Nie jesteś zalogowany na forum.
Musiałem się natrudzić i nieźle ubrudzić w tym gównie jakim są przedmieścia. Jednak zdobyłem informację o pewnym Sanus żyjącym wśród plebsu. Rozglądałem się po łóżkach znów ubrany w płaszcz i kapelusz, a na dodatek utykając. Jebany zabójca i jego jebany cel...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Otwieram oczy, gdy tylko słyszę kroki. Mam dziwne przeczucie, że to nie lekarze. Często zdarza mi się wyczuwać, że coś jest nie tak. Czy to przez eksperymenty? Nie mam pojęcia. Osoba utyka, jednak jestem pewien, że nie jest to Edgar. Oddycham powoli, czekając na to, co się stanie
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Staje przed młodzieńcem i chwilę mu się przyglądam. Oddycha trochę zbyt wolno, ale miarowo. Oznacza to, że próbuje mnie rozgryźć. Pamięta mnie? A może to nie on? Tyle dekad minęło.
- Jesteś Sanus - stwierdzam oczywistość. - Co TU robisz Sanus?
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Gratulacje za spostrzegawczość. Po czym to poznałeś? Po tym, że jestem cały w blizach, czy może po tym, że... pomyślmy... wszyscy to wiedzą?
Skupiam wzrok na mężczyźnie. Po stroju i stylu bycia wnioskuję, że tutaj nie mieszka.
- A co TY tu robisz Sanus? - Pytam czujnie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Zdejmuje kapelusz odkrywając wszytskie kolczyki, fragmenty tatuaży i zimny wzrok.
- Ja pierwszy zadałem pytanie. Ale odpowiem: szukam kogoś. Jak się nazywasz? - pytam. Wiem, że mi to nie pomoże, ale zawsze wiedziałem kiedy mój stary znajomy kłamał i jaich pseudonimów używał.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Kto to do cholery jest? Nie jest jednym z nich. Ale... może to oni go tutaj wysłali?
- Dlaczego miałbym ci to powiedzieć? - Pytam. - Skąd mam wiedzieć, kto cię przysłał?
Nóż. Gdzie do cholery jest mój nóż, gdy go potrzeba. Musi gdzieś tu być.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Masz rację. Nic o mnie nie wiesz - przyznałem spokojnie. - Ale wystarczy, że powiesz mi swoje imię chłopcze, a może zostawię Cię w spokoju - rzuciłem. Słowo "może" było oczywiście kluczowe.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Kręcę lekko głową.
- Naprawdę? Naprawdę masz mnie za takiego idiotę? - Wzdycham. - Mam uwierzyć, że zostawisz mnie w spokoju? - Znowu na niego patrzę. - Informuję cię w takim razie, że nie jestem taki głupi, jak myślałeś.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Marszczę brwi.
- Ile masz lat? - zapytałem się. - Zachowujesz się jak dzieciak, a ran masz prawie tyle ile ja...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Dwadzieścia pięć - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Nadal mi nie powiedziałeś, czemu zakłócasz mój spokój.
Patrzę na niego wyczekująco. Kim jest ten facet? Powinienem go znać?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Czuję, że nie kłamie. 25? To na pewno nie on...
- Szukam kogoś. Starego... znajomego - odparłem. Zbliżyłem się do młodzieńca.
- Jaka jest szansa, że nie zdradzisz mojej obecności, jeśli zostawię ciebie i twoich bliskich w spokoju? - zapytałem chłodno.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Unoszę brew.
- Skoro wziąłeś mnie za kogoś innego, oznacza to, że nie znasz moich bliskich. Masz jakieś inne karty przetargowe?
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Teraz straciłem cierpliwość. Dłonią całą w ciężkich pierścieniach złapałem go za chude gardło.
- Twoje życie jest coś warte? Zdradziłeś się z bliskimi. Może rodzina? Przygarmeli Cię malutki? - zgaduję. Kiedy się wyrywa, mocniej zaciskam pięść.
- Zapytam ponownie: Mogę liczyć na dyskrecję, mały Sanus?
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Przestaję się wyrywać, bo to nie ma sensu. Czuję, że ktoś tu zaraz przyjdzie. A jak to zobaczą...
Patrzę na niego zimnym wzrokiem i syczę przez zęby tylko jedno słowo.
- Spier-da-laj.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
Patrzę na niego z odrazą.
- Może i przyjąłeś moje serum, ale jesteś w całości tylko zaongekowamym prostakiem. Przynsisz wstyd swojej lidze mały Sanus - zaciskam ręce nie tylko na gardle, ale także na jego bandarzach. Na ranach.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Syczę z bólu. Cholera, wiedziałem, że to się źle skończy.
- Możesz sobie to swoje serum wsadzić w... - Nie kończę, bo znowu czuję ból na ramieniu, które po raz kolejny ściska. Oddycham z trudem. - Twoja liga sama sobie przynosi wstyd - akcentuję mocniej słowo "twoja". To nie są moi ludzie.
W takim razie, kto jest?
Błagam, niech ktoś tu wejdzie.
You take me to the edge, push me too far, watch me slip away holding on too hard.
Tell me why does everything that I love get taken away from me?
Offline
- Przynajmniej mamy czas by naprawić niektóre błędy - mówię. mocniej ściskam obie ręce.
- A. Tobie. Czas. Mija... - wysyczałem.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Jestem padnięty. Siedzę w szpitalu od dwóch dni, łącznie z poprzednią nocą. Zero snu przez ten czas źle na mnie wpływa. Ale nie mogę ich zostawić samych.
Robiąc rutynowy obchód nawet za bardzo nie zwracam uwagi na to, gdzie jestem. Dopóki nie zauważam człowieka, który dusi Ezrę.
Momentalnie się wybudzam i szybko sięgam po broń, którą jak zwykle mam schowaną przy pasku.
- Puść go - syczę, celując pistoletem w głowę mężczyzny.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Z wolna odwracam głowę w stronę nowego przybysza.
- Infecta - prawie wyplułem. Zdzieliłem młodego Sanus, aż prawdopodobnie stracił przytomność i jednocześnie wyciągnąłem swoją broń, znacznie nowocześniejszą, lepszą i stworzoną idealnie dla mojej dłoni. Wycelowałem pistolet tak jak mężczyzna we mnie.
- Skoro go puściłem, to powiedz mi, czy to Ty jesteś opiekunem tego Sanus? - spytałem nadzwyczaj zimno i uprzejmie zarazem.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Opiekuję się wszystkimi w tym szpitalu - mówię spokojnie, nadal czujnie obserwując mężczyznę. Może zrobić krzywdę nie tylko Ezrze, czy mi. - A ty stanowisz zagrożenie dla moich pacjentów. Co tutaj robisz? - Przymrużam oczy. - Nie wyglądasz na jednego z nas.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nigdy nie chciałem zagrażać pacjetom - zaręczam. - Umrzecie i bez mojej pomocy. Musiałem się upewnić, czy ten mały Sanus nie jest moim zaginionym znajomym... - założyłem z powrotem kapelusz na głowę.
- Możemy zapomnieć o tym, czy wolisz się wykłócać? - drąże temat.
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
Mam ochotę pociągnąć za spust. To tak bardzo kusi. Jeden, jedyny strzał.
Ale nie mogę tego zrobić. Tutaj są pacjenci. A ja... nie mogę go zabić, jeśli jest inne wyjście.
- Wracaj na swój teren - mówię cicho, nadal celując do niego z broni. - Zostaw nas wszystkich w spokoju. Nie potrzebujemy więcej problemów, niż mamy.
I am a shadow of my former shadow
Offline
- Nic do was nie mam Infecta, ale żaden Sanus mieszkający na przedmieściach nie może być bezpieczny... - zaczynam się cofać. - Nie chce tylko by ktoś się o mnie dowiedział. Jedno słowo, a wrócę i pokaże na co mnie stać...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline
- Nikomu nie powiem. - Mierzę go wzrokiem. - Jednak nie docenianie wroga nigdy nikomu nie wyszło na dobre. Radzę o tym pamiętać.
I am a shadow of my former shadow
Offline
Jedna brew mi drgnęła.
- Nie dawaj mi takich życiowych mądrości. Jestem od ciebie prawdopodobnie cztery razy starszy i bardziej doświadczony. Niegdy nikogo nie przeceniam, ani nie ignoruje pochopnie. Żegnam. Obyśmy się dla waszego dobra nigdy więcej nie spotkali - kończę i odchodzę tyłem nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Potem znikam w mroku.
Idę szukać dalej...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności – lista jego wrogów./
Offline