Nie jesteś zalogowany na forum.
- To tylko lekkie zadrapanie. - wyjaśniam. - Opatrunek i po sprawie, a kurować mogę się w domu. - mówię.
Offline
- Dziura. Nie zadrapanie - dyskutuje z nim co wydaje mi się kompletnym idiotyzmem. - A jeśli dojdziesz do domu to będę cię podziwiać do końca życia - mówię ironicznie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
spoglądam na nią spod przymrużonych powiek.
- Sądzisz, że nie dam rady stanąć o własnych nogach?
Offline
- Sądzę, że jak tylko leki przeciwbólowe przestaną działać to będziesz się zwijać z bólu.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- A gdybym cały czas był na nich? - pytam. W domu mam trochę tego towaru.
Offline
- Nie mów, że masz w domu worek z marihuaną - patrzę na niego sceptycznie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Parskam.
- Matka by mnie wydziedziczyła wtedy. - Znów parskam.
Offline
- Dla własnego dobra radzę ci zostać z tydzień jak nie więcej.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Tydzień? Żartujesz? - pytam powaznie.
Offline
- Jasne, że żartuję - mówię zirytowana ironicznym tonem. - Masz dziury w nogach - przypominam mu. - Musisz się wykurować.
Kończę bandażować jego nogę.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- I co ja będę tu robić? - pytam. - Zanudzę się na śmierć.
Offline
- Pracuję nad tym aby nie na śmierć... - mówię z lekkim uśmiechem. Zdejmuje rękawiczki jednorazowe i wyrzucam je do kosza.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Unoszę brwi.
- Doprawdy?
Offline
Podchodzę do szafki. Wyjmuję jednorazową strzykawkę ze środkiem przeciwbólowym. Dwa razy pstrykam w szkło.
- Doprawdy - mówię i biorę wacik ze środkiem odkażającym. - Podaj rękę. - Wyciągam w jego stronę dłoń.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- A to co to? - pytam, lecz mimo to podaje dziewczynie rękę.
Offline
Przysuwam igłę do skóry.
- Dostałeś znieczulenie miejscowe, które niedługo przestanie działać - informuję robiąc zastrzyk. - To jest przeciwbólowe.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Oh, to dobrze. Przynajmniej nie będę się zwijał z bólu - mówię ironicznie.
Offline
- Nie bądź taki ironiczny. - Przez chwilę przyciskam wacik to małej ranki po czym wyrzucam go i strzykawkę. - Przewiozą cię na oddział i tam sobie odpoczniesz - uśmiecham się. Podchodzę do zeszytu i zapisuje dane.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Przy czym się zanudzę. - mówię i wzdycham.
Offline
- Marudzisz - burczę pod nosem skupiona na zapisywaniu.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Jestem tego świadomy, Wando. - mówię. To będzie długi tydzień.
Offline
Biorę głęboki oddech i zamykam zeszyt. Podchodzę do zlewu umyć ręce.
- Siedź spokojnie. Zaraz kogoś tu przyślę, a teraz będę już iść. - Wycieram dłonie i podchodzę do wyjścia.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Kiwam głową.
- Odwiedź mnie, bo umrę z nudów. - dodaję.
Offline
- Nie martw się. Jestem tu częściej niż ci się wydaje - mówię i wychodzę.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Opieram głowę o oparcie i myślę nad słowami Wandy. "Jestem tu częściej niż ci się wydaje ".
Offline