Nie jesteś zalogowany na forum.
Odwracam się. Jak?
- To było nie faaaair! - Krzywię się, choć przez to wszystko zaczynam się cicho śmiać pod nosem.
Co ja wyprawiam? Zaczynam go gonić. Przez chwilę zastanawiam się, gdzie mógł pobiec. Nasłuchuję kroków, a gdy coś słyszę, zachodzę go od tyłu i dotykam rękoma ramion.
- Powinieneś dać mi fory. - Mówię z rozbawieniem.
Offline
Oczywiście, że dałem jej fory.
- Gdzieee tam - śmieje się. - Ale się zmęczyłem. No i robi się późno. Mam nadzieję, że nie boisz się chodzić po nocy w mieście?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nie lubię tego robić. - Wzruszam ramionami. - Są zabójcy, ich cholerne zwierzęta... Sama raczej nie chodzę. Chyba, że mam coś dostarczyć, a jest to wagi państwowej. Nie mów, że chcesz chodzi w nocy po mieście. - Bo wcale się nie boję. Nieee.
Offline
- Nooo musimy wrócić do domów - wzruszam ramionami. - Mogę Cię odprowadzić, ja się nie boję - oferuję się.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Unoszę brew.
- Jak chcesz. - Jego odwaga mnie trochę... zadziwiała. Mogła go zgubić. - Mieszkam blisko targu, ale często kręcą się tam czarne typy.
Offline
Skrzywiłem się. Tam zginęła moja siostra.
- Ta... wiem, nie martw się - ruszyłem lasem tylko sobie znaną ścieżką. - Umiem się obronić i obronić innych.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nie wątpię. - Wyciągam z kurtki naboje, a potem wkładam je do pistoletu. - Ale jesteśmy jeszcze dziećmi. Nie traktują nas poważnie.
Offline
- Tym bardziej jesteśmy bezpieczni. Jak ktoś zobaczy dziecko to nie będzie nas zaczepi ani nic... tylko nie można rzucać się w oczy - wzruszam ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Czemu mam wrażenie, że i tak coś się stanie...?
- W nocy dzieci nie rzucające się w oczy. Może faktycznie nie zostaniemy zabici. - Stwierdzam z lekką ironią.
Offline
Westchnąłem. Ale ta dziewczyn jest pewna siebie. I swojego życia.
- Mówisz tak, jakbyś faktycznie miała ochotę zginąć. Daj spokój, to nam zajmie chwilę - wzruszyłem ramionami. - A skoro nie mogłaś się obronić przed zwykłym złodziejaszkiem... - uśmiecham się niewinnie - ... To ja Cię obronię Królowo Margo.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- To takie wielkoduszne z twojej strony, Aniele Śmierci. - Mówię z udawanym podziwem. - Robisz coś jeszcze na codzień, oprócz rabowania biednych dziewczyn?
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Nie mówiłem, że moje imię oznacza "Anioł Śmierci" - zauważyłem. - I tak, robię wiele rzeczy prócz ratowania biednych dziewczyn, okradam biedne dziewczyny - uśmiecham się słodko.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- I teraz będę musiała nosić przy sobie cały czas broń, bo będę się bać, że KTOŚ zechce mnie okraść. Dzięki, Azraelu. - Uśmiecham się krzywo.
Offline
- Nie dziękuj, być może to uratuje Ci wkrótce życie i dopiero będziesz mi wdzięczna. Może ktoś będzie chciał Cię zabiç..? Wiesz, przypadki chodzą po ludziach, a czasem bez powodu nagle ktoś ginie na pustej, brudnej ulicy... - jak Ria.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jak wyszkolisz mnie na zabójcę, to masz załatwione, zero tych debili blisko targu. - Stwierdzam. - Bo jak na razie, uczę się strzelać z pistoletu, przez co moja matka dostaje zawału.
Offline
Uśmiechnąłem się słabo.
- Chcesz poznać moją tajemnicę Margo? - zapytałem zagadkowo.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jeszcze pytasz. Jasne, że chcę. - Odpowiadam.
Offline
- Od małego szkole się na zabójcę Margo. Dzięki szkoleniu u jednego, najlepszego z nich, jestem prawie pewny, że zniszczyłbym tych przy targu - mówię szeptem.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- U kogo się szkolisz? - pytam ze zdumieniem.
Gdyby udało się mi się znaleźć tę osobę...
Offline
- Nie mogę powiedzieć... zresztą już nie szkole - sprostowałem. - Ale... nie polecam. Lepiej nie psuć krwi chorej matce. Ja nie miałem komu jej psuć - wzruszyłem ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nie rozumiesz. - Kręcę głową. - Może i napsuję jej krwi, ale przynajmniej przeżyje. Chyba zdajesz sobie sprawę jak jest z lekami i wszystkim innym.
Offline
Kiwam głową. Wanda nie raz o tym mruczała. Brak leków, przejęcie władzy przez tego wariata Moreau... kilka nowych rzeczy które spędzających sen z powiek Infecto. Sanus pewnie też...
- Nie rób tego Margo. Kiedy już dostaniesz pistolet do rąk i wycelujesz w swój cel... Zrozumiesz, że nie możesz tego zrobić. Że ciągnąc za spust, odbierając kolejne istanienia, tak jakby zabijasz siebie. Jeśli masz jeszcze dla kogo żyć... to nie zabijaj... - zacianąłem zęby. Gdyby Ria żyła, nigdy by mi nie pozwoliła na moje spotkania z Christopherem. Ale moja siostra już nie żyje.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Podniosłam na niego wzrok. Był... strasznie wiarygodny w tym co mówił.
- Masz kuzynkę. Może... może i twoja rodzina jest już w innym miejscu, ale ty jeszcze żyjesz. Wykorzystaj to. Mówisz mi, żebym nie zabijała w przyszłości. A ty? Muszą być jakieś osoby, dla których warto być kimś. Jeśli nie teraz, to znajdziesz je trochę później. - Wzruszam ramionami, choć odpowiadając dziwnie się czułam mówiąc te słowa. Jakbym była nie mną.
Offline
- Mówią, że to spust pociąga palec... - powiedziałem nadzwyczaj spokojnie. Idziemy spkojnie ścieżką leśną i powoli wchodzimy do miasta, ale na mnie to nie robi wrażenia. Setki razy chodziłem tędy po zmroku. Chyba już nigdy się nie będę bał.
- Nie wiem. Muszę chyba znaleźć taką osobę - wzruszam ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Unoszę brew.
- Pierwszy raz w życiu ktoś mnie posłuchał. I pierwszy raz w życiu powiedziałam coś, co może się przydać. To zdecydowanie zły znak.
Offline