marszczę lekko brwi. Jak to możliwe, że go nie zauważyłem?
- Czy wszystko w porządku? - Rzadko kto siedzi na cmentarzu bez powodu.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Oj. Źle. Od razu mam dreszcze. Kiwam głową bez przekonania - Wszystko w porządku, sir.
Leave me
Offline
Podchodzę tylko nieco bliżej.
- Z całym szacunkiem, nie chcę się wtrącać, ale na to nie wygląda - mówię nieco zmartwiony. Czy on się boi? Ma dreszcze.
I am a shadow of my former shadow
Offline
No tak. Pytania. - Naprawdę, sir, wszystko dobrze.
Leave me
Offline
Uśmiecham się lekko.
- Co robisz na cmentarzu? - Głupie pytanie, Edgar. - Przyszedłeś... do kogoś?
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nie, sir. - kręcę głową pospiesznie. - Tu jest cicho. Lubię ciszę.
Leave me
Offline
Śmieję się cicho.
- W takim razie zapewne ci przeszkadzam. Przepraszam, młody człowieku.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nic nie szkodzi, sir. - uśmiecham się słabo. Trochę mi lepiej, ale wciąż trochę się trzęsę.
Leave me
Offline
- Mam na imię Edgar - przedstawiam się, gdy zauważam, że tego nie zrobiłem.
Chłopak dziwnie się zachowuje, może... jest chory? Przecież nie zapytam wprost.
- Jestem lekarzem. Jeśli byś czegoś kiedyś potrzebował, w szpitalu powołaj się na mnie.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Oczywiście, sir. - kiwam głową - Jestem Nathaniel.
Leave me
Offline
Walczę ze sobą przez chwilę, ale w końcu moja lekarska natura wygrywa.
- Mogę zadać niezbyt dyskretne pytanie? - Pytam nieco speszony. - Na co... chorujesz? Właściwie wszyscy tutaj chorują, jednak wydajesz się od nich odróżniać.
Nie wygląda jakby chorował. Nie w ten sam sposób, co inni.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Unoszę brew. - Zespół Niewerbalnego Uczenia Się. Oprócz tego nic. - wzruszam ramionami.
Leave me
Offline
- NLD - mruczę. Trybiki w mojej głowie kręcą się jak oszalałe. - Przyznam szczerze, że niewiele osób spotkałem na Przedmieściach z tą chorobą. Ale to zapewne dlatego, że w szpitalach leczymy tylko fizyczne urazy - nie wiem, czy mówię to do niego, czy bardziej zastanawiam się na głos.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Kiwam głową. - Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w szpitalu. Paskudne miejsce. Z całym szacunkiem. - krzywię się.
Leave me
Offline
Kiwam głową zamyślony.
- Wyglądałoby lepiej, gdybyśmy dostawali więcej rzeczy z Centrum - mówię. Prawie dodaję, że brakuje nam leków. Uśmiecham się. - Ale i tak całkiem dobrze sobie radzimy.
Dopóki nie będzie więcej zabójców.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Mhm. - kiwam głową ze zrozumieniem
Leave me
Offline
- No nic. Nic tu chyba po mnie. - Zerkam w stronę grobu Eleny, po czym wracam spojrzeniem do chłopaka. - Nie przesiaduj tutaj zbyt długo. W nocy kręci się więcej zabójców - mówię z troską, choć zapewne już to wie. Zakładam czapkę na głowę i uśmiecham się. - Do zobaczenia, Nathanielu.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Do widzenia, sir. - oddycham z ulgą. Sam. Wreszcie sam. Gdzieś z cienia wychodzi Puerto. Kot kładzie mi się w zgięciu nogi i zaczyna mruczeć uspokajająco.
Leave me
Offline
Spaceruję cmentarzem, gdy na ławce zauważam jakiegoś chłopaka. Podchodzę do niego z uśmiechem - Można się dosiąść?
Is fecit, cui prodest
Offline
Podnoszę głowę, wyrwany z zamyślenia. Kojarzę tego mężczyznę. Czy to nie on rozmawiał z Edgarem podczas rocznicy?
- Jasne, nie ma problemu - odpowiadam i przesuwam się, robiąc miejsce na ławce.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkodziłem. - pytam, wciąż się uśmiechając
Is fecit, cui prodest
Offline