Nie jesteś zalogowany na forum.
[Potem połączymy to z oryginalnym mieszkankiem ]
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wchodzę padnieta do mieszkania. Mój dyżur przedłużył się... Sporo. Więc tak na prawdę jestem po dziennej zmianie i po połowie nocnej. Jest około trzeciej rano, więc próbuje być cicho otwierając drzwi. Nadal trzesą mi się dłonie od nadmiaru adrenaliny.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Wróciłem niedawno, ale Wandy nadal nie było. Westchnąłem z myślą, że znów będę musiał ją pouczać, że powinna odpoczywać, a nie tylko cały czas praca i praca...
- Cześć Wan... - urwałem widząc jej rozdygotanie. - Co się stało? - przejąłem się natychmiast.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Zmarszczyłam brwi, ja by dziwił mnie jego pytanie.
- Co? Nic. Jestem wykończona. Myślałam, że będziesz już spał. Byłeś gdzieś? - pytam z niepokojem, zmieniając temat. Po tym co dziś się działo w szpitalu... - Cieszę się, że jesteś cały - dodaje, opadając na kanapę. Stopy zaczynają mi pulsowac delikatnie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Byłem na plaży, by się odstresować... - nalałem jej szybko, świeżo zaparzonej herbaty i podałem kubek. - Wanda, serio, wyglądasz gorzej niż zwykle i mówię to z całą miłością do ciebie...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Zaśmiałam się sucho.
- Siadaj - poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak usiadł. - Dzięki za herbatę. - Uniosłam kubek i ukłam małego łyka. - Mmm - westchnęłam patrząc przez chwilę przed siebie. - Po prostu jest coraz gorzej, Azrael - wyznaje po dłuższym czasie. - Boli mnie jak widzę młodych ludzi, którzy umierają na stole operacyjnym, a jest ich coraz więcej. Z tygodnia na tydzień - mówię ale nie pozwalam by to co czuje przelało się na ton moich słów, dlatego słowa są po prostu zwykłymi nic nieznaczącymi słowami. Nie kończę jednak co spowodowało tak duże roztrzęsienie we mnie.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Objąłem kuzynkę ramieniem.
- Rany... Kolejnych przywieźli jak wyszedłem - zapytałem słabo.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Kiwnęłam głową. Znów milczałam przez jakiś czas.
- Jakieś dzieciaki bawiły się bronią i strażnicy postanowili pobawić się w "kto zestrzeli więcej" - mówię sucho, a serce mi się ściska. - Przywieźli też jakaś dziewczynę młodszą od ciebie. - Wzdycha ciężko. - Nie mogłam nic zrobić. Udusiła się własną krwią. - Wpatruje się przez cały czas tępo w ścianę, dopiero po ostatnich słowach się opamiętuje. - Wybacz. - Kręcę głową, przybywających lekko powieki.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Trochę młodsza ode mnie...? - zapytałem z lękiem. Margo... Błagam tylko nie ona...
- Wiem, że nieponowieniem, ale... jak się nazywała? Albo chociaż wyglądała...? - pytam powoli przerażony.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Drobna blondynka, nie mówiła - odpowiadam spokojnie, widząc jego niepokój. - Myślisz, że ją znałeś - stwierdzam szybko. - Dużo jest ludzi w tym mieście - mówię szybko, choć w sumie ludzie ciągle umierają...
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Ale... Ale jeśli to Margo... - łzy wzbierają w moich oczach. - Ona się lubi kręcić, przy murze, jeśli... jeśli ją... Nie, nie może być... - przeczesuję zagubiony palcami włosy.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Obejmuje mocno chłopaka, zanim zdąży powiedzieć coś więcej i się bardziej nakręcić. Milcze i on też zachowuje milczenie. Szkoda, że nie mogę wpłynąć na jego myśli. Żałuję, że nie umiem myśleć bardziej... emocjonalnie.
