Nie jesteś zalogowany na forum.
Zdecydowałam się jednak nie brać ze sobą Kaspara. Byłoby to szczytem głupoty, a dodatkowo jego niejasne zamiary były niezwykle oczywiste.
Przeszłam przez podjazd i stanęłam przed drzwiami do niezwykle bogatego domu.
Domu mojego brata.
Wahania nagromadziły się jeszcze bardziej. To zaraz, go poznam...
Stanęłam przed drzwiami i podniosłam rękę do klamki.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Otworzyłem drzwi i zastygłem.
Kobieta, na pewno ponad 20 lat. Sanus, widziałem powierzchowne blizny. Miała tatuaże na rękach - jak ja - oraz krótko, mało kobieco przycięte włosy - mam podobną fryzurę...?
Słowem... czułem się jakbym patrzył w lustro. A gdy odniosła oczy...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Gdy spojrzałam mu w oczy wiedziałam. To mój brat. Tylko w lustrze widziałam ten błysk, lekkie przebarwienie w bardzo jasnych oczach. Ciemne włosy, garnitur... Był ode mnie wyższy, ale równie chudej budowy, co ja. Uśmiechnęłam się mimo początkowego szoku.
- Quentin...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- To moje imię. Twojego nie znam - wysyczałem starając się zachować, dawno utracony rezon. Kim była?! Czemu jest do mnie tak cholernie podobna?!
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Już nie potrzebowałam więcej pewności, że to on. Jego szukałam od tylu lat po całym kraju...
- Nazywam się Xana - powiedziałam lekko zduszonym głosem. - I bardzo cieszę się, że w końcu cię poznałam bracie - powiedziałam, absolutnie szczerze.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- B-bracie...? - wydukałem. Miałem siostrę...? Całe moje samotne życie, wmawianie, że nie mam nikogo i nawet nie muszę szukać... Było kłamstwem?!
- Od kiedy niby mam siostrę? - zagrzmiałem patrząc na nią z góry.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Jesteśmy rodzeństwem dokładnie od jajeczka - zauważyłam. - Nazywam się Xana i jestem twoją zaginioną siostrą bliźniaczką Quentin - uśmiecham się nadal zapatrzona w starszego brata.
Starszego brata... Jak to dziwnie brzmi...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Szok. Nie mniejszy, niż gdy się dowiedziałem o Abrahamie. Może nawet większy, ponieważ... Miałem jednak życie. A dowód stroi w moich drzwiach. Choć... może to tylko zawodna nadzieja...
- Dowodów. Daj mi dowód, że jesteś moją siostrą, Xano - rozkazałem zimno.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Widzisz mnie? Spójrz w lustro i porównaj - zaproponowałam, jednak Quentin jednak nie miał ochoty na żarty. Wyciągnęłam dokumenty adopcyjne, swoje i moje, oraz kilka notek a propos rozdzielonego rodzeństwa.
- Zaraz po tym jak matka nas urodziła, zwiała z ojcem bez słowa, nadając nam imiona - relacjonuję, cytując słowa jednej z przełożonych. - Zostaliśmy oddani do dwóch różnych sierocińców... Ty tutaj, do Insolitam City... A ja do Nowego Yorku - wyjaśniłam. - Ale... ja zawsze wiedziałam! - dodaje.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Waham się, nawet nie czytając dokumentów, tylko wpatrując się w kobietę. Moją siostrę?
- Ja też... - szepnąłem w odpowiedzi. Bo tak było. Ale... nigdy nawet nie przypuszczałem...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Ne wytrzymałam. Rzuciłam mu się w ramiona.
- Boże... tak długo na to - powiedziałam w jego garnitur. - Ty też... Patrzyłeś na ludzi a ulicy i zastanawiałeś się, czy to nie oni...?
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Tak... - odparłem bezmyślnie, sparaliżowany, przez ból wspomnień z domu dziecka. Byłem wyrzutkiem.
- Xana... chcesz... wejść...? - zapytałem zagubiony. Żałuję, że nie ma tu Brama, on wiedział lepiej niż ja co powiedzieć.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Puszczam brata i patrzę na niego ze szczerą radością.
- Pewnie! - mówię i natychmiast wchodzę do środka. Cały czas oglądam się na brata.
To będzie długa rozmowa...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Nigdy nie miałem mocnego snu i jak zwykle obudziło mnie zamieszanie. Przeciągnąłem się na łóżku i usiadłem. Zamrugałem pare razy, żeby przyzwyczaić oczy do światła, po czym stanąłem na ziemi. Przysłuchałem się głosom, a po chwili postanowiłem odnaleźć ich źródło. Zszedłem na dół i skierowałem do salonu - Tato...? Co się dzieje...? - zapytałem, wciąż przecierając zaspane oczy
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Tato?
Uniosłam bez słowa brwi kierując swój wzrok na małego chłopca, wyrwanego ze snu. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Bram... - spojrzałem na syna i przez chwilę zawahałem się z następnymi słowami. Jak ja mam mu to wyjaśnić, skoro sam niewiele rozumiem?
- Ta kobieta przed chwilą powiedziała mi, że jest moją siostrą... - wyjaśniłem niepewnie wskazując bliźniaczkę. - Nazywa się Xana... - na co kobieta pomachała uśmiechnięta do mojego syna.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- O... - zmarszczyłem brwi na moment - Nawet wyglądacie tak samo
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
- Też tak myślę! - zaśmiałam się nadal nie wierząc w to wszystko. Mój brat nie jest mordercą, tylko ojcem!? Śmieje się nadal zszokowana.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Przyglądałem się Xanie niepewnie... Chciałem uważać ja za obcą, ale prawda jest taka, że ja ją znałem. Zachowywała się... jak ja, ale sprzed nieszczęść związanych z epidemią...
Zagubiony usiadłem na kanapie, nawet nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Podszedłem do kobiety - Dobry wieczór. Mam na imię Abraham - wyciągnąłem rękę, żeby się przywitać
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Uścisnęłam jego malutką dłoń.
- Ja jestem Xana - uśmiechnęłam się szczerze. - Młodsza o trzy minuty sisotra twojego taty - dodałam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Bardzo miło mi cię poznać... ciociu - dodałem po chwili namysłu, uśmiechając się
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Ciociu... Jasny gwint, jestem ciocią!
- Nie widziałam, że masz syna... A starałam się dowiedzieć o tobie jak najwięcej nim tu przyszłam - przyznałam.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Waham się.
- Nikt nie wie o Abrahami... Zadbałem o to - wyjaśniłem, nadal czując się trochę, jak po zderzeniu z pociągiem nowych informacji.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Przekrzywiłem głowę, ale postanowiłem nie pytać. Zamiast tego usiadłem obok taty, nie mając za bardzo co robić
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline