Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- Widzę. - prycham. - Kto był taki dobroduszny i chciał cię zabić?
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Prycham.
- Kto był taki głupi i cię wpuścił?
Ostatnio edytowany przez Kaspar Varn (2016-07-07 13:04:36)
Offline
- Godzinę?! - pytam podniesionym głosem. - Czekałaś godzinę? - wzdycham.
Młoda dziewczyna przynosi mi leki. Polecam jej zrobić zastrzyk co robi niemal natychmiast.
Odwracam się do wysokiej brunetki.
- Po tym lekarstwie powinna dojść do siebie - mówię wyciągając mały notesik z kieszeni oraz długopis. - Zadam teraz parę podstawowych pytań. Po pierwsze czy znają się panie bliżej? Zna pani jej imię? Choruje na coś przewlekle bądź ostatnio chorowała i przyjmowała jakieś leki? - pytam zmęczonym głosem i skupiam się na słuchaniu.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Musiałam pomóc mojej siostrze. - odpowiadam mu wściekle i spoglądam na lekarkę. - Tak. To moja siostra. Nazywa się Grace Sullivan i choruje już od dłuższego czasu na grypę. - kończę mówić i próbuję nie patrzeć na zamknięte oczy dziewczyny.
Ona z tego wyjdzie...
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Oh, taka z ciebie troskliwa siostrzyczka, a zwlekałaś godzinę, by ją tu przynieść. - mówię z ironią.
Offline
Zapisuję wszystko.
Biorę głęboki wdech i przymykam powieki.
- Wiedząc, że pańska siostra choruje na grypę, czekała pani godzinę? - pytam unosząc brew.
Czyżby siostry się nie dogadały i jedna chciała wyeliminować drugą? Nie zdziwiła bym się. A teraz ma wyrzuty.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Jestem zdenerwowana, a do mam jeszcze odpowiadać na cholerne pytania.
- Tyle zajęła droga do szpitala. - bo pieprzony Frank się przyczepił i chciał mnie zabić...
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Była zajęta... mry mry
Offline
- No dobrze... - wzdycham. - Zaraz przyślę po nią kogoś i przeniosą ja do sali gdzie dokładnie zbada ją doktor. Gdyby było coś nie tak proszę szukać doktor Wandy Ruth. To ja - uśmiecham się blado.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
*SPIEPRZAJ GERARD -.-*
Kiwam głową i patrzę nienawistnym wzrokiem na Kaspara.
- Ile trwa to badanie? - pytam.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Gromię wzrokiem Amber. Co ona sobie myśli?!
- Wystarczająco długo - burczę pod nosem i spoglądam w stronę okna.
Offline
Dostrzegam, że dziewczyna patrzy na Kaspara, którego dopiero teraz zauważyłam. Kiwam mu głową i skupiam się na siostrze pacjentki.
- Na prawdę nie wiem. Może trwać od 10 do 30 minut. Ale tyle trawa samo badanie. W zależności to ono wykaże pańska siostra zostanie u nas na dłużej lub zostanie wypisana. Weźmy również pod uwagę, że jest nieprzytomna i jeśli lek nie pomoże jej się ocknąć... Bądźmy szczerzy - smutnieje. - Może nie być najlepiej.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Mrugam kilka razy.
- Ona... ona nie umrze. - w końcu wypowiadam te słowa.
Brzmią pusto i twardo.
- Nie może. - to nie zależy teraz od ciebie Amber.
To zależy od lekarzy. I Grace.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
Prycham i mierzę Amber nienawistnym spojrzeniem. To jest siostra Grace?! Serio?
Offline
- Wiem, że to trudne. W tej chwili zależy od tego czy się obudzi czy nie. Jeśli nie zrobi tego w ciągu 24 godzin... - milknę na chwilę. - To szpital. A nie studnia życzeń - mówię nie okazując współczucia. Tyle razy to przerabiałam. W środku mogę być człowiekiem z uczuciami. Ale na zewnątrz muszę być trzeźwo myślącym lekarzem.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wzdycham ciężko.
Offline
Cho-le-ra. Kurwa.
- W takim razie niech idzie na te badania. - mówię. - Szybko... - dodaję ciszej.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Najszybciej jak to będzie możliwe. A teraz przepraszam, muszę już iść - biorę kubek z herbatą, która już zdążyła ostygnąć. Wzdycham ciężko. Chciałam tylko wypić coś ciepłego...
Pospiesznie odchodzę.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Spoglądam na Wandę. Będę musiał z nią porozmawiać.
Mój wzrok przechodzi na Amber.
- Proszę, proszę. Amber Sullivan pierwszy raz się boi. Myślałem, że nie doczekam tego momentu. - prycham.
Offline
- Wyobraź sobie idioto, że twoja siostra może umrzeć. Co robisz w takim cholernym momencie? - syczę do niego i idę na zewnątrz zapalić.
Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Offline
- Nie mam siostry - odpowiadam ironicznie, a mój wzrok ląduje na Grace. Wygląda jakby spała. Mimo iż nie cierpię Amber, to nie chcę by Grace umarła.
Offline
*po 5 godzinach*
Budzę się w dziwnym miejscu. Ktoś mnie porwał? Dotykam dłonią swojej głowy. Jest chłodniejsza. Jednak czuję, że nie jestem w stanie wstać. Gdzie ja jestem?
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Oh, obudziłaś się. - mówię, spoglądając na dziewczynę.
Offline
Patrzę zszokowana na Kaspara. Co on tu robi? I gdzie jesteśmy?
- Um... gdzie jesteśmy? - pytam go. - I co tutaj robisz?
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Harry Potter
Offline
- Jesteśmy w szpitalu Grace. Wiesz, nie wiedziałem, ze masz siostrę. W dodatku taką miłą i cudowną. - mówię z sarkazmem.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna