Nie jesteś zalogowany na forum.
Strzelam jeszcze kilka razy. Przestaję, gdy wiem że może braknąć nabojów.
- Kiedyś... Za parę lat mi się uda. - Mówię z zaciętą pewnością siebie na twarzy. - Może do tego czasu nie będzie tak "śmiertelnie". - Robię cudzysłów w powietrzu.
Offline
- A ja chcę przy tym być. W sumie New Insolitam to mój dom i nie widzi mi się go opuszczać. Może za parę lat nadal będziemy się przyjaźnić? - uśmiechnąłem się szeroko patrząc na Królową Margo.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Chyba tak... - Mówię niepewnie. - Nie widzi mi się tak szybko umierać. W międzyczasie pozwiedzamy Centrum i poszukamy serum. - Dodaję już bardziej rozmarzonym tonem.
Offline
- Tak! Zamieszkajmy w centrum obok siebie i znajdziemy szczepionki i będziemy dłużej żyć! - Zaśmiałem się dokrywczo. - Dla twojej mamy też znajdziemy. Zobaczysz - dodałem spokojniej.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Wiesz, że to brzmi jak sen? Taki absurdalny, ale... piękny. - Uśmiecham się do niego krzywo. - Zacznijmy polowania na szczepionki. Może coś z tego będzie.
Offline
Myślę chwilę.
- Atak na dom Moreau? - pytam. - Obawiam się, że jego ludzie nie będą nas powstrzymać. To co zrobił nie zraniło tylko Przedmieścia, ale bardzo mocno dotknęło także Centum - wzruszam ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Czyli... będzie łatwiej. Poza tym, nie musimy atakować. Możemy się tam po prostu zakraść tak, żeby nikt nas nie zobaczył. Widziałeś już dom Moreau? - dopytuję.
Offline
- Tylko z daleka - wyjaśniam. - Jedno wejście, ochroniarze stoją tam 24/h na dobę... Ale może się zmieniają - myślę na głos
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Muszą. Nie są przecież androidami. No i jego domu musi mieć okna. Może czasem je otwiera... A do tego, gdyby jeszcze zabić w jakiś cichy sposób ochroniarzy... - Orientuję się, że mówię coraz szybciej i z większym entuzjazmem.
Milknę.
Offline
- Unieruchomienie wystarczy - zauważyłem. - Nikt nie musi zginąć, a i sam Moreau czasem musi wychodzić z domu... - zastanawiam się.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Skądś się biorą te wszystkie zabó... - wzdycham cicho. - Nieważne. Po prostu ta szczepionka to marzenie. Wydaje się być nierealne, tak blisko śmierci, a zarazem braku chorób. Byłam tylko raz w Centrum. Minęłaby tam jeszcze jedna chwila, a byłabym martwa. Nie chodzę tam sama.
Offline
Zamilkłem na chwilę.
- Nawet jeśli planujemy ukraść to serum... To zestaw to złodziejowi - mówię poważnie. - Ty masz matkę. Sam to zrobię jak tylko wyzdrowieje - mówię.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- I będziesz się specjalnie narażał? - wywracam oczami. - Fakt, nie jestem najlepsza w strzelaniu pistoletem, ale umiem dobrze rzucać nożami. Mogłabym jakoś pomóc. Odwracać uwagę, cokolwiek. Poza tym, mówiłeś, że leczenie ma zająć miesiąc. Do tego czasu mogę zrobić postępy.
Offline
- Margo, pomyśl chwilę o swojej mamie - mówię siląc się na spokój. - Moja była dziwką. Nienawidziła mnie. Uciekła do kochanka jak tylko nadarzyła się okazja. Twoja Cię kocha, a ty ją. Nie robiłabyś tylu strasznych rzeczy, gdybyś jej nie kochała. Pójdę tam sam i wrócę ze szczepionkami, tyle ile się da. Ale sam - powiedziałem. A jak natkę się na Moreau to Ci zamorduję. Pomszczę siostrę.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Znowu wzdycham.
- Ja... - zatrzymuję się przez chwilę. - Nie będę udawać, że wiem jak to jest być w sytuacji jakiej ty jesteś, Azrael. Bo szczerze, nie mam pojęcia i nie wyobrażam sobie. Ale nie myśl, że wybaczyłabym sobie gdyby ten psychopata cię zabił. Albo któryś ze strażników. Mam dość śmierci.
Offline
- Nie zabije mnie! - zapewniam rozkładając ręce. - Zobaczysz, wrócę tutaj i będziemy mieli szczepionki. Zobaczysz, to nie będzie tylko marzenie...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Kiedyś to się spełni. Wierzę w to. Ale teraz... Przypomnij sobie co było, gdy Moreau coś ogłaszał. To nie było dobre posunięcie. Będzie cię miał na celowniku. - Kręcę głową. - Ale najpierw musisz wyzdrowieć. I tyle.
Offline
Zacisnąłem zęby i nieświadomie odbezpieczyłem pistolet. Zabezpieczyłem go i schowałem.
- Ta... wyleczyć - powtórzyłem.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Przestaję się przez chwilę odzywać. Nie powinnam mu tego mówić. Wyciągam z plecaka zestaw noży i zaczynam po kolei rzucać. Wszystkie trafiają w środek. To mnie przez chwilę uspokaja.
- Zrobisz to co uważasz za słuszne. Chyba właśnie przed sekundą zdałam sobie sprawę, że i tak cię przed niczym nie powstrzymam.
Offline
- Dokładnie. Za równy miesiąc znów się tu spotkamy, a ja będę miał dla nas szczepionki. Jeszcze bedziesz mi dziękować - Wszyscy będą mi dziękować! myślę. Wanda, Chris, Margo i jej mama... no i dla mnie. Starczy. Uda mi się.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Kolejny raz wywracam oczami.
- Będę jeśli nikt cię nie złapie. Musisz mieć jakiś plan. - Stwierdzam z oczywistością.
Offline
- Zawsze mam plan. I nikt mnie nie złapie - uśmiechnąłem się krzywo. - Kradzież to mój chleb powszedni, no nie?
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Po czarnym rynku i wtedy, gdy chciałeś mnie okraść na ulicy... Nie mam wątpliwości. - Mówię uśmiechając się niepewnie. - Masz jeszcze jakieś marzenia oprócz zamieszkania w Centrum i szczepionki?
Offline
- Jeszcze nie - przyznałem. - Ale dwa nieosiągalne marzenia na raz, nie ma co tak szaleć - zachichotałem.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Śmieję się cicho.
- To tylko stawianie sobie dosyć... Trudnych celów. Są osiągalne. Ale KTOŚ w tym przeszkadza. - Zauważam.
Offline