- Wrócę tam, jeśli to ci pomoże. Robimy zdjęcia zmarłych - mówię cicho i powoli, opanowany głosem. - Łatwiej jest potem rodzinie wiedząc niż żyjąc w niepewności - dodaje choć nie wiem czy nie pogarsza sprawy.
Do czego to doszło. Jestem w stanie opisać jak dużo krwi straciła, co zadano rany, jak głębokie i jak poważne ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie niczego z wyglądu jej twarzy.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nie... ja jeszcze dziś do niej pójdę... Niemożliwe by ro była Królowa Margo, nie ona - kręcę głową. - Jesteśmy zmęczeni... Tylko panikuje, może ty się pomyliłaś... Musimy spać... - próbuję myśleć racjonalnie, choć cały nadal się trzęsę.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Nie powinnam była mówić - stwierdzam, poklepując go delikatnie i rytmicznie po plecach.
Puk... Puk, puk... Puk... Puk, puk...
Nieco się uspokaja ale to i tak niewiele.
- Azrael, nie chcę abyś wychodził - mówię, dopiero w tych słowach można dostrzec jakieś głębsze uczucie. Boję się o niego. - Proszę cię.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Wiem... Nie teraz jest późno... Muszę spać... Ale potem pójdę do niej i sprawdzę... Będę... Będę jej szukał - obiecałem bardziej sobie.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Okej, dobrze myślisz. - Odsuwam się od chłopaka. - Zaśniesz? Może też zrób sobie herbatę - proponuję. Podnoszenie się. - Albo ja ci zrobię.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Przetarłem oczy.
- Nie, idź już spać. Byłaś dodatkowe kilka godzin... Idź spać Wando, proszę. Przepracowujesz się... - otrząsnąłem się ze strachu o Margo..
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Wzdycham.
- Więcej mnie nie pytaj o pracę - proszę go. Czuję się winna. - Chcesz o czymś pogadać? - dopytuje. - Coś cię męczy...?
Nie mogę się położyć z myślą, że on może nie przespać całej nocy lub co gorsza, jednak wyjść z domu.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
- Nie... muszę spać... - Kręcę głową. - Ty też... chodźmy spać... weź tabletki nasenne, ja też wezmę. I pójdziemy spać, dobrze...? - spojrzałem na nią wręcz bałagalnie.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Ja nie mogę, bo muszę rano wstać do pracy ale ty weź. - Kiwam głową zamyślona.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Westchnąłem, ale nie miałem siły z nią kłócić. Nie teraz.
Wyciągnąłem tabletki i wziąłem dwie, by naprawdę spać jak trup. Musiałem. Bez nich nie zmrużyłbym oka myśląc o Margo.
-D-dobranoc...
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
- Dobranoc - mruknąłam, kiedy chłopak zniknął w drzwiach do pokoju. Ja za to usiadłam na kanapie i przypomniałam sobie po upływie kilkunastu minut, że jednak nie muszę iść do pracy jutro. Nie muszę - jak przyjdę to mnie odeślą.
Westchnęłam głęboko. Nie mam pojęcia jak długo jeszcze tak siedziałam lecz kiedy senność w końcu przyszła nie miałam nawet siły wstać.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
PO ROZMOWIE Z KASPAREM W SZPITALU
Wracam do domu. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Nawet bielizna oglądałam się za siebie.
- Azrael? Jesteś w Domu? - pytam, odwieszając torbę na haczyk i zdejmując buty.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline
Zakładam ostatnie torby na ramię i chowam wszystko.
- Tak! Wanda, muszę z tobą pogadać! - w końcu. Tyle z tym zwlekałem już.
Szczęście robi dobrze ciału, ale to smutek rozwija siłę umysłu...
Offline
Marszcze brwi i wycieńczona patrzę tępo na kuzyna.
- Co się dzieje? - mówię dość nieprzyjemnym tonem, oczekujacy szybkich i dobrych wyjaśnień.
W ciszy samotności, słychać tylko głuche bicie serca…
Offline