Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
Kręcę głową.
- Nie, nie mam. Cieszy mnie samo pomaganie. A wiem, że już pomogłem - uśmiechnąłem sie spokojniej.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- No... fakt. Ale nadal tego nie rozumiem. Praktycznie nikt nie pomaga bezinteresowanie. - Wzruszam ramionami.
Offline
- No widzisz, a ja nie jestem nikim - uśmiecham się
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Zdecydowanie skromną i wyjątkową osobą. - Uśmiecham się krzywo po czym zmieniam temat. - To jak, widzimy się w któryś dzień w domku...?
Offline
Kiwam głową.
- W niedzielę w południe? - proponuję wzruszyajac ramionami.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Okej. - Odpowiadam. - Tylko może... nie idźmy wtedy głównymi ulicami. Niedawno słyszałam tam o kolejnym zabójstwie.
Offline
- Jak to? Wiesz kto? - pytam przejęty.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Chyba jakaś dziewczyna. Dorosła i ciemne włosy. Ale więcej nie wiem. Nawet nie wiadomo kto ją zabił. - Kręcę głową.
Offline
Zacisnąłem zęby. Pewnie Quentin Moreau...
- No dobra, dzięki... będę już leciał. Pamiętaj by zajrzeć na targ!
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Jasne. To cześć. - Macham mu na pożegnanie.
Offline
Odmachałem jej i wyszedłem radosnym krokiem z mieszkania.
Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi!
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Byłem na targu u Tum, poszedłem do lasu, do domku na drzewie, a teraz tutaj. Przynajmniej... może jej mama mi powie... Jeśli... jej nie ma...
Pukam energicznie, a gdy nikt nie odpowiada pukam jeszcze raz.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Leżę na karimacie, gapiąc się w sufit. Rozwalony sufit. Coś zaczęło chyba przeciekać... Przymykam na chwilę oczy, starając się odprężyć, ale to i tak na nic. Gdy tylko słyszę pukanie, jak najszybciej podbiegam do drzwi z bronią. Otwieram je.
Offline
Z szeroko otwartymi oczami przytulam Margo.
- Żyjesz... - wykrztusiłem z niewyobrażalną ulgą.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Policzki mi czerwienieją. Nie mam pojęcia co się mogło stać...
- No.. żyję. - Mówię niepewnie. - Miałabym być martwa...?
Offline
- Przywieźli do szpitala ciało... ciało porozstrzelanej dziewczyny dokładnie... t-takiej samej dziewczyny jak Ty i... I... - mówię zdenerwowany, cały czas jej nie puszczając.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Azzie - marszczę brwi. - Już... dobrze. Naprawdę. Żyję. - Kiwam nerwowo głową, nie wiedząc jak się zachować.
Po chwili, również go przytulam.
- Żyję... - mamroczę pod nosem, próbując sobie wyobrazić co musiał przeżyć.
Offline
Po kilku chwilach puszczam ją i rękawem wycieram twarz.
- Wybacz... Ale jak kuzynka mi to powiedziała... - kręcę głową załamany sobą. - przepraszam...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nic się nie stało. Serio. Znaczy... - już nie wiem co powiedzieć. - Może lepiej jak wejdziesz do środka i na chwilę odpoczniesz. Pójdę zrobić herbatę. - Oferuję.
Offline
- Nie... ja... nie, ja już pójdę... chciałem sprawdzić, czy żyjesz... - spojrzałem na nią nieprzytomny. - Serio strasznie się przestraszyłem...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Ludzie giną na codzień. Ale, tego się naprawdę nie spodziewałam.
- Wiesz... póki co będę tutaj. Dużo się dzieje, a chcę jeszcze być żywa. - Odpowiadam, spoglądając na niego.
Chciałabym mu jakoś pomóc, ale... jak?
- I... to chyba nie jest najodpowiedniejsze pocieszenie, ale serio wolałabym, żebyś na chwilę odpoczął.
Offline
- Nie... Margo, nie będę już Ci zajmował czasu. Przepraszam, ale... przejąłem się strasznie... mam dość śmierci najbliższych... - tłumaczę się opuszczając głowę.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Rozumiem. - Mówię, starając się nie westchnąć.
Gdyby był chociaż jeden dzień bez śmierci na Przedmieściach...
- Ale... Dopóki ty żyjesz, a moja mama ma się dobrze, ze mną będzie okej. Nie narażam się bez potrzeby.
Offline
Kiwam głową wypuszczając z płuc powietrze.
- To dobrze... bardzo dobrze... Błagam nie zbliżaj się do muru... I odwiedź targ... - wymieniam.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Spokojnie. Nie zbliżam się do muru. Na targu będę jutro. - Odpowiadam po kolei na pytania. - Nie mart... nieważne. Będzie dobrze. - Kładę mu dłoń na ramieniu. - Naprawdę.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna