Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnęłam się do chłopca.
- Ile masz lat Abraham? - pytam zaciekawiona jego osobą.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Obejmuję szybko syna ramieniem w cichym wołaniu o wsparcie mentalne. Domyślam się, że sam jest zagubiony...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Yyyy... To skomplikowane... - podrapałem się za uchem - Prawie dziewięć
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc odpowiedź syna.
- Xana... - zacząłem. - Czego od nas chcesz? - powiedziałem już bez cienia wesołości.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Zacisnęłam usta i także usiadłam na sofie w pobliżu.
- Ja... Musicie wiedzieć, że odkąd tylko dowiedziałam, się, że mam rodzinę, szukałam jej. Wiedziałam, że mam rodzeństwo, starsze, gdzieś ukryte... Wiedziałam o tobie wiele rzeczy, tylko nie to, kim jesteś... - mówię wprost. Spojrzałam na chłopca. - Chciałam mieć rodzinę... - znów przeniosłam wzrok na Quentina. - Wybacz, za to najście... ale musiałam! - wyrzucam z siebie. Chwilę się waham, ale zaraz wraca mi moja poprzednia twarz.
- Odnalezienie cię, teraz twojego syna... Nie chcę się narzucać, ale tak strasznie cieszę się, że was poznałam!
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Waham się. Nachylam się do Abrahama.
- Co o tym myślisz? - pytam szeptem, nadal przyglądając się kobiecie.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Wydaje się być w porządku... Poza tym, to przecież twoja siostra - odpowiedziałem cichutko
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Zacisnąłem usta.
- I właśnie to mnie stresuje najbardziej... - przyznałem cicho Bramowi, ale zaraz odchrząknąłem i wyprostowałem się.
- Masz jakieś specjalne życzenia? Możesz zamieszkać w jednym z pokoi, mam fortunę, mogę... - kobieta przerwała mi kręcą kłową.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Nie chcę fortuny - wywracam oczami. - Dachem nad głową nie pogardzę, ale... zależy mi na twojej jasnej zgodzie... Mogę z tobą zamieszkać...? Z tobą i Bramem, no i matką Brama - pytam wprost.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Zacisnąłem pięści.
- Tylko ja i Bram - poprawiłem ją. - Nie wiem... Abraham...? Nie będzie ci to przeszkadzać? - pytam w pierwszej kolejności syna, a Xana natychmiast spojrzała na chłopca.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Nie - pokręciłem głową. I tak głównie siedziałem na dworze
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Pokiwałem głową.
- Więc możesz... Nie widzę przeciwwskazań - zgodziłem się. - Zaraz do ciebie wrócę... - powiedziałem i wziąłem zaspanego Brama na ręce.
Zaniosłem go do jego pokoiku i położyłem na łóżku sam siadając na skraju łóżka.
- Wybacz za to zawirowanie... Nie sądziłem, że mam siostę - powiedziałem nadzwyczaj chłodno, w zamyśleniu.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Pokiwałem głową - Nic nie szkodzi - zakopałem się w pościeli, ziewając
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Skinąłem głową i spojrzałem na chłopca z cieniem uśmiechu.
- Śpij Abrahamie. Postaramy się już cię nie obudzić...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Mhm... - zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem
There can be miracles
When you believe
Though hope is frail
It's hard to kill
Offline
Uśmiechnąłem się trochę szerzej, ale zaraz przypomniałem sobie o mojej siostrze na dole.
Wyszedłem z pokoju lekko przymykając drzwi. Zszedłem na dół i spojrzałem na kobietę, która rozsiadła się w fotelu. Uśmiechnąłem się krzywo. Już obserwuje pomieszczenie i ocenia. Widziałem to po jej spojrzeniu.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Bogato, choć pusto. Pewnie jak w sercu właściciela. Bogate wnętrze, ale od dawna opustoszałe...
Gdy usłyszałam kroki od razu się odwróciłam.
- Masz ślicznego synka...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
Skinąłem milcząco głową i usiadłem w fotelu.
- Wiem - skwitowałem. - Ale temat jego matki jest tutaj zakazany - zaznaczyłem. - Wolę nie wspominać jej za często, chyba, że Bram poprosi. Nic o niej nie wiesz, więc nie rozpoczynaj tematu - mówię. - Drugim takim tematem, jest moja przeszłość. Słyszałaś od ludzi co robiłem i wszystko to jest prawdą. Zakazuje ci mówienia o tym w moim domu - powiedziałem twardo.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Skrzywiłam się lekko.
- Spokojnie - mruknęłam. - Nie jestem twoją suką, tylko siostrą...
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- I zważ na słownictwo - dodałem gniewnie. - Na piętrze śpi mój syn i jeśli coś usłyszy, to będę niezwykle niepocieszony - warknąłem.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Uśmiechnęłam się krzywo.
- Dobrze dobrze tatuśku - zgodziłam się. - I... jeszcze raz dziękuję, za pozwolenie... Muszę wprowadzić tylko swój motocykl... No wiesz... Zamieszkać... - niepewnie spojrzałam na mężczyznę.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- To logiczne, skoro chcesz tu mieszkać - skwitowałem. Chwilę panowała cisza, której nie umiałem przerwać. W końcu zebrałem się w sobie.
- Aż tak ci zależało na rodzinie, że mnie szukałaś...?
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Nawet bardziej niż bardzo - zgodziłam się. - Zjeździłam cały kraj z kilkoma wskazówkami - wyjaśniłam. - Ale niezwykle mi zależało... Gdyby nie to miasto pewnie już straciłabym nadzieję... A tu się okazuje, że to właśnie tu się chowałeś - uśmiecham się.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline
- Tak... Wprowadź motocykl do garażu - pomijam. - Nie czuję się na siłach, kontynuowania rozmowy... Muszę się przespać... - wyjaśniłem pocierając skroń. Wskazałem schody.
- Na piętrze, pierwsze drzwi na prawo. Na przeciwko jest moja sypialnia, gdyby coś się stało, obudź mnie - poinstuowałem.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Tak, jasne! - pokiwałam głową i pobiegłam wprowadzić motocykl do garażu.
Garaż oczywiście wielgachny jak na ojca z synem... I nieźle zaopatrzony. Muszę kiedyś tego ponurego braciszka wyciągnąć na przejażdżkę... Brat i siostra, puste pola, motocykle... Oj tak, dobry pomysł.
Gdy wróciłam, Quentina już nie było. Musiałam go nieźle zszokować... Poszłam na piętro ciągnąc ze sobą swoją niewielką torbę z paroma ciuchami.
Mój pokój... Bez wyrazu, po prostu bogaty. Postanowiłam się nim zająć, ale już jutro. Zaciekawiona otworzyłam szafę i od razu poznałam pedantyczne ułożenie zapasowych koszul. Wzięłam jedną i zdjęłam z siebie ubranie zostając w samej bieliźnie i zarzuciłam sobie koszulę brata na nagie ramiona.
W takiej prowizorycznej piżamie rzuciłam się na łóżko i prawie natychmiast poszłam spać.
Tylko dzieci, wiedzą czego szukają...
Offline